Tak z rana mnie wzięło delikatnie na filozofię (ostatnio gram służbowo w coś, o czym na razie nie mogę pisać, a bardzo żałuję, bo jest fajniutkie), dlatego też odpowiem dzisiaj z pozycji 30-latka o – powiedzmy – ustabilizowanym życiu zawodowym i prywatnym na pytanie, czy warto kupić konsolkę przenośną, a jeśli warto, to którą.
Zacznę od króciutkich podstaw: rynek konsol przenośnych podzielony jest obecnie między Sony (konsola PSP) oraz Nintendo (konsola DS). Kolejne wcielenia tej pierwszej (rozmaite nazwy kodowe) oraz tej drugiej (tu dodali tylko literkę i na końcu, ale zmieniali design w międzyczasie przynajmniej raz) mają tę samą funkcjonalność, za tą znacznie ładniejsze od poprzedniczek i zazwyczaj cichsze i mniej energożerne.
- PSP
PSP to taki Xbox konsol przenośnych, że się tak odważnie wyrażę: więcej na niej “dorosłych” gier, głównie przez to, że ma grafikę na poziomie gdzieś między Playstation 1 a 2 (nawet bliżej 2), co oznacza, iż można na jej całkiem wypasionym ekranie pokazywać konkretną grafikę. Niestety nie ma w niej prawej gałki analogowej (jest tylko krzyżak i lewa po lewej stronie, po prawej standardowe przyciski playstationowe oraz dwa triggery po obu stronach), dlatego też w gry FPP moim zdaniem gra się na niej słabo. Co zabawne, najlepiej gra się na niej w japońskie dziwolągi – LocoRoco to pierwszy z nich (triggerami buja się światem a idiotyczna kulka przetacza się zgodnie z zasadami grawitacji), a Patapon to drugi. W Pataponie zostawiłem dziesiątki godzin, a moje dzieci do dzisiaj potrafią rytmicznie wystukać pata-pata-pata-pon, ponieważ to gra strategiczna (!), w której dowodzi się za pomocą bębnienia. Pata-pata-pata-pon to krok naprzód, pon-pon-pata-pon to atak i tak dalej. Rozkazy – nawet odwrotu! – trzeba wydawać w rytmie, bo tylko wtedy jest bonus do zadawanych obrażeń, a bez tego większości bossów nie da się położyć. Do tego dochodzi cała masa minigierek, całkiem pomysłowe tworzenie armii i masa innych rzeczy: dość powiedzieć, że poradnik do tej gry na www.gamefaqs.com liczy 156 kilobajtów i jest miejscami zbyt lakoniczny.
Co poza dziwadłami? Doroślejsze rzeczy. Znakomity Killzone, przeokrutny God of War (nie jest to remake ani jedynki, ani dwójki, tylko nowa gra, w moim mniemaniu nie odbiegająca poziomem od nich!), dwie specjalne edycje Grand Theft Auto (Vice City Stories i Liberty City Stories – tak jak GoW, to zupełnie nowe gry, za to dziejące się w znanych z poprzednich części miastach – w planach PODOBNO San Andreas Stories), całkiem udany Tekken… no jest tego sporo.
- DS
Nintendo DS to z kolei bardziej zabawka. Konsolka jest otwierana, ma dwa ekrany, z czego jeden jest dotykowy, na wyposażeniu jest również mikrofon. Największe sukcesy (w sensie biznesowym) święcą na niej najrozmaitsze formy gier logicznych, takich zasadniczo jak da się kupić w kiosku dworcowym za 50 groszy. Taki Professor Layton na przykład to nic innego jak stare jak świat “ułóż zapałki tak, żeby były dwa kwadraty, ruszając tylko jedną” – oddaję honor, tych zadań są w grze nieprzebrane ilości, a do tego jeszcze co jakiś czas producent wypuszcza nowe. Ace Attorney, przygodówka sądowa, urzeka poprzez możliwość wywrzeszczenia OBJECTION! do mikrofonu, ale większość starszych graczy odrzuci mangowa stylistyka grafiki. OK, można się trochę pobawić – założenie specjalnej nakładki na DSa pozwala całkiem nieźle pomykać w specjalnie dla tej konsolki przygotowaną wersję Guitar Hero, ale jak dla mnie za mało tu “normalnych” gier, takich, które znam z dużych konsol. DS jest technicznie słabszy od PSP, nie umie wyświetlać tak ładnej grafiki, a ja już jestem w wieku, w którym jednak lubię, gdy się błyszczy. Faktem jednak niezaprzeczalnym jest, że miłośnicy przygodówek i logicznych popierdółek pokochają po prostu DSa. No i uczciwie mówię – gdy w przygodówce Another Code wreszcie wymyśliłem, że aby otworzyć sejf, muszę fizycznie przymknąć konsolkę i zobaczyć odbicie górnego ekranu w dolnym, poczułem – wow. To naprawdę coś niespotykanego.
Dla doroślejszego gracza nadchodzi Grand Theft Auto: Chinatown Wars, ale jakoś nie chce mi się w to grać. Nie ta grafika, no naprawdę nie ta.
- Podsumowanko
Ponieważ to mój (i massci) blog, mogę wygłaszać dokładnie to, co czuję – a jeśli przeczytaliście to powyżej to widzicie, że czuję, iż PSP jest znacznie fajniejsze i ma znacznie więcej do zaoferowania dorosłemu graczowi. Inną zupełnie sprawą jest ogólny SENS kupowania konsolki przenośnej – tu z ręką na sercu powiem jedno: jeśli do pracy jeździsz furą i nie jesteś trzy razy w tygodniu w delegacji zagranicznej, kieszonkowa konsolka jest ci absolutnie na grzyb. Ja na swoim PSP gram wyłącznie w samolotach, na lotniskach i w autokarach (i to tylko wtedy, gdy odechce mi się grać w Diablo 2 na laptopie). W innych sytuacjach granie na PSP nie ma sensu. Ani na DSie. Warto więc przed oddaniem się gadżetomańskim potrzebom zastanowić się, czy to małe czarne/srerbne będzie ci w ogóle potrzebne.
“jeśli do pracy jeździsz furą i nie jesteś trzy razy w tygodniu w delegacji zagranicznej, kieszonkowa konsolka jest ci absolutnie na grzyb.”
Absolutnie czekałem na takie podsumowanie.
Kupiłem sobie PSP chyba rok temu jadąc na wakacje do Grecji, co było już błędem w założeniach taktycznych. Niestety, przy mocnym słońcu na ekranie niewiele widać…
Jedyna gra w którą pizgałem pasjami to LUMINES (taki jakby tetris) a to dlatego że nic innego na pustej plaży cały dzień nie miałem do roboty (pomijam leniwe konwersacje z żoną, sporadyczne kąpiele w morzu i czytanie książek).
Ale nie to jest najgorsze. Niestety, mając ponad pół roku trzaskania na Xboxie gry typu “wyższa półka” zupełnie mnie na PSP nie zajarały. Wyścigi za drętwe, GTA za surowe, God of War dawał radę ale szybko mi sie znudził bo kiepski jestem w klepaniu kombosów pod dyktando konsoli. To jakbyś jezdzil na codzień Ferrari a na wakacjach wypożyczył Fiata Uno, bo nic innego nie mieli. Ciężko się tym podjarać, cieszyć sie można jedynie z faktu że w ogóle coś jest co się przemieszcza z miejsca na miejsce. Tak samo miałem z tą przenośną konsolką. Do zabicia czasu – OK. Ale tęskniłem za normalnym graniem.
Najwięcej zabawy miałem w logiczne układanki – a takie można znakomicie ogarnąć na iTouchu, którego kochana żona pół roku później wygrała w pokera i przekazała mi do użytkowania.
Inna sprawa że w moim przypadku jest tak jak Kuba pisze – do pracy jade samochodem 5 minut, w delegacje rzadko, a jak już to sie bawie na iTouchu, który jest mniejszy i poręczniejszy. A jak się nie bawię to czytam gazety czy książki.
Podsumowując – zbędny gadżet. Żeby nie rzucać słów na wiatr – chętnie odsprzedam albo zamienie na jakiś inny gadżet. Chętnych zapraszam do propozycji poniżej w komentarzach.
“Ponieważ to mój (i massci) blog, mogę wygłaszać dokładnie to, co czuję (…)” – czyli co, nie komentowac? 😛
.
.
Trudno się nie zgodzić z ogólnym podsumowaniem. Ja długo myślałem, która z konsol będzie dla mnie lepsza. Łyknąłem starego DSa, kiedy PSP jeszcze nie było. Znudził mnie, brak gier, sprzedałem. Rok później było PSP, bo grafika – i obniżka chorej wcześniej ceny (ten spadek z 900 na 600zł). No i okazało się, że nie potrzebuję tego ni w ząb… Grałem może raz w tygodniu przez chwilę. A może i mniej. Mimo, że do pracy jeżdżę autobusem. 15 minut 😉
Podsumowanie: konsole przenośne są dobre dla osoby mieszkającej w namiocie, która nie ma żadnej innej konsoli. Ani telewizora.
Ale Slim czy Fat? Bo to robi mi różnicę.
Do opisu DSa wypadaloby dodac dwa slowa o masie “uzytkow”. Ksiazek kucharskich, nauce jezykow czy tam poradnikach Adama Slodowego. No i smiesznym Korg DS-10.
Nie Oio, nie wypadałoby 🙂
spdk –> to zdanie miało podkreślić, iż można się ze mną NIE zgadzać 🙂
Ds to klasyczne japońskie rpgi, których na PSP nie ma.
Gry na PSP może i ładne ale są króciutkie jak pyta mojego sąsiada 😀
Dla Pataponów warto posiadać PSP, moja żona wręcz ubóstwia tę gierkę. Warto wspomnieć, że zapowiedziano na “małe sony” Assasin Creed, LBP, Motorstorm, Rock Band (niestety bez przystawki), a lada chwila pojawi się Resistance: Retribution. Polecam także Crisis Core: Final Fantasy VII oraz WipeOuty.
Moje PSP czasem leży nieużywane miesiąc, ale idealnie nadaje się na weekendy u teściowej 😉
Za przenośną konsolkę musisz dać około 600 pln. Za trochę większe pieniądze mona kupić X360. Różnica w jakości gier jest ogromna. Dla mnie wybór jest oczywisty.
Zupelnie sie nie zgadzam z opinia dotyczaca DSa. Mam te konsole i jest na niej mnostwo swietnych gier. Profesor Layton jest rewelacyjny, a do tego jest cala masa oryginalnych i bardzo niteresujacych gier – nie tylko popierdolek japonskich (Soul Bubbles, Zelda, Ninja Gaiden itp.). Sterowanie dotykowe, jesli jest dobrze wykorzystane, to prawdziwa rewolucja.
Musze sie dluzej pobawic PSP, ale DS spelnia wszystkie potrzeby konsolki przenosnej. Nie stawia na grafike, bo i tak nie ma startu do konsol normalnych, a daje zupelnie inne odczucia, dzieki sterowaniu i milionom pomyslow.
Inna kwestia, ze tez na NDS nie gralem od pol roku :-). Ale na wyjazdy jak znalazl. No i jak tylko wyjdzie kolejny Layton to na pewno ja odkurze.
Dla mnie Xbox + NDS to idealne kombo – mam swietne gry na TV i oryginalne produkcje z super sterowaniem na NDS.
Ja kupiłem rok temu żonie PSP, gdy mieliśmy ciężki okres i spędziła z naszą córeczką 2 miesiące w szpitalu. Kupiłem, żeby nie zwariowała, żeby mogła oderwać się od szarej rzeczywistości. Wtedy był to strzał w dziesiątkę. Grała w kilka gier na przemian, ale z dziką zawziętością. Loco Roco (ukończone przez nią z 10 razy), Worms, Tombraider i Bomberman. Z oślą upartością nie chciała nowych gier, bo te jej w zupełności wystarczały. Patapon np. zupełnie się jej nie spodobał (o dziwo!). Muszę jednak przyznać, że od 3-4 miesięcy PSP leży i nie jest prawie w ogóle używane. Ale sprzedać go żona nie pozwala 🙂
Ja natomiast, podobnie jak przedmówcy, jeżdżę do pracy samochodem, nie mam możliwości grać w czasie jazdy. Ale nawet jak się zdarza jakiś autobus czy pociąg to wolę książkę poczytać. Z drugiej strony był taki tydzień czy dwa gdzie mocno katowałem PSP na wakacjach. Mianowicie zainstalowałem sobie ScummVM i skończyłem pierwszego The Secret of Monkey Island i Goblins. Bardzo polecam PSP i emulator ScummVM, fajnie działa.
Ja sprzedalem swojego DS, ale nie dlatego, że mi się nie podobaly gry (bo byly bardzo fajne), tylko dlatego, że nie mialem czasu grać na tej konsolce. Jak ją zabieralem gdzieś na wyjazd to używalem może z godzinę na kilka dni. W domu nieco więcej, ale uznalem, że to bez sensu.
Jeśli jednak moje plany zawodowe potoczą się po mojej myśli to kiedyś sobie sprawię przenośny sprzęt bo podróżowania może być sporo.
Zgadzam się z tym, że do graina w domu handheldy są średnim pomyslem.
Nie zgadzam się z tym, że DS ssie 😛
Ale pewnie kupię PSP następnym razem. Z ciekawości.
Mam obie konsole, ale skłaniałbym się w stronę DS’a.
Warto zauważyć, że wśród gier chwalonych przez Cubitussa dwie to typowa japońszczyzna ze specyficzną, ascetyczną estytyką. Takich gier jest na DS’a mnóstwo, podczas gdy na PSP stanowią chlubny wyjątek.
Zabrzmi to dziwnie, ale często wybieram DS’a ze względu na grafikę. Po prostu, PSP jest sprzętem, na które wychodzą najgorzej wyglądające gry 3D (nawet Wii generuje lepszą grafikę), podczas gdy DS jest konsolą, na które wychodzą teraz najlepiej wyglądające gry 2D (choć trzeba przyznać, że niektóre gry z XBLA stanowią poważną konkurencję).
To, że grafika w PSP jest w połowie drogi pomiedzy PS1 i PS2 bardzo przeszkadza. Gry co chwilkę wyglądają świetnie i rozbudzają mój apetyt tylko po to by za minutę odrzucić teksturą rodem z N64 albo mgłą, która przywodzi na myśl pierwsze produkcje 3D z PS1. Wrażenie to potęguje fakt, że wiele gier jest albo uproszczoną wersją gier z dużych konsol, albo grami będącymi jakimś uzupełnieniem uniwersum gier z dużych konsol. Trudno się jest oprzeć wrażeniu, że gra się na ?konsoli dla ubogich?.
Sądzę też, że DS jest konsolą, którą warto kupić, nawet jeśli nie jeździ się w delegacje. Granie na tej konsoli nie jest po prostu przenośną wersją tego, co robilibyście na kanapie z padem w ręku (albo pod plecami, gdy gracie w REZ), to zupełnie inne doznanie i możecie mieć na nie ochotę nawet wtedy, gdy macie dużą konsolę pod ręką.
PSP polecam wszystkim studentom, których jedynym zajęciem podczas arcyciekawych wykładów są starania aby nie upaść z impetem na ławkę i pogrążyć się w głębokim śnie 🙂 Naprawdę kieszonsolka Sony pozwala przetrwać te dramatyczne chwile życia. Mogę nawet chyba powiedzieć, że jest to udokumentowane badaniami naukowymi prowadzonymi przez studentów wydziału socjologii na Uniwersytecie Warszawskim 🙂
Miałem PSP dobry rok. Było użytkowane sporadycznie, a kiedy złapałem się że nie włączałem go od 2-3 miesięcy to sprzedałem.
I’ve learn some excellent stuff here. Definitely price bookmarking for revisiting. I surprise how much effort you put to make this kind of great informative web site.