Lubię Steama i jednocześnie nie lubię, bo zmusza mnie często do wydawania pieniędzy nie dość, że na rzeczy, których nie potrzebuję, to jeszcze na takie, których potem później nie używam, jak choćby Magicka, w którą pograłem trochę, a potem mi przeszło i już nie gram.

Nie sposób jednak właścicielom usługi odmówić kreatywności biznesowej. Nie wystarcza im bowiem, że o Steamie pisze się na portalach growych raz w tygodniu, przy okazji ogłoszenia jakiejś dużej promocji na czyjeś gry lub jakąś serię – teraz steamowe informacje będą się na nich pojawiały codziennie.

Platforma wprowadza bowiem instytucję 24-godzinnych zniżek. Jakaś gra będzie przez 24 godziny istotnie tańsza, a potem następna, następna, następna i jeszcze następna. Na bank się to opłaca nie tylko finansowo, ale też i wizerunkowo, bo całkiem sporo ludzi zacznie częściej na serwis zaglądać żeby sprawdzić, czy wreszcie im przecenili tego cholernego Black Opsa czy nie. Oczywiście Steam nie rezygnuje z promocji tygodniowych ani weekendowych.

Prosty, acz genialny ruch. Muszę się temu Steamowi przyglądać uważniej.