Gram w tego Battlefielda. Będę prawdopodobnie zaraz grał dla odprężenia w Uncharted 3, gdzieś na horyzoncie majaczy mi chęć przejścia kampanii w Modern Warfare 3, ale skoro nie mam ciśnienia na jakiekolwiek inne multi niż battlefieldowe, to raczej sobie odpuszczę wersję konsolową.
I naszła mnie delikatna, a może i całkiem silna, refleksja. Od dłuższego czasu już bowiem nikomu nie udało się wymyślić nowego gatunku gry, ani nawet istotnie zmodyfikować tego, co już od dłuższego czasu znamy. Grafika zawsze może być bardziej fotorealistyczna, ale współczesny sprzęt przeznaczony do grania (poza pecetami) stał się na tyle przestarzały, że wyścig zbrojeń stracił sens. Lepsze tekstury doczytuje już nie tylko Rage, ale nawet Battlefield – i wiem doskonale, że ładniej już nie będzie.
To samo dotyczy fizyki – można oczywiście dokładać kolejne modele zniszczeń do kolejnych elementów otoczenia (i faktycznie czasami człowiekowi brakuje tego, że nie może rozpiżdżyć na milion kawałków tego cholernego kontenera na Seine Crossing), ale gdzieś tam na końcu zostaniemy ze zrównaną z ziemią mapką, niewiele różniącą się od skillowych mapek 1 na 1 w Quake Wars. Oczywiście nie na konsolach obecnej generacji, bo te na swoim pół giga RAMu tego nie udźwigną.
Przekraczanie barier technologicznych mamy już więc w grach na razie skończone. Przekraczanie barier scenariuszowych nikogo (biznesowo) aktualnie nie interesuje, bo to, czy gra ma dobry czy zły scenariusz jest absolutnie finansowo wtórne, dzisiaj liczą się wyłącznie eksplozje i efekciarstwo, i problem ten nie dotyczy tylko gier, ale również kina, zwłaszcza hollywoodzkiego. Nie byłem w kinie od pół roku na niczym i raczej się to prędko nie zmieni. Na nowego Allena mogę sobie poczekać, aż wyjdzie na Blurayu, a kino “sensacyjne” oraz “thrillerowe” dawno już stało się – odpowiednio – kinem o superbohaterach oraz kinem o psychopatach krojących ludzi piłą na żywca.
Wracając do gier – dotarliśmy do granicy technologicznej i w normalnych okolicznościach przyrody mielibyśmy już zapowiedzi kolejnej generacji konsol, które wreszcie potrafią wyświetlać obraz w full HD i nie mają zalockowanych fpsów na 30, ale niestety w międzyczasie armia księgowych przeliczyła sobie koszty developmentu i wprowadzenia nowego produktu na rynek i wyszło im, że lepiej zrobić “dodatek taki jak Wii, tylko lepszy” – no i się nie pomyliła, bo Kinect idzie jak świeże bułeczki, głównie w charakterze narzędzia do fitnessu (od tych wszystkich Your Shape’ów i Just Dance’ów może się w głowie zakręcić – również gdy patrzy się na wyniki sprzedaży).
Efekt jest taki, że twórcy nie mają jak robić ładniejszych i bardziej bombastycznych gier, bo nie mają na czym. Zrobienie gry PC exclusive to samobójstwo, a na konsolach ładniej już nie będzie, co najwyżej wolniej lub dziwaczniej (jak z tymi teksturami w Rage’u). Nie ma też sensu robić lepszego scenariusza, bo to nikogo nie obchodzi (w skali dużej oczywiście, nie naszej, fanowskiej).
Pytanie postawione w tytule nie ma więc odpowiedzi, co mnie dość mocno martwi. Branża gier zmierza do nikąd, a to zawieszenie może jeszcze potrwać parę lat. Przy czym w wypadku scenariusza będzie raczej trwało po wieczność, w końcu suma inteligencji na Ziemi jest stała, a mieszkańców coraz więcej…
Mam wrażenie, że czasami piszesz te teksty, aby były specjalnie prowokacyjne i wzbudzały dużo komentarzy 🙂 Dotarliśmy do granicy technologicznej? Pewnie za pięć lat będziesz z uśmiechem czytał ten tekst.
Ale dobra dam się złapać na haczyk. Osobiście czuję, że wciąż wiele przed nami w każdym aspekcie. Mnóstwo jest jeszcze do zrobienia. Wciąż gry choć mają wielkie światy, to często bardzo ubogie pod względem szczegółów. Wciąż posługujemy się obficie copy-paste, sztuczkami i uproszczeniami. Jeżeli jest wspaniale dopieszczona scenografia w Heavy Rain czy Uncharted, to jest to z założeniem, że poruszamy się w bardzo ograniczonym obszarze. Wciąż nie wygląda tak żaden GTA, a chciałbym, żeby tak wyglądał, i kiedyś pewnie będzie. Podobnie L.A. Noire pokazało, że mnóstwo jest do zrobienia w różnych detalach, takich jak choćby mimika twarzy. Mówi się o wirtualnych światach, ale w wielu grach wiem czego się spodziewać, zauważam reżyserskie tricki i opieram się o ścianę z dykty, za którą nic nie ma.
Jak człowiek na bieżąco gra to nie zauważa zmian, bo pojawiają się stopniowo, po cichu. To jak z dzieckiem, które mieszka pod twoim dachem. Największe zmiany w wyglądzie dziecka zauważa zawsze ktoś, kto odwiedza cię okazjonalnie. Podobnie i w grach. Wystarczy obejrzeć niektóre serie teraz i pięć lat temu, i widać różnice gołym okiem (choć oczywiście nie wszystkie gatunki równomiernie się rozwijają).
Natomiast nie czuję żadnych przeszkód ze strony przestarzałych konsol. Nadejdzie nowa generacja konsol, pecety znowu pójdą dalej, może doczekamy się kolejnych przełomów technologicznych w elektronice. Tak samo nie straszny mi świat tanich gier na smarfony/przeglądarki, który przede wszystkim zagospodarował nowe obszary, a nie, że zlikwidowały tylko i wyłącznie zastany stan rzeczy. W gry zaczęło grać mnóstwo ludzi, którzy nigdy nie grali (kobiety i starsze pokolenie) oraz mnóstwo ludzi wróciło po na przykład 20 letniej rozłące. Tak więc Cubituss, takie marudzenie, aby prowokować ludzi do snucia swoich teorii. Ale i przecież o to chodzi na tym blogu 🙂
Wiesz co, bardziej chodziło mi o ograniczenia technologiczne obecnych konsol i konieczność równania wszystkiego do nich, bo nikt nie będzie utrzymywał dwóch równorzędnych produktów nazywających się “Battlefield 4”, z których jeden jest kompletnie różny od drugiego. “Trójka” to moim zdaniem największy stopień rozwarcia nożyc między PC a konsolami.
Ja po prostu bardzo chcę, żeby już była nowa generacja konsol i żeby gry wyglądały lepiej niż teraz. Bo na scenariusze nie ma co liczyć.
Nowe gatunki są, w głowach graczy. To, że w 99% nieopłacalne i nie dla casuali to inna sprawa.
Np. Graveyard od Tales of the Tales. Do jakiego gatunku do zakwalifikować? Odp: do żadnego obecnie znanego. Jeden punkt dla mnie.
BTW. to tak a propo MW3.
http://img684.imageshack.us/img684/2180/v452e.jpg
Hymmm… stary prowokator, znudzony do szpiku kości 😛
Myślę (bardziej developerską częścią głowy), że zbliżyliśmy się do fatalnego okresu dla gier i przemysłu rozrywkowego w ogóle.
Szmira i tandeta sprzedaje się lepiej i/lub mniej kosztuje jej produkcja.
Prostota jest kluczem do sukcesu dla zabieganego społeczeństwa, które teraz musi dzielić swój “wolny czas” na Facebooki i inne takie wynalazki XXI wieku, gdzie zaczyna to działać jak papierosowy magnes dla palacza – czyt. bez sensu to używać, szkodzi, truje, zabiera czas, pieniądze i zdrowie ale… nie ma bata bez tego żyć.
Od dawna, gier i im pochodnych nie tworzą już wizjonerzy, marzyciele, kreatorzy fantastycznych światów i przygody… teraz twórcą jest bilans dobrze zerżnięty przez panią statystykę.
I daję sobie rękę upierdolić przy samej łydce, że to się nie zmieni już nigdy.
“Twoja” konsola panie Kowalski już nikogo tak bardzo nie obchodzi, bo zaraz odejdzie do lamusa wyparta przez najnowsze technologie… gry będą sprzedawane i obsługiwane w chmurze a Ty w domu będziesz miał nazwijmy to “terminal” – i to akurat przepowiedziano bardzo dawno temu 😉
Ważne jest, aby klientowi dać prosto do budzi… produkt jaki on potrzebuje w danym momencie, ważne też, aby ten produkt mógł być generowany w “locie” – prosty, tani, banalny… ale sprzedawalny w dużej ilości kmiotkom przed terminalami rządnymi nowych “rzeczy” – nie koniecznie dobrych rzeczy.
Klony atakują… to taka moja metafora, zapewne jak twój obrazek do treści.
Wiem, że offtopic jeśli chodzi o blog, ale wspomniałeś o tym w wpisie – co do filmów to polecam Drive. Nic po nim nie oczekiwałem, a okazał się dobrym filmem. Chyba jednej sceny z eksplozją nie ma w filmie, a moim skromny zdaniem jest świetny.
Ja już mam dość tego bagna, w które obecnie przemysł gier wpada i wydaje mi się, że faktycznie dłużej może trwać w takim zawieszeniu.
Postanowiłem w związku z przesyceniem grami budowanymi wg szablonu X Y gdzie X to nazwa gry, a Y to kolejny numer większy od 1, że głosuję portfelem.
Kupiłem sobie pełną wersję gta4 wraz z epizodami z Liberty City na PC, a jedynym zakupem w tym roku jeszcze będzie Assassin’s Creed – tylko dlatego, że do tej pory kolejne części nie zawodzą.
Wszystkim pozostałym grom XXX Y dziękuję.
Pogram sobie w inne klasyki, w których single player trwał więcej niż 4-5h i nie był zlepką i kalką 10 innych gier.
Paranoja się dzieje i to już na pełną skalę :/
@Larenx – a gdyby pójść jeszcze krok dalej niż ty i zaryzykować stwierdzenie, że wielka dwójka (Nintendo to osobna bajka) nie wypuszcza nowej generacji konsol po to, aby właśnie dopracować “granie w chmurze”, a następne ich produkty to będą niewielkie “dekodery” pod telewizor? Nie zapominajmy, że maszynki z “i” w nazwie depczą im po piętach. Prędzej czy poźniej z urządzenia wielkości iPada będziemy mogli bezprzewodowo wysyłać sygnał do tv 50 cali i grać w Angry Birds lub najnowsze Call of Duty (pewno można będzie dokupić ślicznego białego pada dla wygody). W każdym razie przyszłość pudełkowych gier rysuje się w czarnych barwach.
Ale gdzie tu prowokacja, ten trend można zauważyć już od jakiegoś czasu. Ostatnią nowością i eksperymentem w świecie gier był chyba Heavy Rain. Od dawna mamy to samo, fps, tps, jrpg i gry sportowe. Dziękuję, koniec. Następnej generacji nie będzie jeszcze przez chwilę, bo nie ma po co. Kinect, na którego nie ma chyba ani jednej dobrej gry, sprzedaje się świetnie. Move, nie ma lepiej pod względem gier, a również idzie nieźle. To jest biznes, po co inwestować nowe pieniądze w nowy sprzęt jak można przy minimalnych nakładach zarobić jeszcze kupke pieniędzy.
Jeśli chodzi o iSprzęty, to wciąż jesem zdania, że nie zastapią one konsoli w najblizszym czasie, jeśli w ogóle. Weźcie pod uwagę, że to jest sprzęt jednak nie dla każdego. iPad kosztuje tyle co dwie konsole ( lub dwa PCty ) i tańszy raczej nie będzie.
Pozostają PC i scena niezależna.
Świat zmierza donikąd… ach ta dzisiejsza młodzież tylko wybuchy jej w głowie… wszystko było lepsze dawniej, kiedy wszystko było gorsze. Czyżby jesienna deprecha? :>
rmz – Xbox (lub PS) z TV i 10 grami jest duużo droższy od iPada z 20 grami. Więc niekoniecznie iSprzęt przegrywa w kategorii cenowej.
@Waaagh, dodajmy do tego, że nowość na duże konsole = 199zł w większości przypadków. A ceny gier na iGadżety to kilka ojrodukatów
Aż się ciśnie na usta: INDIE GAMES! Na scenie gier niezależnych dzieją się wciąż ciekawe rzeczy, a i pod względem oprawy stoją na coraz wyższym poziomie (patrz np. Amnesia). Zresztą oprawa ma imho naprawdę małe znaczenie w porównaniu z samym designem (patrz np. Spelunky). Najbardziej w końcu liczy się to, co przy danej grze przeżywasz, jak dobrze się bawisz – a tego nie zapewni świetna grafika.
Z dużych firm zawsze pozostaje nadzieja w postaci Valve. 😉
Co do konsol: wydaje mi się, że zostaną wyparte przez serwisy typu Gaikai/OnLive oraz urządzenia mobilne (które lada chwila będą mieć moc obecnych konsol i można je podłączyć do TV).
Moim zdaniem serwisy chmurkowe to jeszcze nie teraz – tam po prostu MUSI być input lag. No chyba że postawią mocny serwer w Warszawie, ale nie z routingiem przez Amsterdam (hi, Aster!) tylko normalny.
Zagraj sobie w cokolwiek z http://www.gaikai.com/games Sam się zdziwiłem, bo lag jest na tyle mały, że spokojnie można grać nawet w fpsy. BTW: właśnie dogadali się z Originem od EA i można grać w triale poprzez Gaikai. Szkoda, że nie zintegrowali się ze Steamem, to by było coś…
–>Cubituss
Nie pytaj mnie jak to Blizzard zrobił, ale na becie Diablo 3 nie ma lagów, a serwer jest w Stanach. Generalnie są bardzo dumni z tego nowego techu aż prawie w powietrze wzlatują.
Ja też sądzę, że następna generacja konsol to będą platformy sieciowe w stylu Origin plus pudełko pod TV (lub wręcz zintegorwane z PC). Chmurka, kupowanie gier na abonament, F2P oraz IAP.
@Waagh & vel
Niby tak, tyle że 10 popierdółek na iPada będzie dużo tańsze niż 10 gier na konsolę. Jeśli miałaby to być poważna gra na długo, to jej produkcja nie będzie dużo tańsza niż na inne sprzęty, czyli cena nie powinna za bardzo odbiegać. To nie jest tak, że jedna osoba w garażu zrobi CoD 7 na iPada i bedzie sprzedawać to za $1.99. Nawet teraz większe gry na iSprzęt potrafia kosztować po kilkanaście euro. Jest to dużo mniej niz nowości na konsole, ale poziom produkcji jednak trochę inny.
Vermi, ale fizycznie myszką ruszasz na swoim kompie, a nie na serwerze w Stanach, na OnLive dostajesz tylko gotowy obraz od serwera “gdzieśtam”, podobno na kursorze myszki bardzo czuć to, jaki jest reponse time.
Przemek –> dzięki! Na pewno sprawdzę!
rmz –> Modern Combat 3 od Gameloftu – premiera tydzien temu, 12 misji singlowych na 4-5h, kilka map do multi, bombastyczność Modern Warfare, cena 4,99 euro.
Wszystko pięknie tylko to jest cały czas roboczo nazwany przeze mnie syndrom Stana Marshalla. To nie gry sie zmienily, to my sie zestarzelismy. w sensie gry sie zmienily bo to teraz przemysl i blockbustery i filmy interaktywne ale dwunastolatkowi to naprawde odpowiada – mój młodszy brat nawala od dwoch lat w metina i nie widzi jak żałosna jest ta gra nawet – nie przetlumaczysz. Poza tym wciąż powstają nowe studia, zbierają ekipe zdolnych programistow i robią ciekawą grę która się nawet zwraca. Dobre gry cały czas powstają (Limbo) tylko jakoś starsi gracze dramatyzują. W pełni to rozumiem, też też narzekam. Według mnie to wszystko sprowadza sie do pytania o stan wspolczesnego czlowieka – moglibysmy od lat byc w kosmosie ale zamiast tego ogladamy jersey shore i kupujemy adidasy produkowane przez 7 letnich wietnamczykow. Poza tym zawsze jest Valve i Blizzard:)
Cubituss, Nie mam laga na myszce i nigdzie ma łączu 10 MB na becie Diablo 3 włącznie z laniem mobków w dużych grupach i lokacjach przy 500ms.
Blizzard grzecznie odpowiada, że to new tech, po czym się turlają z zadowolenia. W teorii wiem jak to zrobili (zresztą się częściowo pochwalili na blogach). Po stronie gracza siedzi potężny game view generator, który wyświetla stan gry, wysyłając go jednocześnie na serwer. Jeśli serwerowi się to nie podoba, to koryguje. Oczywiście cała sztuka w tym, że serwerowi się prawie zawsze podoba, więc nie koryguje, więc nie wysyła jedynego słusznego game view i nie ma laga. Nawet mi się nie chce myśleć, ile czasu im zajęła optymalizacja tego toola.
Onlive rzeczywiście potrafi zalagować, ale oni idą starą techniką, którą właśnie opisałeś.
@cubi
No nie no, wrzuć Modern Warfare 3 i Modern Combat 3 na TV i powiedz mi, że nie widzisz różnicy. Wtedy się zgodzę, że gry na iSprzęt faktycznie sa dużo tańsze.
@jaba
Prawda szczera. No, ale to najlepiej podsumowywuje końcówka wpisu… “w końcu suma inteligencji na Ziemi jest stała, a mieszkańców coraz więcej?”
@Mr. Jaba
Tylko Limbo nie jest w mainstreamie, jest indie. A z indie jest taki problem, że każdy chwali, ale jednocześnie największy hype i tak się kręci wokół n-tego CoDa czy Battlefielda. Gdyby teraz wyszła wywalona w kosmos, innowacyjna i super grywalna gra indie to może się o niej dowiesz w styczniu, bo media są zajęte MW 3, BF 3 i kolejnym Assassin’s Creedem.
@Verminaard
Wydaje mi się, że nie do końca rozumiesz idee działania gry w chmurze. D3 musisz najpierw zainstalować i za to jak wygląda i częściowo jak działa gra odpowiedzialny jest Twój komputer i jego wydajność – tu nie ma nic odkrywczego i gramy tak w zasadzie od lat (nie liczę drobnych nowości i “ficzerów”).
Granie w chmurze natomiast, to odpalanie gry na serwerze usługodawcy i zabawa na dowolnym kompatybilnym sprzęcie (desktop, netbook, tablet), gdzie nie ma żadnego znaczenia jego wydajność. Nic nie instalujesz, a cała gra jest obsługiwana na komputerze po drugiej stronie kabla – Ty tylko odbierasz bodźce i wydajesz kolejne polecenia.
Wracając do mojego komentarza. To widzę nikt nie zauważył… Dzięki! Pomyliłem się w nazwisku Stana za co przepraszam wszystkich fanów South Park ze mną włącznie. Mea culpa:)
@Bambusek
Ale masz np. takiego Deusa Ex. Racjonalnie patrząc i nie zagłębiając się w jakieś brednie typu – czemu to nie jest stary Deus Ex, albo czemu to nie jest najlepsza cyberpunkowa rzecz jaka powstała i kiedykolwiek powstanie. Gra w porównaniu z MW3 czy Battlefieldem jest w cholerę głęboka, nieporównywalnie wręcz. Się w to normalnie gra, to nie interaktywny film. I co? Hype był, sprzedała się nieźle. Czyli nie jest tak źle ze światem.
Wszyscy czekamy na perełki. Jest paskudnie gdy marketingowcy nam zrobią dupę z mózgu, sami gracze też podkręcają i podkręcają i zawód jest w większości przypadków prawie pewny. Nawet taki Portal 2, który sam w sobie jest grą bardzo dobrą… ja naprawdę spodziewałem się jakiegoś kosmosu, nie wiem czego tak naprawdę. Moją ostatnią dobrą grą było właśnie Limbo, wcześniej był Portal jedynka i Half Life, wcześniej już nie mogę sięgać bo mi sentyment psuje postrzeganie rzeczywistości. Mało bo mało ale bywają. Tyle, że taka ich specyfika, że pojawiają się zwykle w ciszy:) Wszystko co napisałem nie zmienia faktu, że jeżeli spieprzą mi Half Life 3 to kończę z grami.
@BShKF
Ależ oczywiście zgadza się. Tyle, że niezależnie, czy end-user ma instalkę, czy ciągnie game view z serwera – musi mieć lag, jeśli serwer ma utrzymać synchronizację w MP.
Blizzard najwyraźniej znalazł sposób na wyeliminowanie combat laga (mają lag w czasie looting, czyli generują go losowo). W tej chwili działa to tylko z pomocą hardware po stronie end-usera, ale jest portowalne na serwer.
@Verminaard tylko przesyłanie informacji o położeniu postaci + ruchach innych graczy + tego co wyliczy maszyna odnośnie NPC’ów i mobów, to nie to samo co przesłanie 30fps’ów (takie założenie, nie wiem ile jest realnie przesyłane) w rozdzielczości HD. A dopóki nie masz zainstalowanej gry u siebie, dopóty musisz przesyłać te 30fps. Dlatego Diablo można tak zoptymalizować, a takiego OnLive’a nie, przynajmniej nie tą samą technologią.
Na iksie i playstation rzeczywiście nowe gatunki się nie pojawiają. Pojedyncze próby to za mało, by mówić o jakimś nowym nurcie. Ale mam wrażenie, że w dużej mierze to wina graczy, którzy są nadmiernie przywiązani do sprawdzonych schematów i, w gruncie rzeczy, nie chcą innowacji. Widać to choćby na przykładzie erpegów. Każda próba nowego podejścia do gatunku wywołuje awanturę i odmierzanie zawartości cukru w cukrze: za mało rpg, za dużo akcji itp. Nie obracam się specjalnie w kręgach graczy, ale wydaje mi się, że w tym środowisku jest masa zakutych łbów. Wystarczy poczytać komentarze i opinie w jakimkolwiek dużym serwisie o grach. Dominują wyznawcy “czystości gatunkowej”, niechętnie spoglądający na “wynalazki”. A wiadomo, że deweloperzy uważnie wsłuchują się w potrzeby gawiedzi.