Uprzedzamy z góry – to nie zestawienie dla hardkorowych fantyków gier video. To nasza rekomendacja dla wszystkich ex-pecetowych weteranów, szukających wczesnej emerytury na wygodnej konsoli, dla tych trzydziestolatków którzy kupili sobie właśnie Xboxa, ale nie mają czasu “orientować się” w tym w co warto zagrać (mamy nadzieję, że dzięki naszemu poprzedniemu poradnikowi orientują się ile z konsoli można wycisnąć i jakie daje możliwości).
Inna sprawa, że preferencje są różne i jak zwykle nasze spojrzenie na tym blogu będzie mocno subiektywne. Co nie zmienia chyba faktu, że rekomendowane przez nas gry to prawdziwe hity i szansa na rozczarowanie będzie – mamy nadzieję – minimalna.
I jeszcze jedno – to gry, które wypada MIEĆ w domu. Nie koniecznie w każdą będziemy grali od rana do nocy, cześć z nich może wpadać w czytnik konsoli od czasu do czasu lub kiedy odwiedzą nas znajomi. Dlatego przy każdej pozycji zaznaczymy, kto i kiedy powinien zainteresować się tym tytułem.
Zaczynamy, najpierw TOP 10 by massca (kolejność przypadkowa):
- FORZA MOTORSPORT 2
Najbardziej kompletny, realistyczny, profesjonalny symulator wyścigowy na X360. Król na tronie, bez dwóch zdań. Bezpośredniej konkurencji właściwie brak. Dziesiątki światowych torów, setki modeli prawdziwych samochodów każdej liczącej się marki, miliony możliwości indywidualnych ustawień i wizualizacji. Jeśli szukasz poważnej ścigałki, jeśli satysfakcję sprawia Ci maksymalna koncentracja i do bólu realistyczne warunki prowadzenia wózka – to pozycja o tyle obowiązkowa, że praktycznie jedyna do wyboru.
- BIOSHOCK
Shooter FPP rozgrywający się w utopijnym (i utopionym w Atlantyku) mieście stworzonym przez szaleńca z gatunku KimDzong Ila. Jako sama strzelanina gra nie byłaby niczym wyjątkowym, ale na piedestał światowego bestsellera wynosi ją miażdżąca rozmachem i konsekwencją oprawa wizualna. Utrzymana w stylu art-deco scenografia tworzy wg. mnie jeden z najbardziej dopracowanych i imponujących światów w historii gier, przyprawiony dla smaku niepokojącą moralnie fabułą. Grać z podwiązaną szczęką.
- GEARS OF WAR 2
Nie miałem w planach kupna tej gry, bo jedynka jakoś mi nie weszła, ale Cubituss niemal mnie zmusił do nabycia i zagrania z nim w co-opa. Za co teraz szczerze dziękuję. Ilość frajdy z rozwałki jaką niesie ta gra równa się tylko ilości testosteronu jakim ocieka na każdym levelu. Na tyle epicka by nie stać się groteskowa, na tyle krwawa by nie stać się bezmyślną sieczką gra od początku do końca gwarantuje jazdę bez trzymanki, mięsistą akcję i charakternych bohaterów, jakimi każdy z nas chciał być w dzieciństwie. Na deser grafika, jaką rzadko widzieliśmy do tej pory na X360
- CALL of DUTY 4 (i/lub 5)
Legenda i niekwestionowany lider strzelanek FPP w ostatnich dwóch latach. Dwie gry na jednej pozycji, bo to dwie gry z jednej serii i na jednym enginie. To co je różni to przede wszystkim umiejscowienie w realiach historycznych. “Czwórka” (czyli CoD: Modern Warfare) to fikcyjny konfikt czasów współczesnych, “piątka” (czyli CoD:World at War) t0 druga wojna światowa. Obie gwarantują znakomitą grywalność, wspaniałą grafikę, zróżnicowanie w misjach singleplayer i bliski ideału tryb multi, który przyciąga chyba największą liczbę graczy w Xbox LIVE. Na wyższych poziomach trudności idealna gra do szlifowania umiejętności gry na padzie. Na najwyższych poziomach – festiwal bluzgów i prawdziwy test na wytrwałość.
- BURNOUT Paradise
Adrenalina w najczystszej postaci. Szaleńcze wyścigi po ogromnym mieście, gdzie łamanie przepisów i spektakularne kraksy należą do bon-ton. Coś dla tych, którzy lubią pościgać się samochodami na konsoli, ale nie mają cierpliwości do tak wymagających tytułów jak wspomniana wyżej Forza. Gaz do dechy, nitro do dna i jazda. Nie ma tu co szukać fabuły, nie ma tu co szukać większego sensu – sensem samym w sobie jest poczucie prędkości, kilometrowej długości poślizgi, karambole, skoki nad jezdnią i wszystko to, czego nigdy naprawdę za kółkiem nie zrobimy. Tę grę albo się kocha i wyciska z niej wszystko, albo się w nią po prostu nie gra.
- Grand Theft Auto IV
Jeśli nie słyszałeś o tej grze, to zapewne ostatni rok spędziłeś na stancji w szkole u ojca Rydzyka. Symulator życia gangstera z Europy Środkowej, który próbuje ogarnąć się w Nowym Jorku (czyt. w Liberty City). Zdecydowanie jedna z najbardziej złożonych gier w historii, szczególnie jeśli chodzi o elementy które są, chciaż nie musiałoby ich być. Pozycja, której siła tkwi w detalach i która straci przynajmniej 50% na swojej wartości jeśli kiepsko władasz angielskim. Dla tych, którzy jednak orientują się w światowej popkulturze będzie to uczta. Dialogi, bohaterowie, przerywniki filmowe, szyldy na sklepach, stacje radiowe, setki gagów i odniesień – cała gra to jedna wielka niewybredna parodia współczesnej Ameryki i jej specyficznej moralności. Gra jednocześnie dla koneserów takiego poczucia humoru jak i dla fanów delektowania się zwykłą jazdą bez celu po mieście, ucieczkami przed policją czy podziwianiem panoramy wielkiego miasta z pokładu helikoptera lub motorówki. Nie trzeba chyba dodawać, że gra wyjątkowo dla dorosłych. Must have, chociaż nie dla każdego.
- FIFA 09
Tak, tak, już nie Pro Evolution Soccer. Bez wątpienia stało się to, na co zanosiło się już od jakiegoś czasu: zmiana na tronie najlepszej futbolówki. Więcej pisałem o tym w tym wpisie, więc nie będę się dłużej rozwodził. Jeśli grasz w piłkę na konsoli – w tym roku grasz w FIFĘ. Albo dalej żyjesz sentymentami. Jak wolisz…
- BATTLEFIELD: BAD COMPANY
Zdaję sobie sprawę, że ta rekomendacja bardziej wynika z mojej miłości do całej serii BF niż z ogólnej popularności tej gry, ale nie obawiam się o postawienie na niej osobistego stempla jakości. BF:BC to kompleksowa bitwa na współczesnym polu walki – piechota, czołgi, transportery, artyleria, łodzie pościgowe, helikoptery. Wszystkim można sterować, wszystkim można przemieszczać się i zabijać. Daniem głównym jest naturalnie jak zwykle tryb multi, więc jeśli Twoja konsola nie ma połączenia z internetem i konta GOLD – lepiej zagrać we wspomniane wyżej COD, które jednak takiego wachlarza pojazdów nie może zapewnić.
- FIGHT NIGHT Round 3
Boks. Po prostu. Bez kombinacji, bez gadżetów, bez udziwnień. Surowy ring i proste zasady – powalić przeciwnika na deski. Do dyspozycji dwie gałki naszego joypada w dosyć unikatowym, ale znakomicie sprawdzającym się systemie kierowania postacią. Można nie być fanem klepania się po pyskach, ale gra idealnie sprawdza się kiedy wpadną znajomi. Tym bardziej, że nawet temu kto jeszcze nigdy nie grał może wejść spektakularny sierpowy. Dodatkowym argumentem “za” jest niska cena, gdyż gra do najnowszych już nie należy. Nie trzeba się tym jarać, nie będziemy spędzać długich godzin w singlu ale mieć na półce po prostu warto.
- CONDEMNED 2 : Bloodshot
Zdecydowanie najlepszy wg. mnie survival-thriller. O tej grze pisałem więcej tutaj, więc jedynie w skrócie dodam, że jest to obowiązkowa pozycja dla każdego kto lubi się bać, walczyć o przetrwanie (najczęście gołymi pieściami lub tym co akurat będzie pod ręką) i jednocześnie nieszczególnie gustuje w różnego rodzaju vapirach, zombiakach i innych nieziemskich stworach. Klimat jest niemal przez prawie cały czas dosyć realistyczny, podobnie jak miejscówki, przez które się przebijamy. Gra jest mroczna, dołująca i ciężka. I znakomita.
…
To tyle z mojej strony. Mam nadzieję, że poniżej za moment Kuba dorzuci coś od siebie, co poszerzy listę. Stwierdziliśmy, że nie ma sensu robić jednej połączonej, bo mimo wielu punktów wspólnych mamy często odmienne gusta. Zdaję sobie również sprawę, że na powyższej liście nie ma takich gier jak Fallout 3 czy Dead Space, ale te pozycje cały czas czekają na rozegranie.
massca
…
UZUPEŁNIENIE do TOP 20 by Cubituss
Kolega trochę wyczerpał temat, ale przegrzebawszy zakamarki swojej szafki z grami (oraz zakamarki pamięci) dodam jeszcze kilka must-have’ów. Uwaga, w niektóre z nich można zagrać na pecetach, ale po co grać na pececie, skoro można na Xboxie, nieprawdaż? Ach, no i oczywiście podpisuję się pod listą massci.
- DEAD SPACE
Nie lubię horrorów. Naprawdę, nie lubię. Horrory podnoszą mi ciśnienie i potem nie mogę zasnąć, do tego wrzaski z telewizora czasami zagłuszają mi płacz mojego dziecka. Ale ten horror to horrorowy król. Wspaniałe połączenie klimatu pierwszego i drugiego Aliena, do tego nieprawdopodobna grafika, udźwiękowienie, świetne sterowanie… trudno oderwać się od tej gry. Do tego jeszcze gra obudowana jest całkiem konkretnym story, które można poznać z niej samej, ale jak ktoś jest wnikliwy, to w necie jest zarówno krótkometrażowy film, jak i kilka komiksów. W tę grę trzeba zagrać z jeszcze jednego względu: będzie miała na 99% sequel, który będzie na 99% od niej jeszcze lepszy (chociaż trudno w to uwierzyć). Jedna z najważniejszych gier 2008 roku i prawdopodobnie jedna z najważniejszych gier ever.
- GUITAR HERO/ROCK BAND
“Haha, dorosły z plastikową gitarką, lol” – nie słuchajcie takich tekstów. To dwie serie absolutnie rewelacyjnych gier rytmicznych, coś, czego na pecetach nie spróbowalibyście nigdy, a na Xboxie spróbować musicie. Przez ekran lecą punkty-nutki, trzeba je w stosownym momencie “zagrać” – na gitarze wciska się jeden z pięciu przycisków na gryfie i szarpie “struny”, czyli guzik reagujący na ruch w górę i w dół. Z biegiem czasu jesteście coraz lepsi… masakra. Spędziłem w tych grach setki godzin – dodam, że lubię rocka, a tego tutaj pełno. Od najnowszej części Guitar Hero ma podtytuł World Tour i można go kupić też z perkusją i mikrofonem – moim zdaniem strata czasu, najlepsza zabawa jest na gitarze. Jeśli kupicie gitarę z gry Guitar Hero: World Tour, to będzie Wam działała również we wszystkich poprzednich GH oraz w obu Rock Bandach (ta druga seria niestety nie do dostania w Polsce). Jakość kawałków: najlepszy jest Rock Band 1, potem Rock Band 2. Czyli optymalne połączenie: GH World Tour plus Rock Band 1.
- DEAD OR ALIVE 4
Gra do kupienia obecnie za grosze, przebój imprezowy. To klasyczna mordoklepka jeden na jednego, w roli głównej laski z gigantycznymi cycami oraz prześliczna, lekko mangowa grafika. Tytuł bardzo szybki, stosunkowo łatwy – wymiatacz czasami zbierze bęcki od kogoś, kto trzyma pada po raz pierwszy w życiu. Frajdy co niemiara, do tego pecetowcy upadną na kolana przed jakością grafiki. Oczywiście należy przymknąć oczy na przeidiotyczne story i miejscami zbyt często counterującego komputerowego gracza, ale to i tak moim zdaniem najlepszy fighter na konsolach. Tak, grałem w Virtuę Fightera, tak, grałem w WWE i tak, grałem w Rumble Roses (czego się wstydzę, ale czasami lubię w to pyknąć). O Street Fighterze IV się nie wypowiadam, bo to przerost oldschoolu nad formą.
- BULLY
Założę się, że nie mieliście Playstation 2. Jeśli mieliście, to w to graliście. Jeśli nie, to musicie w to zagrać – można tę grę nazwać w skrócie Grand Theft Auto w szkole, ale będzie to dla niej niesprawiedliwe, ponieważ tytuł jest od GTA znacznie lepszy. Naprawdę. Skończyłem tę grę już trzy razy i nigdy nie mam dosyć. Fantastyczna, głęboka i mocna satyra na szkolne życie. Paskudna – naprawdę, ostrzegałem – paskudna grafika to jedyna wada tego tytułu. Wbrew pozorom nie trzeba zalać gry hektolitrami krwi i bezsensownej przemocy – jak się zdarza w Grand Theft Auto – żeby stworzyć coś wciągającego po same uszy. OK, miasteczko jest nieporównywalnie mniejsze niż w GTA, ale masa zajęć nie pozwala się nudzić. No i można sprejować tagi na murach.
- NBA STREET HOMECOURT
Najzabawniejsza gra o koszykówce, jaka istnieje. Atomowe wsady, rzuty z 40 metrów, a to wszystko we wspaniałej, wspaniałej grafice i animacji. Nad tą grą można spędzić długie godziny, bo jest po prostu wszystkim tym, co fajne w NBA, a do tego dosypuje jeszcze garściami najlepsze elementy kultury hiphopowej. Włącznie z mocarną muzyką. Jeśli kojarzycie stare tytuły typu NBA Jam chociażby, to jest to ich ideowy następca. Oczywiście pełno licencjonowanych nazwisk, którymi można pograć i które można ograć na masę rozmaitych sposobów – ilość trików w tej grze przerasta każdego. W pierwszej chwili. Bo potem przychodzi ich masterowanie i wygrywanie z coraz lepszymi.
- FALLOUT 3
Dobry, głęboki erpeg, nawet dla tych, którzy z sentymentem wspominają pierwsze dwa Fallouty. Jest od nich żywszy i nieco bardziej zwarty, ale to co najważniejsze – czyli questy – pozostały równie dobre jak w poprzednikach. Na Xboxie warto grać z jednego powodu – achievementy dopingują do robienia misji pobocznych i eksploracji. Smutna wizja świata przyszłości, ale zwiedzanie go i odkrywanie jego tajemnic to niesamowita zabawa. Postacie miejscami wydają się zbyt sztywne, czasami brakuje jakiejś ewidentnej opcji dialogowej, ale ogromna ilość znakomitych pomysłów rekompensuje te braki z nawiązką. No i jest tu jeden z najlepszych questów, jakie kiedykolwiek widziałem w grze RPG, ale nie będę spoilował. Powiem tylko tyle: trzeba zagrać.
- FABLE 2
A to z kolei erpeg dla ludzi lubiących elfy, smoki i takie tam. Wciągnęła mnie ta gra bardzo mocno, bo jest taka jak swój tytuł – baśniowa. Trochę okrutna, a trochę magiczna. Nie jest to wielki przełom, ale w kategorii action rpg sprawdza się znakomicie – i to zarówno jeśli graliście w jedynkę, jak i wtedy, gdy jej nie znacie. Ciekawa jest możliwość grania jako totalnie na wskroś przesiąknięty złem paskudny skurwiel – do tego jeszcze postać zmienia się w zależności od podejmowanych wyborów. Czyli ponury madafaka naprawdę wygląda tu jak ponury madafaka, a ludzie uciekają przed nim z wrzaskiem. Wiele zależy też od stylu gry – mag będzie wyglądał inaczej od wojownika, który wszystkich klepie młotem.
- LEFT 4 DEAD
Długo myślałem, że lepiej w to grać na pececie, ale okazało się, że tak wspaniałego sterowania nie ma żaden inny fpp xboxowy. Rewelacyjny klimat horrorów spod znaku 28 dni później i nowszego Romero (czyli w skrócie: tłum szybkich zombiaków), do tego kooperacja na cztery osoby i masa – MASA – ludzi, którzy w to grają. Do tego zdaniem mojego ulubionego serwisu o achievementach ma najfajniejsze achieve’y za zeszły rok – trudno się z tym nie zgodzić… piękne jest to, że przeciwnicy nie stoją w tych samych miejscach, ich rozmieszczeniem steruje tak zwany AI Director, który – gdy na przykład widzi, że grupie idzie za dobrze – rzuca na nich coraz trudniejszych i liczniejszych przeciwników. A potem usypia dwudziestoma sekundami spokoju. Tu każda akcja nabiera epickich rozmiarów, a ludzie wrzeszczący w mikrofon “kurwaaaaa hunter mnie ma na pomooooc” zapewniają dawkę bezcennych wrażeń.
- THE ORANGE BOX
Propozycja dla zaspanych, którzy nie kupili nigdy Half-Life’a 2, czyli jednej z najważniejszych gier w historii. W tej paczce macie Half-Life’a 2, oba dodatki do niego (długaśne!), przekozacką grę Portal oraz wybitną sieciówkę Team Fortress 2. Na sam singlowy content zostawicie tutaj… no sądzę, że z 30 godzin na luzie. Do tego dochodzą genialne achievementy – to tutaj robi się rzeczy na przykład za dwa punkty. Dodam jeszcze, że stosunkowo najsłabszy Episode One wciąż jest grą bardzo dobrą, zaś podstawka i Episode Two są po prostu genialne. Dla wariatów achievementowych (nie, ja się nie odważyłem) ten ostatni ma prawdziwą rękawicę ciśniętą z całej siły w twarz – należy przez całą grę przenieść ogrodowego krasnala. Tak, zgadliście, nie ma tutaj ekwipunku, niesie się go za pomocą jednej ze spluw, potem odkłada na okres jakiejś rozróby, znowu podnosi… i tak aż do końca. Koszmar. Ludzie z tym achievementem mają mój nieskończony szacunek.
- BRAID
Najważniejsza gra na XBLA, teoretycznie zwykła platformówka, w praktyce genialna gra logiczna, w której na pierwszym miejscu znajduje się manipulowanie czasem. Przegrzała mi się od tego tytułu głowa, ale uważam, że każdy fan gier powinien pograć w Braida – i to nie w demo, bo ono nie pokazuje nawet promila tego, czym jest ten nieprawdopodobny tytuł. Uwaga, nie grać po batach, Śledziu już próbował. Na szczęście jeśli ktoś się zatnie, to z pomocą przychodzi youtube.com, gdzie wszystkie poziomy są rozpykane w najdrobniejszych szczegółach. I siedzi potem taki biedny człowiek (jak ja na przykład) i zachodzi w głowę, jak mógł na to nie wpaść. Względnie “jak to do cholery możliwe, że ten klucz tam się znalazł”.
dzięki k* wielkie, narobiliście mi smaku tylko 😉 skąd mam teraz znaleźć czas żeby zagrać w te wszystkie gry? 😉
na mojej prywatnej liście “do kupienia”, widnieją: bioshock, CoD (tylko nie wiem jeszcze który), fallout i left4dead. szkoda tylko, że oprócz pierwszego, reszta kosztuje grubo ponad 100 (150?) pln za sztukę.
co do burnouta, to wydaje mi się, że bardziej “fun” jest poprzednia część (pomimo kosmicznych achievementów), w paradise wkurzało mnie to jeżdżenie po mapie w poszukiwaniu zadań do wykonania.
dead space nie mogę jakoś przegryźć (pisałem w komentarzu do innego art), być może spróbuję trzeci raz, ale naprawdę nie wiem gdzie w tej grze jest “świetne sterowanie”.
lista rzeczywiscie kompletna…ja ze swojej strony wrzuciłbym możne jeszcze niedocenionego Crackdown’a (naprawde świetnie sie w to grało i troche żałuje teraz że sprzedałem…) no i może jeszcze kontrowersyjnego ze wzgledu na oceny graczy Dead Rising (ludzie albo kochaja te gre albo nienawidza). Ciekawe że żaden z Was nie wrzucił Halo 3 ;))))
pazoo – thanks. taki był nasz zamiar – narobić smaka. co do COD – moim zdaniem warto zagrac i w jedno i w drugie, chyba ze masz przesyt gier o WW2, to wtedy najpierw na pewno czwórka.
jeśli szukasz gier taniej to na pewno allegro
i sklepy z używanymi.
co do paradise – moim zdaniem wyścigi szukać łatwo, masz na każdym skrzyżowaniu start do jakiego eventu, widać na mapie też czy już to grałeś czy nie. a urok otwartego miasta poznajesz kiedy już rozklepiesz grę i wykorzystujesz wszsytkie skróty, patenty, rampy itd w dlugodystansowych wyścigach online.
dead space – nie wiem co tam jest szczególnego w sterowaniu ? lewy triger zoom, prawy strzał – klasyka 🙂 piękna gra, gdybym zaczął pisać ten tekst dzisiaj a nie dwa dni temu na pewno bym umieścił DS w pierwszej dyszce, mimo że grałem w sumie tylko pierwsze trzy godziny.
rzaba – gadaliśmy dzisiaj z Kubą o HALO 3 i o tym że jakoś w Polsce się ta seria w ogóle nie przyjęłą. może jest tak amerykańska jak bejsbol ? jeśli chodzi o trójkę to mam (przypadkiem) i serio – pod dwóch godzinach znudzony odłożyłem na półkę.
rzaba –> Halo 3 to crap. Przeszedłem połowę gry czekając, aż coś się wydarzy, a potem ją cisnąłem w cholerę. Tak samo miałem z Crackdownem, a Dead Rising w kategorii “one million zombies” przegrywa pod każdym względem z Left 4 Dead. A do tego jest mega irytujące przez to, że gra idzie “obok” gracza, więc można przegapić niektóre wydarzenia, bossów, a następnie zobaczyć game over po prostu bez żadnej szansy na naprawienie tego. Dla mnie ten ostatni element zdyskwalifikował Dead Risinga na zawsze.
Zdecydowanie brak mi w tym zestawieniu Mass Effect.
Mass Effecta pominąłem z pełną świadomością. To bardzo dobra gra, ale nie jest moim zdaniem ani ważniejsza, ani lepsza od tego, co mamy w naszej dwudziestce. Do tego znacznie – ZNACZNIE wygodniej gra się w nią na pececie. W moim odczuciu to gra jednak pecetowa, a nie konsolowa 🙂
Mi ostatnio chodzi po głowie zakup X360. Pomysł zakiełkował (i nie chce mnie opuścić) od momentu gdy porwał mnie Fallout 3 na PS3 (32h na dzień dzisiejszy). Zdałem sobie sprawę, że strasznie brakuje mi, że nie będę mógł pograć w dodatki do niego. Do tego ładnie by się X360 uzupełniał przy PS3 w przypadku rozgrywek sieciowych. Akurat dużo moich kumpli gra w Left 4 Dead, a pograłem trochę na PC i faktycznie ma spory potencjał. W kooperacji z ludźmi musi być świetnie.
Oczywiście wchodzi w grę jeszcze zmodernizowanie PC, ale cóż… ja stary pecetowie już od czasów Playstation 2 poczułem co to znaczy komfort grania na konsoli. Przecież nie będę siedział na fotelu obracanym (zamiast leżeć na kanapie), gapił się w monitor (zamiast w duży TV) i walczył ze sterownikami. Już nie te czasy, za stary koń jestem 🙂
Jedno mnie tylko gryzie. Mi na PS3 nigdy gier nie brakowało, zawsze było za mało czasu, żeby we wszystko fajne pograć (szczególnie, że ja w gry gram do końca i mało jest gatunków, których nie lubię). A tu jeszcze dokładać sobie kolejną partie wciągających gier. Nie jest to rozsądne.
Wybaczcie mi te wywnętrzanie się, ale żona nie pojmuje tych istotnych dylematów 🙂
COD5 ??? No tak… o gustach sie niby nie dyskutuje – cala reszta jest ok… ale ta gra tutaj? Mnie sie calkowicie przejadly fps-y bazujace na smiesznych karabinkach i metalowych garnkach… panowie, troche powagi… zolnierzykami na konikach to sie czlowiek w przedszkolu bawil 😉
Nah, przesadzasz, całkiem śniada jest piątka, moc giwer niezła. Moim zdaniem jest słabsza od czwórki, ale to wciąż świetna, świetna gra.
Meh. DoA? NBA? Burnout? Mam dla Was dwa słowa:
Viva Pi?ata
Może zajmować miejsce pierwsze i drugie. 🙂
Coś mnie się literka rozjechała. W wyliczeniu zabrakło także Obliviona, jeśli ktoś nie grał. Zgadzam się też odnośnie Crakcdowna, to potęga jest! Nigdzie indziej stawanie się coraz mocniejszym nie było tak przyjemne. Wymaxowany agent biegający po mieście i rzucający samochodami z dachów budynków to była bajka… Saints Row jest zacne i było długo niezagrożone na tej platformie. Napisaliście gdzieś, że to jest też dla ludzi, którym “na stare lata” się zachciało konsoli. Także Mass Effect musi być, może nie grali jeszcze. Nie szkodzi, że jest też na PC. Połowa z tych gier jest też na PC… Zabrakło też którejś części PGR, bo to krew w żyłach Xboxa. A wcześniej Dreamcasta 🙂 Oczywiście każdy ma prawo do własnych gustów, z tym że miał być poradnik, a wyszły po prostu Wasze ulubione gry. Ja nigdy nie zaliczyłbym Fif, NBAów czy jakiegokolwiek “szczelania z widokiem z oczu” do kategorii must have.
Dlatego to nasz blog, a nie Twój 😉
Viva Pinata uśpiła mnie kompletnie (każda).
Lista jest przemyślana 🙂
Tak jak napisal ViktoR – brakuje Mass Effecta. Nie zgodze sie, ze to gra PCtowa bo jest na maksa uproszczona i do tego swietnie zrobione sterowanie wlasnie na konsole. Na PC widac, ze chlopaki musieli sie troche pogimnastykowac aby sterowalo sie rownie dobrze.
Natomiast w pelni zgodze sie z brakiem Halo 3 – ta gra tez mi nigdy nie podchodzila ale widze, ze rozpatrywano ja tutaj pod katem single playera. Zaloze sie, ze w multi jest cholernie miodna (nie gralem, nie moge potwierdzic)
Pfff, co to za argument, że nasz, a nie Twój? 🙂 Zapachniało piaskiem i wiaderkiem 😛
@SirMike – Halo3 w multi jest gorsze niż single. O ile “single” rozumiemy jako “story mode 3+ people co-op”. A “multi” jako “tryby wieloosobowe, które w grach PC były nudne 100 lat temu”. Po skończeniu co-op legendary nie ma po co wracać.
Argument pewno taki, że przecież nie napiszą na swoim blogu o Twoich ulubionych grach. Sami się zresztą do końca ze sobą nie zgadzają, każdy wybrał swoją osobistą dziesiątkę. 😉
Dobra, macie rację, Mass Effect faktycznie powinien się znaleźć, zwłaszcza biorąc pod uwagę nadchodzący sequel, który powinien zarządzić podwójnie…
@pazoo – ale ja im wcale tego nie zabraniałem. Zwróciłem jedynie uwagę, że jeśli artykuł ma mówić o must-have’ach dla ludzi, którzy dopiero się stykają z konsolą, to nie można nie umieścić paru tytułów, z którymi autor bloga być może jest na bakier, bo nijak nie zmienia to faktu ich obiektywnej zajebistości 🙂
massca –> aleś walnął z tym KimDzongIlem w BioShocku. To tak jakbyś napisał, że Abraham Lincoln łączył cechy Stalina i Hitlera.
Ideologia Andrew Ryana, czyli owego szaleńca odpowiedzialnego za Rapture, nie ma NIC wspólnego z komunizmem. Jest wręcz jego całkowitym przeciwieństwem.
Jako, że jestem fanem GTA 4 i podobnych (Saints Row 2, Mafia) to zachęciliście mnie do sprawdzenia gry Bully 😀 Dzięki za cynk 😉
Pancho – tak jak rozmawialismy – kupuj X360 Premium, L4D i jedziemy :-). A pozniej zaczniesz na PS3 grac tylko w eksklusivy, bo reszte bedziesz wolal ze znajomymi po sieci :-).
Czas, by ktos wreszcie stanal w obronie Halo 3. Nie dajcie sie zwiesc opiniom zmanierowanych japiszonow :-). O ile daleko mi do bycia milosnikiem swiata Halo, to fabuly i pompatycznosc jest jego mocna strona, a multi w Halo 3 bylo najlepsze ze wszystkiego co Live moze oferowac…do czasu L4D. Halo 3 warto kupic (80 PLN), przejsc, a potem pograc w multi. Zreszta co-op 4-osobowy tez warto sprobowac.
A co do samej listy – co kto lubi. Mnie dziwi obecnosc Bully i Battlefielda, a brak Halo 3 i Ninja Gaiden 2, ale co kto lubi.
@Ryslaw
Toż to taka utopia wg Korwina-Mikke, co to ją szlag trafił 🙂
@Cubituss
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Fable 2 to gra dla lubiących elfy, smoki i takie tam (czytaj: fantasy przefiltrowane przez umysły amerykańskich nerdów czyli pierdy z uniwersum D&D). Sorry to say, F2 garściami czerpie z europejskiego dorobku, są czytelne odwołania do braci Grimm, Stevensona i Dickensa. No i jest przesunięcie w czasie – gunpowder FTW! Świeższe to niż Fallout 3.
Zachecony ta l;ista pozyczylem Bully od kolegi – wylaczylem po 10 min.
Naprawde dziwi mnie tu brak Mass Effect – ale o tym bylo juz wspominane. No i GRiD gdzie? Taka fajna i miodna podobno 🙂
Rip –> jasne, że to upadła utopia, ale nie obóz koncentracyjny.
Cubi –> nie zgodzę sie, że GH/RB to tylko gitara. Od dwóch miesięcy gram na perkusji i to jest to! Gitara poszła w całkowitą odstawkę, a ja z lubością ćwiczę wybijanie rytmu i wypełniacze. Ba! Chcę nawet sobie kupić zestaw ION Drum (wiem, to już zboczenie). W każdym razie gra na perkusji to zupełnie inne, bardziej realne i bliższe rzeczywistości doświadczenie.
Rysiu –> Tak właśnie, dlatego to tak koszmarnie nudne 😉 Perkusistą albo się rodzisz albo… albo nie 🙂
genesis –> 10 minut to trochę mało na Byczka, wybacz 🙂
Rip –> przepraszam za skrót myślowy, tak z masscą zawsze określaliśmy gry/filmy/książki z elementami bajkowymi/fantasy. On ich nie cierpi, ja nawet lubię, ale “elfy i smoki” weszło mi w krew przez liczne dyskusje na ten temat 🙂
No i dobrze, że nie widziałeś naszych kłótni na temat wyższości nart nad snowboardem i odwrotnie 😉
Wszyscy –> chcieliśmy stworzyć listy takie, jak czujemy. Ja Crackdowna i Halo 3 kompletnie nie czuję, massca z tego co wiem też nie – stąd nieobecność na liście. Często rozmaici ludzie pytają nas “ej ziom, co ja mam kupić na Xa?” – ta lista to link, który im od wczoraj dajemy w odpowiedzi. A że pomijamy paru Zdobywców Pewnych Oscarów? No cóż, Czas Apokalipsy przegrał swego czasu ze Sprawą Kramerów… 🙂
@Ryslaw
A można to cudo gdzieś w Europie dostać? Bo perka z RB2 raczej nie jest na naszym kontynencie osiągalna. Perkusję z RB1 próbowałem wyciszać oficjalnymi nakładkami, ale w dramatyczy sposób przełożyło się to na reaktywność padów. Spróbuję jeszcze zakombinować z wymianą sensorów.
A gitarkę pozostawiłem żonie 🙂
Rip –> na razie gram na perkusji z GHWT. Ale kusi mnie to:
http://allegro.pl/item560123511_ion_audio_drum_rocker_2_dla_rock_band_2_xbox360.html
Mnie niezmiennie korci za to to:
http://www.gizmag.com/logitech-guitar-hero-controller/10255/
Nie ma znaczenia co lepsze gitara czy perkusja, najlepsze jest to, że nacierasz w cztery osoby równocześnie i wszyscy się świetnie bawią. Od miesiąca (co weekend) GTWT i RB są u mnie ostro katowane.
Cieszę się, że pojawiło się Bully na liście, choć tak naprawdę to tytuł charakterystyczny dla PS2, a nie X360. Co by jednak nie mówić jest to genialna pozycja. Od wielu, wielu lat czekałem na nowoczesny come back leciwego Back to School 🙂 A za jego zrobienie zabrała się najlepsza firma – jaką sobie można wyobrazić – do tego rodzaju gry.
Ryslaw – ciekwy wątek podjąłeś. Miałem na myśli to, ze Rapture było tworem “na wzór i podobieństwo” jednego szaleńca, dyktatora, który stawia się w pozycji niemal boga, podobnie jak to sie ma w Północnej Koreii. A ta z koleji nie ma nic wspólnego z komunizmem – przynajmniej takim książkowym. To zwykła monarchia z kastami społecznymi.
massca –> ależ KRLD to komunizm pełną gębą. Praktyczny brak własności prywatnej, wszechobecna rola państwa, brak inicjatywy prywatnej, absolutnie dominująca rola partii.
W Rapture miałeś przykład zaś upadku utopii. Miałeś idealistę – Andrew Ryana, który wyznawał ideę całkowicie wolnego rynku, nieregulowanej gospodarki. Miałeś też bandytę, z wyraźnym zacięciem lewackim, który to marzenie zniszczył.
Przepraszam bardzo, a gdzie The Darkness? 🙂 To bardzo nietuzinkowa strzelanka ze swietna fabula, drugiej takiej nie ma, a szkoda. Pecetowcy rowniez tego tytulu nie zaznali ;P
“nietuzinkowa” to znakomite określenie dla tej wspaniałej gry. i jednocześnie powód dla którego się nie znalazła w tym zestawieniu.
😉
A ja o niej po prostu zapomniałem, fatalny error 🙂
Właśnie, The Darkness do uja wacława 😛
I Mass Effect zamiast NBA i generalnie się zgadzam :).
L4D w multi miażdży. Szkoda tylko, że tak mało kampanii jest. Miejmy nadzieję, ze Valve wyda kilka sztuk jako płatny DLC. Łykam z miejsca 🙂
WoW….większość tych gier mam. W prawie wszystkie grałem i je ukończyłem;D
Moim zdaniem niektóre z tych gier warto pożyczyć od kogoś jeśli ma się taką możliwość.
W niektóre gry po ukończeniu czy wręcz wymasterowaniu nie chce się już tak grać i jedynie mogą być ozdobą w kolekcji.
Chociaż kolekcjonowanie takich perełek to też nic złego;-)
Za to do niektórych można wracać w nie skończoność. W moim przypadku jest to GoW1, BadCompany, Burnout Paradise, guitar hero.
Właśnie co do GuitarHero…niby GH1 to najlepsza jeśli chodzi o kawałki część ale chyba na next-genach jej niema?! Dopiero GH2 jako pierwsze ukazało się na nowych konsolkach.
Kotlet –> tak, GH1 było na PS2 tylko. Natomiast do minusa miażdży setlista z Rock Band 1, chociaż i ta z dwójki rządzi.
Co do Darkness – jesli ktos pyta “w co zagrać na xboxie” i nie zna Darknessa, to raczej do pasjonatów gier video nie należy (pasjonat zapytalby ewentualnie “czy warto zagrać w tego Darknessa bo paru poważnych koleżków tu i tam sie jara”).
Nie sądzę, że przy całej wielkości jest to dobra gra dla świeżaka.
Darkness bylo ok, ale tylko dzieki klimatowi i zajebistym tekstom i glosowi Darkness. Reszta taka dosyc sztampowa. Dobra gra, ale bez ekstazy ;-). Wlasnie ja 2 dni temu skonczylem.
Czy przypadkiem w Darkness glosem glownej postci nie byl niejaki Mike Patton?? Hehe
pzdr
Macie jakiś problem z czcionkami na Chrome Iron. Sprawdźcie to. Pozdrawiam!
We’re a group of volunteers and opening a brand new scheme in our community. Your site provided us with useful information to paintings on. You’ve done an impressive job and our whole group might be thankful to you.