Jestem rozerwany. Połowa mnie chciałaby być Sithem, a połowa… to znaczy sam nie wiem, czy podoba mi się nowe Lego Star Wars. Urocza seria, którą uwielbiam i na której przy okazji znam się dość dobrze, postanowiła sięgnąć po dziełko nieznane mi zupełnie, czyli serial cartoonowo-networkowy o Gwiezdnych wojnach. Pal sześć, myślę – jakoś wytłumaczą tę fabułę w filmikach.

Ale niestety nie tłumaczą. Lego HP dało się przejść całe i zrozumieć w miarę o co chodziło, tutaj jest niestety nie tyle bałagan, ile mega-burdel. Gra się zaczyna sceną z epizodu II, potem jest pominięty cały epizod III, a potem się zaczyna jakieś szaleństwo fabularne, w którym rolę gra jedno: epickość. Epickie sceny z milionem robotów, spadające statki kosmiczne – i wcale bym na to nie narzekał.

Wcale, ale wcale. Bo gra jest kapitalna. To znaczy byłaby.

Byłaby świetna gdyby tylko nie to, że w jedną z trzech ścieżek fabularnych (tę, gdzie ścigamy hrabiego Dooku) wbudowano jakąś koszmarną ilość misji… RTS-owych.

Tak, niestety twórcy legogier posłuchali jednego procenta ciot marudzących na forach, że legogry są nudne i wtórne, i że potrzeba w nich zmian. Nie było potrzeba. A na pewno nie takich, w wyniku których zamiast uroczego poziomu z paroma postaciami mam prymitywne budowanie prymitywnych baz i zamawianie (prymitywne) zrzutów orbitalnych, a potem dowodzenie armiami żołnierzy, bo tylko zmasowany ogień jest w stanie zniszczyć złote elementy planszy – płaskiej jak deska przy okazji. Pojazdów wroga nie da się za bardzo porywać, bo zaraz się wyłączają… no DRAMAT te misje. A są do tego potwornie długie, po 20-30 minut na jedną, a morda się od ziewania urywa, mimo że na ekranie tłum szturmowców walczy z tłumem robocików roger roger.

Aż serce boli, bo misje pozartsowe są kapitalne, świetnie wymyślone, postacie często są w różnych częściach levelu i muszą tam współpracować, a w szczegółowych mechanizmach wykorzystano wszystko zewsząd – dwa huby z Lego Batmana, zwiedzanie ich z Lego HP (chociaż jest znacznie mniejsze to wszystko niż Hogwart), znajdowanie postaci i cegiełek z Lego Indy’ego II.

Oby Lego Pirates of the Caribbean nie miał modułu RTS. Bo przez to kompletnie odechciewa mi się grać w legogrę – a dla fana to niemalże wyrok śmierci.

Full recka jak skończę. 20% jakieś jak na razie, zobaczymy jak z replayability.