Ten wpis będzie przepełniony koszmarnymi spoilerami, więc jeśli nie jesteś na nie odporny albo masz zamiar zagrać w którąś z poniższych gier, lepiej tego nie czytaj. Mam zamiar bowiem poznęcać się nad tym, jak miałkie i słabe są scenariusze w grach komputerowych – znowu, wiem że już to raz robiłem, ale tym razem przyszła pora na nowe tytuły. Niestety. Autorzy wciąż skupiają się na tym, żeby gra była fajna pod kątem grywalności, jednocześnie kompletnie zapominając o jakiejkolwiek logice wydarzeń, motywacji głównych bohaterów, a wreszcie – po prostu o tym, żeby opowiedzieć fajną historię, którą gracze będą chcieli poznawać. Przyjrzyjmy się, jak pod tym względem wyglądał rok 2009… kilka światłych przykładów poniżej, a na pewno dacie mi jeszcze parę ze swoich ulubionych gier, gdy się już nad nimi przez chwilę zastanowicie…
Mirror’s Edge
Rhianna Pratchett pracująca nad scenariuszem powinna zagwarantować świetną jego jakość… no cóż. Po zachłyśnięciu się totalitarnym miastem i instytucją parkourowych kurierów, śmigających po błyszczących stalą i szkłem blokach zostaje bardzo, ale to bardzo niewiele. Mamy tu bowiem pościg, pościg, zdradę oraz pościg. Niestety mimo najszczerszych chęci nie jestem w stanie sobie przypomnieć o co w tej grze chodziło – może jestem gapa, a może jednak scenariusz nie trzymał się za bardzo kupy, nie wiem. Wiem, że gra poszła słabo, a zapamiętam ją dlatego, że w czterech słowach, dało się fajnie skakać.
Batman: Arkham Asylum
Powinienem brać jakąś poprawkę na Batmana (wszak to superhiro story), ale nie mogę, tak samo jak nie mogłem wyłączyć myślenia przy Mrocznym rycerzu, w którym przeszkadzały mi najrozmaitsze scenariuszowe bzdury, z promami wypełnionymi beczkami z paliwem na czele. W Arkham jest bunt? Joker wyrywa się na wolność? W kanałach mieszka Killer Croc? To jeszcze wszystko jest w miarę okej, ale w miarę postępów robi się tu coraz głupiej i dziwniej, aż do stanu przyjemnego otępienia, w którym scenariusza się nie śledzi. No i jeszcze ta tajna jaskinia Batmana, normalnie błagam, litości…
Call of Duty: Modern Warfare 2
Ha ha. Pad mi wypadł z ręki z wrażenia, gdy dowiedziałem się, że po tym, jak wśród terrorystów przeprowadzających zamach na lotnisko w Moskwie rozpoznano amerykańskiego agenta, Rosja wypowiedziała wojnę USA. Ba, nie tylko wypowiedziała, ale nawet te bezbronne, biedne, pozbawione jakiegokolwiek wywiadu Stany najechała i czym prędzej zajęła Najważniejsze Symbole Państwowości, czyli parę knajp z hamburgerami oraz Kapitol i Biały Dom. Naprawdę, czynnik “WTF” był przy tej grze na czerwonych polach wszelkich możliwych wskaźników. A ja przekonałem się, że Amerykanie wprost marzą o tym, żeby ktoś ich najechał – jak nie Covenant, to przynajmniej Ruscy.
Resident Evil 4 & 5
Opowieści o zombiakach nie muszą się trzymać jakichś wysokich standardów scenariuszowych, ale elementarna logika by się przydała. Piąta część jest tak bezdennie głupia i niczym nieuzasadniona, że aż zęby bolą, natomiast w czwórce porwanie przez hiszpańskich wieśniaków córki prezydenta Stanów Zjednoczonych zakrawało na kpinę w stylu Monty Pythona. Aż się rozglądałem, czy zza jakiegoś winkla nie wyskoczy gość w czerwonym stroju z wrzaskiem “Nikt się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji!”. Niestety nie wyskoczył, za to zaczęły wyskakiwać macki z głów wieśniaków.
The Sims 3
Brak scenariusza jest tutaj programowy, co wcale nie oznacza, że nie mam prawa przyczepić się do skrawków opowieści, jakimi ta gra próbuje nas raczyć. No więc tak: w konwersacji ze znajomym najlepsze jest seryjne opowiadanie dowcipów naprzemiennie z przytulaniem, do pracy chodzi się wtedy, kiedy się chce, a jak się nie chce, to się nie chodzi, a na wakacjach zwiedza się tajemnicze katakumby, rozwiązuje zagadki i zawiązuje przyjaźnie z mistrzami kung-fu. Dodajmy jeszcze do tego nieprawdopodobne spłycenie stosunków damsko-męskich oraz wątków edukacyjnych, a dowiemy się, dlaczego świat zmierza ku zagładzie.
Torchlight
Tutaj nikt się nawet nie silił na oryginalność. Jest sobie więc miasteczko Tristram… to znaczy Torchlight, w którym górnicy tak głęboko kopali, że aż dokopali się do jakichś przerażających stworów, stwory postanowiły wyleźć ze swoich nor i zajęły kopalnię, ale w kopalni jest tak dużo drogocennego czegoś, że aż żal ją zalewać wodą. Tyle ogólnego plotu, są jeszcze mikroopowiastki w formie questów, zlecanych przez ludzi w wiosce. Każdy z nich ma do powiedzenia jedynie tyle, że trzeba kogoś zabić albo coś znaleźć (albo kogoś zabić, a następnie znaleźć coś, co z niego wypadło). W hnsie nie przeszkadza mi banalna fabuła, ale na litość, niech przynajmniej JAKAŚ będzie!
Red Faction: Guerrilla
Historia zaczyna się nawet nieźle, człowiek siedzi przygotowany na jakąś dobrą wkrętkę, a tymczasem ginie brat głównego bohatera. Główny bohater w przeciągu 17 sekund filmu zapomina o swoim głębokim stanie obojętności i staje się zaciekłym wrogiem Systemu, który żelazną ręką rządzi na Marsie. Heros ze swoim magicznym młotkiem (nikt inny takiego nie ma, albo takiej pary w łapach, nie jest to ustalone) zaczyna demolować ładnie walące się budynki. Scenariusz zamienia się w seryjne odbieranie zleceń od różnych ludzi, a wszystko sprowadza się do “pojedź tam i rozwal to brzydkie, bo mi niebo zasłania”.
Konkluzja? Cóż. Gram w gry, bo to lubię, ale stanowczo zbyt często muszę tłumaczyć swojej żonie, że to tylko taka głupawa fabułka, no bo autorzy się nie wysilili, bo nie o to chodzi… ale kurczę, przecież DOKŁADNIE o to chodzi – nie chcę grać w gry polegające wyłącznie na zabawie mechaniką, chcę przeżywać wciągające historie, które zapamiętam! Gry kolejny rok do tego nie dojrzały, chociaż są światełka w tunelu, jak choćby nowy Assassin… ale jeszcze nie wszyscy to zrozumieli.
ME to 2008 rok z tego co pamiętam? 🙂
Co do scenariuszy są słabe, bo tego chcą właśnie gracze. Nie chcą się zastanawiać i rozważać, tylko szybko rozwalić komuś głowę…
Mass Effect to 2k8 ;). Na 2k10 szykuje się ME2, czyli “zastąpmy nazwę wrogów inną nazwą, a poza tym to samo”. Był gdzieś cudowny diagram “how to make an RPG game by Bioware”, dobrze pokazywał zestaw klisz, z których składają swoje tytuły.
Cubituss zrób notkę na temat gier z ciekawym scenariuszem. Albo może coś o ‘easyriderach’ takich jak ja, którzy nie lubią się męczyć grając:D
Co to znaczy, że nie lubisz się męczyć, grając? 🙂
@Cubituss: Przez “ME” rozumiałem Mirror’s Edge, to również gra z 2008 roku.
Przy okazji w moim odczuciu akurat AC2 to przykład miałkiej historii. Dużo bardziej podobały mi się same przygody Ezio, niż to co twórcy próbowali dość kiepsko upchnąć w teraźniejszości. Oczywiście to moje prywatne odczucia.
Czepiacie sie na sile MW2. Pomysl byl fajny, to tylko gra a tu ktos narzeka bo znalezli amerykanskiego agenta i wywoali wojne. Transformers prezentowal podobny poziom i co z tego? Film mial sluzyc rozrywce tak jak gry a nie doszukiwac sie glupich rozwiazan (przyponijcie sobie kminy w Prison Break, chyba po calym serialu jego ocena powinna oscylowac w okolicy 0.5/10 za te twisty)
scenariusze wysokobudzetowych gier to syff, ale nie wiele lepiej jest z holywoodzkimi superprodukcjami. ten sam odbiorca bezrefleksyjnie pochlaniajacy kazda podsunieta papke, byle sie swiecilo, blyszczalo itd.
jednak nie czepiałbym się ME – w koncu to prawie platformowka FPP scenariusz nie jest niezbedny. Co do batmana – to jest gra o amerykanskim superbohaterze…
Natomiast MW2 to rzeczywiście mega żałość jesli chodzi o scenariusz.
Lepiej nie będzie…
Skoro recenzenci grze z bzdurna i śladową fabułą i tak są w stanie wystawić najwyższą ocenę – za mechanikę i grafikę, to nie dziwne, że w ten sposób wychowani gracze nie zwracają na warstwę tekstową uwagi.
Dopóki media growe głównego nurtu nie dostrzegą, że to o czym piszą może służyć także do prowadzenia narracji, to cóż poradzić.
Lampek –> to z tego, że Transformers to scenariuszowo niewiele lepsza opowieść niż to, co potrafi wymyślić mój sześcioletni synek. Mam prawo narzekać na poziom scenariusza? Mam.
kmh –> true z jednej strony, z drugiej mniej już true, bo jednak tak zwana wartość zabawotwórcza 😉 to ważny element takiego produktu jak MW2. Ma scenariusz do niczego, tak. Jest świetną rozrywką, tak.
no, mi biznes robienia gier coraz bardziej przypomina podejście rodzimego City Interactive, co prawda zagraniczne “sztance” są o wiele bogatsze i bardziej profesjonalne, i bardziej przemyślane, ale to nadal sztance…
Cubituss – szedles na Transformery spodziewajac sie ciekawej fabuly podobnie jak kupiles Left 4 Dead/Quake 3/Unreal 3 spodziewales sie tam fabuly?
Ech, a ja właśnie kocham świetne scenariusze.
Ostatnio przez parę dni koczował u mnie 13-letni kuzyn. No to daję mu Assassin’s Creed 2, nówka na konsolę, jedyna moja gra na X360 po polsku na razie. Nie czepiajcie się, że za młody, bo (jeszcze) nie pałęta się po ciemnych zaułkach ze szlugami.
No więc: ( uwaga, SPOILERY)
Leci intro:
“Kiedy można będzie zagrać”
PO pierwszym treningu Desmonda i halucynacjach:
“Dobrze, że to koniec, już się nudziłem”
Często:
“Kiedy przestaną gadać?”
Wniosek: ludzie dzielą się na 2 grupy:
-dojrzałych
-lubiących postrzelać a.k.a. poklikać
Osobiście męczyłem się na Crackdownie, kocham AC2, lubię Beyond good & evil. A propos BG&E – to właśnie fabuła jest powodem beznadziejnego czekania na “dwójkę”, te cliffhangery…
“Niestety. Autorzy wciąż skupiają się na tym, żeby gra była fajna pod kątem grywalności…”
To źle. Czas wcisnąć reset i załączyć Dooma
Mass Effect wyszedł w 2007…
Co tu się dziwić, skoro nawet kinowe hity mają scenariusze na poziomie licealnych wypracowań. Wczoraj obejrzałem film Avatar i chociaż trójwymiarowe efekty robią wrażenie, to sama historia banalna i w dodatku wtórna. Ale widzowie i krytycy zachwyceni, bo kolorowo i widowiskowo. Po co więc kombinować, wysilać się, skoro wystarczy efektowne opakowanie.
Jezz wymagać od Sims-ów jakiejś fabuły i głębi rozgrywki – to jest wirtualny domek dla lalek, od tego nie powinno się wymagać niczego głębszego, bo gra jest casualowa.
MW2 – głupie, ale napisz lepszy scenariusz byś mógł powalczyć sobie w walącym się waszyngtonie (czy gdzie tam w USA). Fabuła została napisana specjalnie na potrzeby rozgrywki (podobnie jak zabijanie cywilów na lotnisku na potrzeby zwiększenia HYPE-a w kampanii marketingowej).
Torchlight – a czego innego chcesz od Dungeoncrawlera.
Nie to żebym specjalnie bronił gier bez fabuły (sam lubię grać w gry z dobrą fabułą, a zdarzyło mi się połknąć nawet samą fabułę). Może tylko po prostu szukasz fabuły nie tam gdzie powinna być (tam gdzie liczy się głównie efektywność).
A teraz napisz artykuł (dla ułatwienia z ostatnich kilku lat) z grami z fajnymi i rozbudowanymi fabułami (które wymagają przynajmniej kilku zwrotów akcji itp.).
Niestety mamy taki świat mamy fastfood-y które żrą wszyscy i mamy restauracje do których idą jeść nieliczni. By gra się sprzedała musi raczej trafić w gusta tej licznej grupy.
(swoją drogą jak żona nie gra w gry, to nawet gra z dobrą fabuła może wydać się bez sensu – wtedy musiałbyś wytłumaczyć zawiłości fabuły, co tez nie jest prostą rzeczą)
Przy tych przykładach fabuła AC2 to istny majstersztyk 😛
Są zwroty akcji, świetne dialogi i co najważniejsze zaskakujące i wnerwiające (czekaniem na kolejną część) zakończenie.
Ja to sie wiele nie znam, ale jeśli Covenant i Ziemia, to raczej Afryka i miasto New Mombasa 🙂 Więc porównanie takie troszkę z zapędu wzięte.
@bzofik
“Po co więc kombinować, wysilać się, skoro wystarczy efektowne opakowanie.”
uwazasz, ze tworcy avatara sie nie nameczyli, bo film ma taki, a nie inny scenariusz? przeciez nikt nawet nie probowal udawac, ze chodzi o cokolwiek innego, niz fajerwerki wizualne. a te zrobili takie, jakich wczesniej swiat nie widzial, wiec szacun
Nie ma się czemu dziwić. Gry komputerowe to rozrywka na poziomie współczesnego amerykańskiego kina akcji – pierdoły dla trzydziestoletnich Amerykanów o umysłowości trzynastolatka. Ogólnie rzecz biorąc, oczywiście. Sensu nie można dopatrzeć się w G.I. Joe, Transformers, Rambo, 2012 itd. żeby daleko nie szukać. Gry są takie, jak zapotrzebowanie – szybko, dużo akcji, kolorowo. Oczywiście znajdują się perełki, w których scenariusz dopracowano, ale niewiele. Po prostu dobry scenariusz nie jest gwarantem ani warunkiem koniecznym sprzedaży gry. To nie serial.
Rihanna Pratchet wspominała przy okazji Mirror’s Edge, że producenci gier mają cały czas złe podejście do gier. Ona tworzyła scenariusz do gotowego zarysu rozgrywki i poziomów. Nie da się w ten sposób zrobić ciekawej fabuły.
Gra już na etapie tworzenia powinna mieć jakiś konkretny zarys scenariusza. Zamiast tego mamy przykłady:
ME – parkour fpp, taka z tego innowacja, że scenariusz nie jest ważny (btw. uwielbiam ME)
Gears Of War, morze testosteronu, osłony, sieka, fabuła znowu jakaś taka, że miałem ją kompletnie gdzieś
Możecie mówić, że to nieważne. Że gyrosy to prosta sieka, że oczekujecie rozrywki. Dobra fabuła nie przeszkadzałaby wam się dobrze bawić a być może wprowadziła by coś, co zapamiętacie na lata?
Nie dzielmy gry na stricte rozrywkowe, dając im przyzwolenie na serwowanie nam banałów i pierdół oraz te poważne, dla wybrańców i zapaleńców.
Gry są młode. Minie jeszcze dużo lat, zanim dościgną fabularnie filmy. Jeśli wogóle to nastąpi i jeśli się doczekamy.
@FettNaKamieniu
Oj, różne wypowiedzi twórców się pojawiały. Niektóre dotyczyły efektów, inne wspaniałej i poruszającej historii. Nie wiem, czy należy się szacun, czy też nie. Równie dobrze możemy bić pokłony twórcom 2012, Transformersów lub Van Helsinga. Te filmy także były wizualnymi majstersztykami. Tylko przy takim podejściu nie dziw się potem, że kinowe hity i gry mają beznadziejną fabułę.
A tak w ogóle, sami obniżamy poprzeczkę. My-odbiorcy gier i efekciarskich filmów. Łazimy jak cielęta na te avatary, nabijamy kabzę twórcom i jeszcze wychwalamy pod niebiosa byle bzdety. Co tu owijać w bawełnę, nikt poważnie nie traktuje targetu, który sam jest niepoważny. Dlatego nie mamy co liczyć na dojrzałe czy oryginalne scenariusze.
prezii –> napisałeś dokładnie to, co czułem, ale nie umiałem wyrazić 😉
Kradziej –> nie przypominam sobie, żeby wszyscy w Halo rozmawiali w suahili 😉 Daj spokój, to Amerykanie jak się patrzy 🙂
NiBL –> nie będę pisał lepszego scenariusza, bo to nie ja wziąłem za ten scenariusz kasę. Ja za ten scenariusz kasę zapłaciłem, kupując grę w sklepie, i poczułem się zlany sikiem prostym. Wymyślić fabułę taką, żeby można było walczyć w zniszczonym Waszyngtonie? Proszę bardzo, jest już taka gra, nazywa się Fallout 3.
Największym WTF tegorocznych scenariuszy był ten z Borderlands (na PC). Nie zrozumcie mnie źle, gra jest świetna mimo bardzo słabego portu z konsol, problemów z grą po necie i fatalnym menu.
SPOILERY poniżej!
Pierwsze wrażenie? Super! Wreszcie nie muszę ratować świata, hura! Idę odnaleźć wielki skarb, który sprawi że będę największym BadAssem w galaktyce… Przechodzimy z kumplem grę a tu… Skarbu nie ma, jest za to jakiś Cthulu, potwór z głębiny, nie wiadomo z kąd się wziął i po jaką cholerę?! WTF?! Wiec tego potwora zabijam bez trudu i liczę na skarb, którego pilnował… A tu kiła. Skarbu nie ma, vault, w którym miał być skarb się zamyka na następne 200 lat, a wspomniana potwora nawet nie zostawia po sobie jakiegoś porządnego lootu… Zakończenie bardzo mocno rozczarowuje.
PS: liczyłem że dodatek coś zmieni, np podniesie level cap lub poziom trudności… a tu znowu nic…
Pozdrawiam.
PS: Modern Warfare 2 rozczarował mnie na całej linii ze scenariuszem włącznie.
Jak dla mnie najgorszy scenariusz wszechczasów to wspomniane przez wielu MW2…no takiego nagromadzenia głupoty nie było nawet w filmach z Seagalem. Gdyby nie poważny ton rozmów głownych bohaterów i muzyka pomyślałbym że to parodia… Boulder Dash, w którym goniły mnie migające kwadraty miało więcej sensu. Tragedia.
Gdy się zastanowić nawet scenariusz świetnego Uncharted 2 jest słaby…
Co do Batmana. To akurat nie twórcy gry wymyślili jaskinię w Arkham, bo to było dużo wcześniej w komiksach.
Torchlight w zamierzeniu miał być głupi i nikt tam chyba nie spodziewał się fabuły, która trzyma się kupy. Fabularnie, ta gra do złudzenia przypomina mi King’s Bounty: Legenda. Otoczka głupia na maxa ale same gry to miód dla gracza.
SirMike, ja się jednak spodziewałem fabuły… jak mówię, Diablo miało, Titan’s Quest miał… wciąga fabuła, klasyczne orania mobów nie proponuje nawet WoW (który akurat fabułę ma po prostu wybitną).
Ale King’s Bounty miał być bajkowy i miał mieć typową fabułę ze złym demonem, zagrożonym królestwem i wielkim bohaterem, który nakopie czerwonemu. Są gry, których fabułą jest płytka, ale to nie przeszkadza bo widać, że taka miała być.
A MW 2 ma fabułę taką, że może byłoby lepiej, jakby jej nie było. Żeby była tylko płytka to jeszcze, w kocu to tylko fps, ale ona jest nielogiczna po prostu.
Ta, pierwszy Diablo fabuły praktycznie nie miał, pomijając debilne zakończenie:
SPOILER
“Hej, wsadzę sobie ten ostry kamień w głowę!”
“(…)chociaż są światełka w tunelu, jak choćby nowy Assassin?(…)”
Czyli to ma być przykład ciekawej fabuły? Może dla dojrzałego gracza?
Zabili mi ojca więc wytnę wszystkich, a na koniec
SPOILER
zabiję papieża w solówce na pięści
KONIEC SPOILERA.
Błagam. Przecież to jest co najmniej równie debilne jak opisane przez Ciebie RFG.
Za świetną fabułę mógłbym pochwalić Dragon Age: Origins 😉 A przynajmniej niebywale wciągającą..
@truten_org
Koleżko, jak ta fabuła jest ciągnięta – to jest ważne.
No i o reszcie zakończenia nie warto wspomnieć?
truten, ale ważna jest tutaj nadfabuła, że się tak wyrażę, a nie mordobicie z papieżem. Jak Neo w Matrixie sadził susy, względnie otaczały go nieskończone półki z gunami, miało to dobre uzasadnienie. W Assassinie jest tak samo, fabuła w finale w moim odczuciu przechodzi właśnie w matrixa, w odtwarzanie wydarzeń, których historycznie (w sensie świata gry) nie było.
@Max
Reszta zakończenia jedzie Von Danikenem, ale przyznaję, że zrobione ładnie.
@Cubituss
Jasne, ale zarówno fabuła dotycząca Desmonda, jak i Ezio są sztampowe i proste jak film klasy C. (pomijając wspomnianą solówkę, bo tego sobie nie przypominam nawet z najgłupszych filmów) 😉 Czekam na Heavy Rain, może wreszcie będzie lepiej.
truten_org
no przy HR to się przynajmniej podszkolisz w QTE.
Fajne te QTE są, nie ukrywam, ale jeśli fabuła tak odpłynie jak w Fahrenheicie, to nie wiem czy dam radę przejść do końca… Fahrenheita właśnie przez fabułę (IMO bzdurną) nie skończyłem.
Ach “farenhajcik”…
To tak jakby w Matriksie wyskoczyły trzy wiedźmy…
Jaskinia batmana? WTF? To jakby się czepiać, że Superman nosi majtki na kalesonach.