Napisałem kiedyś artykuł dla PLAYa o tym, że gry pod casualową otoczką oferują coraz bardziej hardkorowe dno. Można zżymać się, że Call of Duty to gra lekka, łatwa, przyjemna i sama się strzela, ale włącz sobie panie zżymaczu poziom trudności veteran, a Twój zżym zejdzie Ci z twarzy dziesięć sekund i cztery śmierci później.

Nie inaczej jest, jak się okazuje, z grami dla dzieci. Z nowym Raymanem jeszcze się do końca nie zaprzyjaźniłem, ledwo liznąłem go przez moment na cztery pady (Jasiek, Ania i kolega Jasia), ale dzisiaj natrafiłem na odcinek The Completionist (to taki podcast, w którym – zgadliście – koleś stara się maksować gry). W poniższym odcinku gość próbuje skończyć ostatniego collectibla w grze. Poziom polega na dogonieniu skrzynki i przeżyciu pułapek:

Czterdzieści (lub więcej) prób później wreszcie mu się to udaje i odblokowuje poziom Land of the Livid Dead, na którym nie potrafi przejść pierwszej przeszkody. Postanowiłem przeszukać YouTube’a pod kątem nazwy tego poziomu i wpadłem na coś takiego:

Teoretycznie całość zajmuje cztery minuty. W praktyce, patrząc na to, ile razy tu można zginąć, sądzę że facet piłował ten poziom kilka godzin.

Tli mi się nad głową takie małe “Challenge accepted”…