Próżność, cecha wręcz niezbędna twórcy, daje mi podstawy do podejrzeń, że spora część z czytelników Zagraconych, kojarzy moją osobę z komiksowych szaleństw, które już ponad półtorej dekady uprawiam na łamach pism o grach. Część skromniejsza być może koreluje moją ksywkę z magazynem Produkt (1999-2004) i publikacjami, dostępnymi na półkach tu i ówdzie. Dam próżności po łapkach i nie będę rzucał tytułami, jedynie zaproszę Was tutaj oraz na mój prywatny folwark, gdzie na bieżąco i z werwą raportuję o tym, co aktualnie mam na warsztacie.

Śledziński jestem, Michał, na drugie Wiesław, wiekowo Zagracony, jednostka funkcjonująca, jako Śledziu, czyli maszynka do robienia komiksów (also known as Mr. Herring). W ramach wykończenia na dobre dogorywającego od miesięcy bloga o grach Double Jump, którego powiłem i porzuciłem na niełaskę spambotów, postanowiłem dobić do zacnego teamu C&M, by w tym miejscu dać upust mojej chęci składania literek, nieskrępowanych formą komiksowego dymka, ku czci mojej drugiej miłości. Długoletniej i udokumentowanej.

Graczem jestem wycofanym, choć główny nurt obserwującym bacznie, skupiającym swoją uwagę raczej na małych i mniejszych produkcjach, dostępnych za pomocą kabla i powietrza. O takich będę pisał najczęściej, starając się zwrócić Waszą uwagę na perełki, których światełko często blednie w towarzystwie monumentalnych, pozłacanych pomników, stawianych przez możnych growego biznesu. Staram się także spoglądać w przeszłość (jako człowiek mocno sentymentalny), wracając co rusz do zebranych w kolekcje konsolowych klasyków i buszując po usługach w rodzaju xboxowego Game Room (ostatni imprezowy hit – Combat, rocznik 1978). Nie obrażę się za łatkę konsolowego hipstera, wprost przeciwnie.

Witam zatem wszystkich serdecznie, w pas się kłaniam, do kolejnego spotkania i oddaję mikrofon Cubitussowi.