Wczoraj przyznano nagrody Golden Joysticks, może nie growe oscary, ale takie powiedzmy lwy weneckie. W kategorii gier sieciowych (w której rzekomo nic się już nie da wymyślić) tryumfował tytuł League of Legends, przy którym miałem szansę posiedzieć z absolutnym ekspertem i posłuchać, dlaczego to coś nowatorskiego. I muszę przyznać, że mnie całkowicie przekonał, nie tylko slangiem, którego używał (charakterystycznym dla gier MMO, ale innym, na przykład wyjaśnił mi znaczenie słowa junglowanie), ale też opisem mechaniki LoL-a.
A ta jest połączeniem tower defense’a z hmmm… z Diablo chyba. Po obu stronach mapy stoją bazy, z których do przodu drepcze fala mobków, tu nazywanych creepami. Mobki leją się między sobą oczywiście w połowie mapy, a my prowadzimy herosa, jednego z kilkudziesięciu (!) do wyboru. Każdy heros ma inną funkcję, każda funkcja ma inną przydatność w innej fazie bitwy – gra jest zatem totalnie drużynowa. Co więcej, nie ma tu żadnego grindu, bo herosi w każdej bitwie (trwającej od pół godziny do godziny z ogonkiem) levelują od zera. Aby levelować, muszą zabijać creepy lub herosów przeciwnika.
Czyli kluczem do sukcesu jest odpowiednie dobranie składu herosów (gra się 3 vs 3 lub 5 vs 5), nauczenie się ich umiejętności, jak najskuteczniejsze ich wylevelowanie, wykupienie w sklepiku (jest w bazie) stosownych itemów i żmudne przepychanie linii frontu w stronę wieżyczek broniących każdej z baz. Bitwa dzieli się na kilka faz, ale to już wiedza tak tajemna, że nie jestem w stanie ogarnąć co się robi w której fazie.
Zwróćcie uwagę, że w powyższym akapicie nie napisałem słowem o poznaniu map. To dlatego, że mapy są dwie i zasadniczo gra się wyłącznie na pierwszej z nich. Zanim człowiek się żachnie, że to mało, powinien się zastanowić, na ilu polach bitew rozgrywane są mecze piłki nożnej… i tak właśnie należy traktować mapę z LoL-a. To boisko, nieco bardziej skomplikowane niż prostokąt z trawy, ale jednak boisko. Wszyscy wiedzą gdzie co jest (a są jeszcze creepy neutralne, których zabicie daje określone bonusy i kluczowe jest zatłuczenie ich w konkretnym momencie bitwy), więc jedynym zaskoczeniem jest strategia przeciwnika.
LoL wszedł już do kanonu obowiązujących gier sieciowych na wszystkich imprezach gier multi. LoL jest grą darmową z mikropłatnościami (ale te nie wpływają zasadniczo na skuteczność teamów – jedynie na dostęp do konkretnych herosów, bo ci co tydzień się zmieniają, a za kasę można kupić tego, którego postanowiliśmy wymasterować).
Wprawdzie mnie taka sieciowa rywalizacja nie jara, ale moich 30+ letnich znajomych już bardzo – do tego stopnia, że gdy rozmawiają o LoL-u, to ja podświadomie loluję, bo nic nie rozumiem. Może warto sprawdzić?
Nowe uzaleznienie? Przeciez to Dota w nowej oprawie.
Bardzo tak, trochę nie. DoTA było bardziej niszowe niż LoL i nie wyszło na świat tak mocno. Wszyscy znani mi dotowcy grają w LoL-a razem z tłumami nowych.
Link do wersji europejskiej: http://eu.leagueoflegends.com/
Ta gra jest cholernie prosta, kwestia zgrania teamu. Robi się ciekawie dopiero jak są dwa premade’y.
A co do bohaterów – za każdą bitwę zdobywasz Influence Points i Experience. Za expa odblokowujesz lvle summonera (czyli samego siebie) i zdobywasz dostęp do drzewka talentów.
Za IP odblokowujesz bohaterów i runy. Tylko skiny do bohaterów muszą być kupione za prawdziwą kasę.
Apropo Doty, Valve robi dwojke i zarejetrowal sobie nazwe, a (Acti)Blizzard wyczul nosem troche zysku i zamierzaja sie zrec o kase, czytaj sądzic. Co z tego wyniknie nie wiadomo, ale jak zwykle bedzie mozna posmiac.
Pieprzycie jak jakies WoWo-we nolify
A od kiedy gracz WoW = no life? To że jakiś tam % z nich taki jest nie oznacza, że trzeba używać tych zwrotów zamiennie.
A ja chyba nie zagram bo się scasualizowałem i takie rzeczy chyba nie ogarnę :<
takie tam przekomażanie, tez się skażulowałem 😉 Nie wiem czy za fallouta się porwę nowego nawet 😉
@Matt. Taaa… Valve robi DotA II a Blizz oczywiście bąknął co nieco, że to nie fair wykorzystywać dorobek “community” produktu spod ich skrzydeł. Co ciekawe sami wyczuli chyba klimat i na Blizzconie można było poznać ich Starcraft Dota 😛 Chyba ta mechanika robi się coraz bardziej popularna.
mnie się dość szybko znudziło. Mimo ogromnej różnorodności postaci okazuje się nagle, że jest tylko jedna, dwie ścieżki rozwoju którymi trzeba się podczas gry kierować, inaczej nie ma się żadnych szans na zwycięstwo i będzie się tylko niezła farmą dla doświadczonych graczy.
a bardzo źle wygląda też matchmaking. często trafiam na takich leszczy że głowa boli a drużyna przeciwna jest złożona z samych gości o 5-10 leveli wyżej.
smoka też musisz ubić wtedy-a-wtedy, to samo dotyczy tej czerwii, wszystkie mecze w pewnym momencie zaczynają wyglądać tak samo, zmieniają się tylko animacje czarów zależnie od tego kto akurat z nami gra…
I think this is one of the mist vital information for me.
Annd i’m glad rerading your article. Buut should remark on
some general things, The site style is wonderful, the articles is reallyy nicee
: D. Good job, cheers
League of Legends to jedna z najpopularniejszych gier na świecie. Ma praktycznie w każdym kraju swoich fanów i nic dziwnego, w końcu twórcy od początku dbają o tym, aby gra nie była monotonna. Możliwość wykorzystania umiejętności danych postaci i zbierania many daje dodatkową satysfakcję.