Kontynuuję wątek z grudnia. Znudzeni WoW-em uwaga: to prawdopodobnie przedostatni wpis na jego temat.
Level 81, powoli widać koniec początku, czyli levelowania, widać też początek końca, czyli łażenia z dziwnymi ludźmi po dziwnych miejscach i awanturowania się o to, do kogo należą fioletowe gacie.
Okres 58-68 to aktualnie absolutnie najsłabszy fragment WoW-a, jaki sobie można wyobrazić. Outlandy, czyli terytoria z pierwszego dodatku do gry, straszą przestarzałymi rozwiązaniami i katują questami typowymi dla słabych MMO, czyli “zabij 30 stworów pierwszego typu, a potem 30 stworów drugiego typu, a potem przedymaj mapę tam i z powrotem”. Na szczęście od 60-tki można już kupić sobie latanie, co wydatnie skraca i tak koszmarnie długie questowanie w Outlandach. Wszyscy są co do tego zgodni: te dziesięć leveli w WoW-ie wyglądającym od strony konstrukcyjnej tak jak pięć lat temu, to katorga. Mało się nie poddałem.
Na szczęście później przyszedł Northrend, czyli poziomy od 68 do 80. Tu niestety był inny problem – to content, który znałem zdecydowanie najlepiej ze swojego poprzedniego grania, dlatego też tak gdzieś w połowie zaczęła mnie dopadać nuda. Remedium na nią okazało się pvp, za które gra teraz wypłaca dziesiątki i setki tysięcy punktów doświadczenia, dzięki czemu wiele osób w ogóle omija nielubiane przez siebie zakresy levelowe, tłukąc jedynie hordziaków/aliantów pałami po łbach. Smutna konstatacja: w pvp widać różnicę w wieku grających. Badania mówią, że młodsi wybierają sojusz, a starsi hordę, a przez to sojusz gra gorzej od hordy – i faktycznie, przegrywałem około 75% meczy, co momentami potrafiło doprowadzić do szału.
Teraz jednak, pełen nowych sił, nadziei i obkupiony w niesamowity sprzęt dostępny już od 77 poziomu, wkraczam na terytoria kataklizmowe i jak na razie strasznie mi się podoba. Jak strasznie dokładnie mi się to podoba, napiszę po dobiciu do 85-tki.
Nie mogę się zdecydować czy te artykuły o WOW są nudne, czy też nie. Jeden na pewno jeszcze wytrzymam 🙂
Ja czekam co będzie na etapie lvl85. Wszystko inne to taki starter…
Dajesz ich więcej 🙂 Nie pojmuję fenomenu tej gry ale lubię czytać posty na jej temat.
Swoją przygodę z MMO rozpocząłem i skończyłem na Guild Wars nudząc się przeogromnie. Chyba wymagałem zbyt dużo fabuły w grze, w której fabuły być chyba nie powinno.
zieeeew
@cubi litości 😀 Coś byś napisał o tym jak to teraz wygląda u Ciebie z dziećmi i w co i na ile chętnie grają itp. Mam prawie 6latka i ciekaw jestem co można poza nowym nfs do ścigania mu podsunąć itp. 😉
O tak, poczekaj na lokacje Cata! Od razu ruszaj w strone Vashi! To miejsce to mistrzostwo swiata:)
Minal miesiac od premiery i jak na razie -niestety- moge stwierdzic ze Cataclysm jest najgorszym dodatkiem do Wowa jaki wyszedl. Owszem, questy sa swietne, nowe krainy takze nie sa zle (chociaz Vash… mi sie nie podobalo), ale ogolnie zupelnie nie ma co robic. Przynajmniej taki gracz jak ja. Zrobilem wszystkie zadania – jest ich niezbyt wiele, brak mi strasznie tych dlugich chainow z Burninga… Brakuje tez farmienia repy z frakcjami, w tym dodatku ogranicza sie to tylko do chodzenia po instancjach z tabardem danej frakcji. W poprzednich mielismy Aldor vs Scryers w BC i Oracles vs futrzaki w WOTLK. Jedyna naprawde swietna strefa do polnocna czesc Tol Barad i losowe daily questy. Za to sama bitwa o Tol Barad to maksymalna porazka szczegolnie na serwerach w ktorych jest nierowna ilosc Ally i Hordy – tych ktorych jest WIECEJ sa poszkodowani, bo dostanie sie do Tol Barad jest praktycznie niemozliwe. No i ten kompletnie zrabany system Pvp… ale juz nie narzekam, sam sie przekonasz jak przejdziesz tutorial:P czyli wbijesz 85
to jakaś gra jest?
“to jakaś gra jest?”
Tak, casualowa flashowka 😉
E tam… pewnie z tym 75% to przesada. Ja gram alliancem i jakoś prawie wszystkie wygrywam. Ba! Raz nawet w Eye of the Storm zajęliśmy wszystkie 4 bazy (tak gdzieś 10% do końca) i przetrzymaliśmy je wszystkie.
Bo jak chce się wygrywać BG Przymierzem, to się chodzi głównie na AV. 😉