Gram już od wczoraj w Assassin’s Creed III i jestem absolutnie zachwycony. Napiszę więcej jutro (jak pogram więcej), na razie jednak ze słów mojego nieaktywnego koblogera wynikła potrzeba krótkiego streszczenia poprzednich części dla kogoś, kto chciałby w ACIII pograć, ale nie wie, czy brak znajomości fabuły pierwszego, drugiego, trzeciego i czwartego (tak, tak) Assassin’s Creeda nie będzie przeszkodą w graniu.
Otóż będzie. Dlatego też postanowiłem przygotować króciutkie podsumowanie fabuły poprzednich części tak, żeby massca i każdy, kto pragnie zacząć przygodę z serią Assassin’s Creed od “trójki”, mógł zrobić to bezstresowo.
Zacznijmy od podstaw: mamy rok 2012 i żyjemy w alternatywnej wersji naszej rzeczywistości (chociaż kto wie?). We współczesnym świecie walkę toczą ze sobą stronnictwa Templariuszy i Asasynów, ci pierwsi to ci źli, ci drudzy to ci dobrzy. Ci pierwsi wyraźnie wygrywają, z tych drugich pozostały niedobitki, w tym główny bohater całej serii nazwiskiem Desmond Miles.
W pierwszym Assassin’s Creed Desmond zostaje porwany przez Templariuszy, którzy próbują wygrzebać z jego pamięci genetycznej miejsce ukrycia potężnego artefaktu stworzonego przez rasę, która zasiedlała Ziemię przed ludźmi (nazywaną odkrywczo “Tymi, Którzy Byli Przed Nami”). W tym celu wsadzają Desmonda do Animusa, machiny zdolnej do grzebania w zapisanej w DNA historii przodków. Desmond zatem w swojej głowie odtwarza historię Altaira, Asasyna z czasów krucjat.
Druga część gry to dalsze grzebanie w głowie Desmonda, ale tym razem uskuteczniane już przez Asasynów. Desmondowi udaje się zbiec z laboratoriów Templariuszy, bo dzięki wydarzeniom z pierwszej części zaczyna w nim działać “efekt krwawienia”, czyli przeciekanie z pamięci genetycznej umiejętności jego przodków. Mówiąc wprost, sam zaczyna umieć się lać oraz skakać niczym małpiszon.
W Assassin’s Creed II poszukiwania artefaktu trwają, tym razem jednak w głowie Desmonda panuje renesans oraz Ezio Auditore da Firenze, włoski bubek, którym gra się przez dwie kolejne części. Brotherhood i Revelations nieco wnoszą do fabuły desmondowej: pojawia się wyjaśnienie tajemniczego Obiektu 16, czyli gościa, który się w Animusie zatracił do takiego stopnia, że jego ciało przestało funkcjonować; odkrywamy również przeszłość Desmonda, który razem z asasyńskimi rodzicami latami ukrywał się w amerykańskiej głuszy i jadł korzonki, aż wreszcie postanowił to wszystko rzucić, uznał konflikt Asasynów z Templariuszami za wymysł staruszków i wyjechał do wielkiego miasta. Gdzie go porwali Templariusze i zaczął się pierwszy Assassin’s Creed.
W tych trzech częściach drugiej części kierowani przez nas przodkowie (w Revelations wraca na moment Altair, ale Ezio pozostaje głównym bohaterem) mają też okazjonalne kontakty z Tymi, Którzy Byli Przed Nami (noszącymi imiona rzymskich bóstw, jest Junona na przykład), ma je również sam Desmond, który zostaje chwilowo opętany przez jednego z przedludzi i w afekcie morduje swoją współpracowniczkę Lucy. Lucy pomogła mu w ucieczce na początku Assassin’s Creed II, ale koniec końców wyszło na to, że była TW Templariusz.
Tak czy owak: szykuje się coś wielkiego, końcówka Revelations to odkrycie współrzędnych geograficznych, pod które udaje się Desmond wraz z całą ekipą. Współrzędne kierują do USA. Zaczyna się Assassin’s Creed III.
A zaczyna się w Londynie w osiemnastym wieku, podczas pewnej opery, i gramy kimś kompletnie niespodziewanym. Opad szczęki gwarantowany.
Jeśli są jakieś pytania, spróbuję odpowiedzieć na nie w mniej chaotycznej formie niż powyższe streszczenie.
Jak wygląda płynność rozgrywki na konsoli? Jakieś przycinki, paskudztwa? Bo trochę takich opinii znalazłem na sieci – poprzednie części nie miały z tym problemu (przynajmniej na plejstacji), ale tutaj zdaje się silnik gry został mocno zmodowany i mam pewne obawy o komfort gry
A komentarz do afery z Doritosami bedzie? :]
http://www.eurogamer.net/articles/2012-10-24-lost-humanity-18-a-table-of-doritos
vel, na razie płynności rozgrywki nie mogę niczego zarzucić, natomiast gra wygląda wyraźnie lepiej od poprzedniczek. Komfort gry na razie bez zarzutów.
r_ADM, nie wiem o co chodzi, przeczytałem i nadal nie wiem o co chodzi 🙂
O pismakow latajacych na smyczy PRowcow ;P
tu jest jeszcze dobre podsumowanie aferki: http://www.neogaf.com/forum/showthread.php?t=497024
Dont know, dont care really 🙂 Może w Hameryce to jest tak, że im rozdają PS3 i oni na to idą, ale u nas nie ma ani tych PS3, ani chodzenia na skróty, nie ta skala z jednej strony, nie ta siła pośrodku i jeszcze charakterność z drugiej.
W każdej wolnej chwili gram i jedyne co mogę powiedzieć to zabawa zaczyna się po 2-3h gry 🙂
Gra jest poprostu zajebista a skakanie po konrach drzew jest naprawdę widowiskowe.Wczoraj udało mi się odrestaurować statek dzięki czemu odblokowują się misje na morzu które pomimo swej prostoty sprawiają masę radości.
massce to powiedz żeby kupił poprzednie części, bo zacne są. Ja tam jednak poczekam miesiąc na wersję pecetową, na konsoli jest i gorzej i drożej (no chyba, że jakiś fajny DRM znowu wymyślą).
Heheh a ja właśnie tego typu gry lubię najbardziej na konsoli 🙂 , wygodnie na wyrku z piwkiem pod ręką.
Głównie dla tej gry odkurzyłem swoją konsolę której ostatnio używałem grając z synem w SW na kinect’a.
Ja chce lepsza grafike na PC i szybsze loadingi, ale grać też będę padem i na telewizorze – te gry, tak jak Batmany czy Prince of Persia są stworzone do pada.
Hm. Nie grałem w żadnego AC. Czy dziś, w 2012 roku jest sens brać się za pierwszego? Jestem fanem Thiefów, ale nie lubię TR czy PoP, nie trawię pierwszych dwóch Hitmanów, ale Blood Money przechodziłem z wypiekami na twarzy. Splinter Celle kochałem wszystkie oprócz ostatniego, który był (dla mnie) totalnym szitem…
Więc?
(Pytam, bo powyższy skrót fabuły spowodował u mnie ślinotok – lubię się wpakować w jakiś świat gry na dłuże, a tu byłoby kilka gier do przejścia, czyli zabawa na dłużej, w dodatku jak znam życie, to pierwsze części są teraz tanie pewnie i pewnie na moim prastarym pececie nawet jakoś pójdą)
-> emgieb – pierwszy akurat fabularnie jest słaby a gameplayowo monotonny. To jest seria ciekawych misji polegających na zabijaniu wybranych celów poprzedzielanych nudnymi “misjami pobocznymi”, w których robisz ciągle to samo. Za to otoczenie – miasta Bliskiego Wschodu jak Jerozolima czy Akra, są bardzo ładne. Natomiast pierwszy kontakt z Assassin’s Creed 2 rzucił mnie na kolana. Zaczynasz we włoskim mieście z jego wąskimi uliczkami, możesz się wspinać na dowolny budynek, pozwiedzać miasteczko, zbierać skarby, uciekać przed strażnikami albo skupić się na fabule. Do tego dobra muzyka i atmosfera wielkiej przygody.
Może więc zacznij od dwóji i poznaj historię Ezio, Altair zresztą też się w niej pojawia.
Jeśli skupisz się na fabule to każdego AssCreeda przejdziesz w 6-8 godzin, szacuję. Jeśli będziesz się bawił w wyzwania, zbieractwo itp. to możesz nad grami spędzić 200-300 godzin. Tyle już pewnie nad tymi grami spędziłem.
Ja lubię sandboxy, ale mam ten problem, że czasem mnie zbyt pochłaniają 😀 Morrowinda z dodatkami męczyłem kwartał po kilka godzin dziennie, bo się uparłem, że zrobię i znajdę WSZYSTKO ;] Więc jak już zacznę, to pewnie bliżej 200 godzin niż 6 będzie ;]
-> emgieb – to tutaj też jest takie ryzyko. Jest masa rzeczy do znalezienia/zdobycia/odblokowania, jakichś zagadek, wież do wspinania się, są czasem zadania poboczne itd., mapa roi się od znaczników. A z Morrowindem też tak miałem, pamiętam, to było jak “pisałem” prace magisterską, przez 2 tygodnie od rana do wieczora grałem w Morrka. Przeszedłem podstawkę i oba dodatki, odwiedziłem chyba wszystkie jaskinie, dołączyłem do wszystkich gildii i uzyskałem w nich najwyższe statusy (tylko gildie wojowników i złodziei się wykluczały chyba), podpompowałem wszystkie statystyki do maksimum, wykonałem wszystkie zadania poboczne jakie mogłem znaleźć. To były czasy.
W sumie to zgadzam się że AC był najsłabszy z całej serii ale mimo to skończyłbym go ponieważ jest naprawdę krótki 🙂
i jakby nie było to wprowadza nas w całą historię Desmonda.
–>emgieh – jedynka to takie demo. Warto zagrać moim zdaniem, żeby wejść w serię, ale max te kilkanaście godzin.
Dwójka to gra rewelacyjna, z pewnością jedna z nalepszych na tej generacji konsol. Klimat, zadania, scenariusz, sanbox, odwzorowanie włoskich miast – wszystko świetnie zbalansowane i na bardzo wysokim poziomie.
Trójka i czwórka to dwójka, tyle że w innych miastach(Rzym i Istambuł). Owszem są poprawki, jest więcej i lepiej, ale to nie jest taki strzał w ryj, jak dwójka i mnie po prostu zmęczyły.
Gameplay jest znacznie bardziej PoP, niż Thief. Parkour i niestety wymuszona i nudna walka. Sandbox, grafika, klimat – świetne.
I jak tam ten Asasyn? Bo poczytałem i pooglądałem trochę recenzji i sporo ludzi jednak narzeka. Ze gra owszem, wprowadza sporo nowych elementów pobocznych, a do tego mapa jest duża i jest tam co robić, ale z drugiej strony wspinaczki na wysokie budynki trochę brakuje, miasta wyglądają po prostu słabo, a główny bohater jest pewnie najgorszym w serii (jak dla mnie Ezio był bardzo fajny).
Dobrze się bawicie?
Vel, podpisuje sie pod zapytaniem. Tez jestem ciekaw zdania redaktorow. Moze nie tyle o doritosach, bo goeff keighly NIE jest dziennikarzem, a ‘prezenterm’ (entertainer). Nie pisze recenzji gier wiec nie widze tu konflikt. z tego sie utrzymuje. Ciekawi mnie za to sprawa z eurogamerem i straszeniem sądami kogos kto przytacza niewygodna prawde.
A jak do fabuły mają się handheldowe wydania?
Czy ja wiem ludzie trochę narzekają.Nie wiem czy chcieli budynków z renesansowych Włoch w czasach Washingtona ??
Miasta są duże i naprawdę dają poczuć klimat tamtych czasów.
Masa misji pobocznych , achivow itp.
Główny bohater imo jest zajebisty, ma zupełnie inny styl walki niż poprzedni bohaterowie, w porównaniu do Ezzio Connor wydaje się być bardziej brutalny i walczy w zupełnie innym stylu.Do tego misje które wykonuje się w lesie mają swój niepowtarzalny klimat.Wrażenie robi również zmiana pór roku na dzikich terenach:) gdzie podczas zimy Connor brodzi po pas w śniegu co oczywiście odbija się na prędkości poruszania głównego bohatera.
Nawet jeżeli ktoś się znudzi bieganiem po lesie czy mieści
może odpalić misję na morzu które mimo niewielkiej różnorodności sprawiają masę frajdy:)
Wczoraj odpaliłem misję podczas sztormu O_O i powiem tylko tyle że wyglądała zajebićie a ja siedziałem z padem w łapach i cieszyłem się jak małe dziecko 🙂
Imo 3 jest równie dobra co 2 o ile nie lepsza, myślę że pozostaje jedynie którego głównego bohatera wolicie i który okres historyczny wam bardziej odpowiada.
Myślę, że ludzie oczekiwali po prostu innej epoki historycznej 🙂 Ale trochę mnie uspokoiłeś, jeśli grę można porównać do dwójki to nie może być zła. Misje na morzu też mnie interesują, początkowo myślałem że zrobili zapchajdziurę, żeby nikt nie powiedział, że tylko odcinają kupony, ale może jest jednak ciekawie. Dzięki za odpowiedz.
W Asasynie zatrzymalem sie na czesci drugiej (te skonczylem). Nie gralem w Brotherhood i Revelations, ale z powyzszego tekstu ni huhu nie wiem o co chodzilo 🙂 Tak czy inaczej wlasnie trojeczka laduje w konsoli, odpalam…
Ja odpuściłem sobie Revelations ale na youtube jest filmik podsumowujący fabułę z tej części 🙂
http://www.youtube.com/watch?v=aAhPaiajwDY&feature=g-vrec
Obczajcie AC in real life 🙂