Dzisiaj deczko filozoficznie: popatrzcie, jak przez ostatnich kilka lat gry dostawały kolejnych wymiarów. Najpierw mieliśmy dwa wymiary – przesuwające się stateczki, Horacy na nartach, sprajty jako przeciwnicy. Potem doszedł trzeci wymiar, początkowo nieporadnie, obecnie zeksplorowany do samego dna w takich grach jak Crysis. A jakoś tak w międzyczasie, niejako tylnymi drzwiami, do gry wszedł wymiar czwarty, czyli czas. I ja o tym właśnie.
Pierwszy raz cofanie czasu było… nie pamiętam gdzie. Pamiętam za to, że pierwszą grą, w której czułem potworny nacisk czasu na plecach był pierwszy Prince of Persia – dajcie spokój, mam 60 minut tylko? Na całą grę? Dlatego też pewnie pierwszy objaw “nowego” wykorzystania czwartego wymiaru zauważyłem w “nowym” Prince of Persia (w tym z podtytułem Piaski czasu) – tam dało się czas cofać plus przed każdym etapem były tak zwane “flash-forwardy”, czyli wspomnienia z przyszłości. To były krótkie filmiki, ale dzięki nim wiedziałem, co robić w danym miejscu, i to było fajne. W dalszych częściach gry doszły jakieś dodatkowe spowolnienia względnie przyspieszenia i poczułem – dobra, koncept czasu jako elementu gry ograł się i już nie da się nic więcej wymyślić.
Jakże się myliłem. Od paru dni katuję swój mózg grą Braid (dostępna tylko na Xbox Live Arcade), która to gra początkowo wydaje się banalną platformówką z cofaniem czasu, a potem dochodzi dopiero do grającego, że jakiś alien napisał przerażająco konsekwentną grę logiczną o całkowicie zakłóconych zasadach. Otóż koncept był prosty: w dowolnym momencie można cofnąć czas, z rozmaitą prędkością, do dowolnego momentu spędzonego na danej planszy. A potem dołożono już komplikacje: przedmioty, na które cofanie czasu nie działa. Obszary zamrażania czasu. Oraz świat, w którym spacer w prawo przesuwa czas w przód, a w lewo – w tył. Dla przykładu jedna z prostych zagadek: mamy platformę, na którą nie działa cofanie czasu, a którą można puścić w trasę w poprzek planszy przerzucając wajchę. Idę więc przez cały poziom na krawędź przepaści, staję tam na moment, wracam przez cały poziom do wajchy, przerzucam ją – platforma rusza w swoją wyprawę. Przyciskam X, czas zaczyna się cofać, a więc i moja postać niespiesznie wraca nad skraj przepaści. Bumperem przyspieszam cofanie czasu, bo platforma jedzie niezależnie od niego, a wolałbym mieć więcej – ha – czasu na wymierzenie skoku z krawędzi przepaści. Puszczam X, czas wraca na swoje tory, ale ja stoję nad przepaścią, a pod sobą mam platformę… a to tylko jedna z łatwiejszych zagadek.Boss time… spuściłem mu na głowę dwa żyrandole i się mentalnie zawiesiłem… a wystarczyło zobaczyć, że cofanie czasu nie działa na bossa… żyrandol w łeb, rewind, żyrandol w łeb, rewind, żyrandol w łeb, rewind…
No i wtedy już myślałem, że nie da się zrobić nic więcej w grach z czasem. Znowu tak myślałem. Ale napisałem potem zapowiedź nowej gry od Raven, Singularity (będzie w nowym PLAYu jakby ktoś pytał) i okazało się, że jeszcze wiele da się wymyślić. W tej grze główny bohater będzie potrafił przyspieszać i cofać czas… ale dla danego przedmiotu. Weźmie starą tablicę i cofnie jej czas, sprawdzając, co było wcześniej na niej napisane. Spłaszczony kawałek blachy cofnie do etapu beczki pełnej paliwa, a potem w nią strzeli. Przyspieszy czas skrzynek, za którymi chowają się przeciwnicy, a gdy się skrzynki rozpadną w proch, zastrzeli ich. Przyspieszy czas wrogów, albo cofnie ich do etapu – i tu zdziwienie – nie dzieci. Do dzieci nie wolno strzelać. Nigdy. Cofanie czasu cofaniem czasu, ale do dzieciaków się nie strzela. I dobrze. Ale wracam na czasowy tor. Wydaje mi się, że Singularity wyznaczy trendy zabaw czasem na najbliższy rok.A potem ktoś coś znowu wymyśli takiego, że mi opadnie szczęka.
Eeee…..
Traktowanie upływu czasu lub jego manipulacja jako 4 wymiar to przesada….
W klasycznych gierkach 2 wymiarowych np. Metal Slug, Super Mario jest upływ czasu więc można powiedzieć że te gry są 3D.
Lata temu też byłem zajawiony na upływ czasu w grach i jak się jarałem przed kumplem “komputerowcem”, że w SHENMUE jest upływ czasu-zmienia się pora dnia i że ta gra ma 4D to mnie wyśmiał:D
Heh w takim razie gry, w których manipulujemy czasem i przestrzenią to powinny być grami 5D 😀
W Shenmue czas płynie liniowo. Mi chodzi o gry, w których jest elementem rozgrywki, na który możesz wpływać.
Alien może napisał, ale wyobraź sobie osobę, czy raczej stworzenie, które ma “mini-calaka” w Braid… Z ciekawości zrobiłem sobie najkrótszy test, ma chyba 26 sekund wymagane. Po 10 próbach zszedłem do 25,55. Czy jakoś tak, piszę z pamięci. W każdym razie wymaga to wytajmowania każdego skoku idealnie, inaczej się nie mieścisz w czasie. A teraz to samo dla całej gry… niemakurwaszans.
Nie mogę teraz podejrzeć, czy skończyłeś całość, więc nie spojluję, ale płakałem na końcu tej gry. A na grach płaczę raczej mało 🙂
Trochę już z tym przesadzają: trylogia PoP, Braid, Singularity, Timeshift. Ech, “niestety” jest to najlepszy wynalazek w grach od czasów wynalezienia bullet-time’u. Rezerwujmy już czas na nowe tytuły. Albo lepiej zdobądźmy sztylet czasu, hje, hje.
Dwa słowa: bullet time.
Ile macie gwiazdek w Braid?
4 gwiazdy złowiłem, do jednej dostac sie nie moge za nic w świecie, a jest ich z 7? Na poczatku gry widać ile ich powinno byc 🙂
Gwiazdek jest 8
Zdrowie jest waże i dziękuję za mądry wpis.
pokrzywa indyjska http://forskolina.com.pl/#