Jestem wielkim fanem neo-retro. Jak byłem mniejszy, uczyłem się angielskiego na grach, które podbiły wtedy moje serce – a teraz widzę, że wielcy wydawcy sądzą, że te same tytuły z minimalną inwestycją podbiją także ich wyniki finansowe.

Lucas nie bez powodu w końcu te dwa Monkeye wydał i siedzi na bank nad jakimś następnym odświeżeniem, ale tymczasem z letargu obudził się Ubisoft i zapowiedział remake jednego ze swoich najlepszych tytułów – Beyond Good & Evil.

Swego czasu gra zarobiła masakrycznie dobre oceny w pismach branżowych oraz była masakryczną wtopą finansową, po której Michel Ancel, jej konceptualny ojciec, został zaprzęgnięty do pługa z chomątem na szyi i do dzisiaj nie robi nic poza klepaniem kolejnych części Szalonych Kórlików i odświeżaniem Raymana.

Nawet dzisiaj, bez HD, gra wygląda nieźle dzięki ciekawej stylizacji

O tym jednak kiedy indziej, bo teraz najważniejsza jest zielonowłosa Jade, która już za trzy miesiące wskoczy w HD i znowu spierze pałą zarówno pozakuwanych w dziwne stroje policjantów, jak i niepokojące stwory DomZ. W grze jest sporo skradania, jest bardzo fajny freeroaming.

Ale przede wszystkim jest niesamowity, niepowtarzalny KLIMAT! Jeśli ktoś nie grał w BG&E, to już zaraz będzie miał okazję nadrobić braki, a jeśli ktoś grał (tak jak ja, skończyłem grę trzy razy), to na pewno zagra jeszcze raz, choćby dla samych trofeów/osiągnięć. Ale przede wszystkim z sentymentu.

Kupcie BG&E HD, bo sądzę, że od jego wyników zależy produkcja sequela.

PS. Fun fact: kiedyś dostaliśmy do redakcji wersję recenzencką BG&E, która wywalała się w 80% gry. Nie było wtedy jeszcze polskiego oddziału Ubi, płyty szły od Francuzów albo Anglików, nie pamiętam. Gdy udało mi się z nimi wreszcie skontaktować, byli zdumieni, że komuś się chciało dojść tak daleko, żeby napisać recenzję. Mały szok to był dla mnie. Ale prędko podesłali brakujące pliki i grę skończyłem, z wielkim uśmiechem na twarzy.