Nie rozumiem. Nie wiem jak można być tak wrednym wobec samego siebie i ustalać premierę Call of Duty: Black Ops, najbardziej oczekiwanej gry roku (także oczekiwanej przez wyżej podpisanego) na wtorek.

Czemu wrednym wobec samego siebie?

Bo nie ma szans na to, że ten termin nie zostanie złamany. Żeby gra dotarła do klientów we wtorek, sklepy wysyłkowe muszą ją dostać najpóźniej w piątek, czyli dzisiaj. Żeby sklep wysyłkowy nie złamał embarga na datę premiery, musiałby składać się wyłącznie z krystalicznie czystych ludzi, rozumiejących na dodatek istotę daty premiery.

A tej istoty nikt do końca nie rozumie. Skoro produkt jest na stanie, to czemu nie mogę go kupić?

Mam jednak szczwany plan. I jeśli jutro na moim gamercardzie pojawi się Black Ops, to sam sobie postawię szampana, jak również na pewno podzielę się pierwszymi wrażeniami. Przedpremierowymi, ale popremierowymi.

Bring it on!

PS. Dawno się już tak niczym nie nahajpowałem, lepiej żeby ta gra była naprawdę dobra 😀