Ponieważ wypstrykano się już z Fallouta i prawdopodobnie trzeba robić czwórkę od zera, wypieprzając uprzednio ten dziwaczny engine do kosza, koncern ZeniMax postanowił dać Bethesdzie do roboty jedną ze swoich żelaznych marek, czyli The Elder Scrolls.

Piąta odsłona cyklu będzie się nazywała najgłupiej ze wszystkich (Skyrim), i ma przynieść rewolucyjne zmiany w sposobie rozgrywki, co zapewne oznacza “więcej g, mniej rp”. Już widzę te płacze na forach, że jest wspólny wskaźnik amunicji do wszystkich łuków i kusz.

Oblivion zanudził mnie na śmierć swoją rozlazłością i podejściem “hej, wow, można wszędzie pojechać, ale czad”. Wybaczcie wobec tego sceptycyzm, jakim darzę ten tytuł. Ale wiem, że starzy ludzie tacy jak ja potrafią się w erpegach (nawet mało rp) zagubić, stąd wpis.