Blizzard dzisiaj włączył zamkniętą betę Diablo III i inaczej niż w wypadku prawie każdej swojej gry, nie udostępnił betatesterom niemal całego contentu, tylko żałosny wycinek, a konkretnie 90 minut rozgrywki składające się na otwierający grę akt o New Tristram. Nie dostałem się (pracuję nad tym), natomiast przy okazji tej bety zdałem sobie z czegoś sprawę.
Zdałem sobie mianowicie sprawę z tego, jak gry galopują do przodu i jak niektórzy galopują razem z nimi. Na Kotaku pod wrażeniami z rozgrywki z bety pojawił się komentarz mniej więcej takiej treści: “Nie grałem w żadne Diablo, ale patrzę na to i nie wiem, czym się to różni od Deathspanka albo Torchlighta, czyli gier o wartości dziesięciu czy piętnastu dolców. Czemu mam płacić za Diablo III cztery razy więcej, czy ktoś może mi wytłumaczyć?”
W pierwszej chwili zapałałem świętym gniewem, ale… no… nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Bo wygląda na to, że rynki gier “małych” – z jednej strony AppStore na iPhone’a, gdzie za kapitalnego erpega trzeba zapłacić 2 dolary, a z drugiej Steam i konsolowe gry downloadable, gdzie za Torchlighta płaci się 15 dolarów – zachwiały posadami klasycznego rynku gier. Wielu producentów robiących gry na Nintendo DS-a zbladło i gorzej się poczuło, jak zobaczyło ceny gier na AppStorze, myślę że teraz wielu producentów robiących duże gry tak samo blednie i gorzej się czuje. Bo sądzę, że za 5 lat za Call of Duty zapłacę w dniu premiery 25 dolców.
“Bo sądzę, że za 5 lat za Call of Duty zapłacę w dniu premiery 25 dolców.”
Tak, będzie to wersja cyfrowa żebyś jej nie sprzedał, będzie jedna mapa (parking przed marketem, pusty), jeden karabin i dwa pistolety. Całą resztę będziesz musiał kupić jako DLC. Oczywiście multiplayer będzie do kupienia osobno i to na określony czas…
Mam nadzieję że się mylę i cała ta chciwa banda zbankrutuje a powstaną nowe firmy rozsądniej podchodzące do tematu.
Odpowiedz jest dla mnie prosta: Diablo 3 bedzie nieporownanie bardziej przemyslane i dopracowane pod kazdym wzgledem.
Torchlight czerpie garsciami z Diablo, dodajac wiele swoich swietnych rozwiazan, natomiast ma dwa problemy:
– niezbalansowanie rozwala w pozniejszych etapach gre (zbyt latwo)
– bardziej bajkowy klimat i troche z tym zwiazane malo angazujace story (zupelnie nie pamietam o co w nim chodzi)
Blizzard nigdy mnie jeszcze nie zawiodl i chociaz STRASZNIE boje sie o to, czy Diablo 3 bedzie mi odpowiadal, czy czyms mnie zaskocza, czy nie bedzie nudny, to jest we mnie tez ufnosc, ze kto jak kto, ale oni udzwigna temat:)
Nie czekam na diablo. Chyba wole dark souls. Poza tym, co jak co, jest z czego wybierac, a diablo – poza jedynka, ktora istotnie byla nowoscia – niespecjalnie mnie ciagnelo.
Czyli uwazasz, ze mimo tego, ze budzety gier sa 10 razy wieksze niz 10 lat temu to gry beda tansze niz wtedy? To nawet dobre jest.
Jesli znajdziesz na jakiejkolwiek platformie gre za 2 USD dorownujaca RPGom AAA z konsol/pecetow to pierwszy ja kupie.
Smartfony oferuja pierdoly bez startu do gier z NDSa nie mowiac o current-genach.
Początkowo pomyślałem dokładnie tak samo… dopóki nie przypomniałem sobie, że wszystkie tanie slashery są tanie nie tylko cenowo, ale i jakościowo. Torchlight był zajebisty przez pierwsze kilka godzin, a gdy okazało się, że po pokonaniu bossa mogę robić już tylko całkiem bezsensowny grind na 5 projektach poziomów na krzyż, zapomniałem o grze. Odechciało mi się też grać innymi postaciami, bo skill tree jest żałosny i stracił bym czas na replay gry.
Przypomniałem sobie też, że Diablo II było PRZEOGROMNE i contentem do dziś zjada wszystkie te tanie h’n’sy naraz. Ma rozbudowane ciekawe mapy, kilka zróżnicowanych epizodów, jest cholernie długie, ma więcej niż mikroskopijną fabułę, rozbudowany skill tree dla każdego bohatera, masę fajnego lootu, opcje customizacji i gigantyczne replay value na wyższych poziomach trudności.
Wierzę, że trójka będzie przynajmniej tak samo obfita i przepuszczę w niej lekką ręką 50 godzin. A potem znowu. A Crimson Aliance skończę w kilka wieczorów i zapomnę jak o Torchligcie :).
Już od jakiegoś czasu pojawiają się głosy, że AAA nie ma racji bytu, po przecież sa świetne gry na ajcośtam za $2. Ja bardzo lubię nawet iPada, który jako jedyny nadaje się do gier jako takich, granie na 3″ ekranie, to nie granie, ale i tak nic tam nie próbuje nawet być poważną grą komputerową/konsolową.
A Diablo 3 to taki must buy dla ludzi, którzy jeszcze pamiętają poprzednie części.
Dlaczego Diablo? Juz tlumacze. Otoz to jest gra, ktora bedzie wspierana przez nastepnych 10 lat (aktualizacje do Diablo II i do Starcrafta wychodzily chyba przez mniej wiecej tyle czasu). Dlatego, ze wokol tej gry powstanie wielomilionowa spolecznosc graczy, wiec nawet za 5 lat znajdzie sie ktos chetny do gry po sieci (w przeciwienstwie do wiekszosci gier gdzie ciezko znalezc kogokolwiek w 6 miesiecy od premiery). Dlatego, ze rozgrywka, zrownowazenie postaci i potworow itd. beda graniczyc z doskonaloscia, jak zwykle u Blizzarda.
Komus sie pomylila beta, sluzaca do wylapania bledow z demem, ktore ma zachecac do zakupu.
Ale ogolnie to problem oczywiscie istnieje, presja na ceny jest, takze w wyniku rozwoju serwisow typu OnLive i sektora F2P.
b-side – z tą wielkością nie przesadzaj. Nie tylko Diablo było duże. Sacred chyba było nawet większe, ale faktem pozostaje, że Sacred nie jest grą za 2$.
r_ADM -> kwestia skali i tego, jak się rynek przesunie. Już teraz AAA ma wielki problem zbilansowania, do czego to podobne, żeby sprzedaż miliona kopii (Bulletstorm) uważana była za porażkę biznesową.
Don Simon -> Aralon HD za 0,79E. Podobno 30h gameplaya na samym głównym wątku, ja jestem po jakichś 3 godzinach i jest to taki Gothic póki co. Fajny.
rmz –> trafiają się rzeczy udające coś większego. Pytanie pozostaje jednak, czy przypadkiem ludziom nie potrzeba prędkich 30-sekundówek.
A w Diablo III oczywiście też zagram, nawet jak będzie kosztowało 200 złotych 🙂
@Cubi
Pewnie potrzeba, dlatego te 30-sekundówki się sprzedają. Ale nie wróżmy z tego powodu upadku tytułów AAA. W węża na Nokii też się grało długo, a nie upadły z tego powodu konsole.
Bulletstorm przy milionowym nakładzie był porażką, ale wydaje mi się, że kontrolowaną. Mało kto spodziewa się dla nowego IP zysków. Z drugiej strony gdyby EA obcięło z pół budżetu marketingowego, to by pewnie grze na dobre wyszło.
Diablo III raczej 200zł nie będzie kosztowało, chyba, że w bundle z D1 i D2.
Nie porównuj tanich, małych gier, w których liczy się ilość godzin na przejście. No ok, doliczasz sidequest i masz ilośtam godzin gameplay. Wyrzucasz grę. Diablo nie można takimi liczbami ubrać. Główny wątek jest… niemal zbędny. Prawdziwa gra zaczyna się gdy spędzasz te 30h na gdzie, ale tygodniowo. To jest siła tej produkcji. Zawsze jest coś do zrobienia. Po 2 latach nadal można w to grać i się świetnie bawić. Producent nie robi ściery ze swojej produkcji co roku wydając kolejnego CoD i uśmiercając poprzedniego.
Nie wiem ile będę w to grał, ale na jakąś tanią, okrojoną wersję mam ochotę. Może być nawet DD.
Gdzieś znalazłem niedawno sklep, w którym sprzedawali można było kupić klucz do D3 za coś około 60zł. Kuszące.
“Gdzieś znalazłem niedawno sklep, w którym sprzedawali można było kupić klucz do D3 za coś około 60zł. Kuszące.”
Ale watpie by bylo legalne – tzn ok, moze i ten klucz dzialac bedzie i moze nawet blizz nie zbanuje konta, ale jakos tak nie chce mi sie wierzyc ze 2-3x tanszy klucz bedzie w 100% legalny.
Moj kumpel niedawno kupil tanio i okazyjnie Shogun Total War na steama, niedlugo po zakupie zabanowali mu konto. Na szczescie mial tam tylko te jedna gre – od tego momentu ma nauczke by nie kupowac podejrzanie tanich kluczy z niepewnego zrodla.
Chłopca z Kotaku należy traktować tak, jak traktuje się dzieci i nie brać go zbyt poważnie.
Inna sprawa, że comment ten jest zapewne spowodowany minimalną ilością dostępnego contentu.
Myślę Cubi, że poniosła cię panika, która od dłuższego czasu czai się w światku growym. Tradycyjny model typu konsola i gra pudełkowa odchodzi, a przyszłość jest niejasna.
Diablo, Torchlight, Angry Birds grają w innych ligach.
Nie ma żadnych szans, że nagle na iPadzie zaczną pojawiać się duże gry za 2 dolce. Ktoś to musi napisać, narysować i wyprodukować, to są określone koszty.
Natomiast może być tak, że kupisz CoDa fafnaście za 25 dolków po czym dopłacisz kolejne 20 za online i jeszcze ze 100 za mapy, które trzeba mieć. CoD to klasyczna banieczka, idealna do podręcznika o ekonomii do liceum.
Blizzard doi swoją krowę w bardziej znośny sposób i po prostu każe ci płacić kaskę co miesiąc.
Tyle gier miało pogrążyć Wowa, a ludzie wciąż wracają. Do contentu i jakości wracają, a po drodze do pracy zagrywają się pewnie w te wszystkie małe gierki na mobile. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Blizzard nie czaił się z appsem pozwalającym na dostęp do konta, sklepu i np. chata w gildii. Technicznie pewnie jest z tym problem, skoro jeszcze tego nie nia.
Cubi, poruszyłeś niezwykle istotny teraz temat, i który moim zdaniem może tylko pozytywnie wpłynąć na branżę. Faktem jest, że w ostatnich latach zaburzona została dość monolityczna i korporacyjna postać rynku gier wideo. App Store i pecetowe indie games zrobiły potężne spustoszenie wśród dotychczasowego wygodnego stanowiska wielkich wydawców i wielkich sieci sklepowych, które mogły bez problemu dyktować ceny i własne warunki. Okazało się, że w pewnych przypadkach można obejść się bez wielkiego wydawcy, bez wielkich marży sklepowych, bez dystrybutorów, bez dziesiątków specjalistów od marketingu i pijaru i niezliczonych pośredników, z który każdy chce uszczknąć coś dla siebie, jednocześnie powiększając ostateczną cenę gry (albo inaczej – zmienić tych pośredników w jednego relatywnie taniego i skutecznego o nazwie App Store czy Steam). Sukces komercyjny gier na smartfony, tablety i tanich gier pecetowych to moim zdaniem najlepsze co mogło zdarzyć się dla konsumentów oraz co wpłynęło innowacyjnie na cały rynku. Pojawiła się po prostu alternatywa, które kiedyś w ogóle prawie nie było.
Z drugiej strony nie popadajmy też w absurdalne wnioski – że tytuły AAA wymrą. Obie opcje (tanie, mniejsze gry oraz droższe, wielkie produkcje) mogą istnieć obok siebie, jednocześnie cały czas regulując swoją postać. Wielkie produkcje muszą mieć na uwadze istnienie tanich alternatyw, małe produkcje rozwijać się i mieć ambicje na pościg za dużymi. To wszystko się świetnie uzupełnia i wzmacnia rynek gier jako całość.
W czym jest siła gier AAA? Po pierwsze jest coś takiego jak marka, która ma swoją niezwykłą moc. Marka zwana Blizzard, marka zwana Rockstar, marka zwana Lucasarts, znaczy bardzo, bardzo wiele. Mają mnóstwo IP, które są już częścią wielkiej popkultury i będą się cały czas sprzedawać. Poza tym gracze wciąż pragną bawić się przy epickich produkcjach, wykorzystujących nowinki technologiczne, dopracowanymi do perfekcji, porażającymi wszystkie zmysłu słuchu i wzroku. Przecież z dnia na dzień wszyscy gracze nie zmienili się w ludzi, którzy wolą klikać w 4-calowe ekraniki czy facebookowe okienka. Po prostu pojawiła się nowa grupa docelowa, która kiedyś się nie liczyła (kobiety, starsze pokolenie), lub ludzie zaczęli zapełniać też najróżniejsze okienka wolnego czasu (jazda autobusem, metrem, wakacje, czekanie w kolejce, leżenie w łóżku przed snem, ba! – nawet korzystanie z WC).
Ważne jest też to, że rynek gier wideo nie jest studnią bez dna. Wielu wydawców i producentów niebezpiecznie przyzwyczaiło się, że każdą grę da się wypromować, istotna jest tylko odpowiednia górą pieniędzy. A jak część takich przedsięwzięć się nie udało, to od razu pojawiło się jęczenie, że zmiany na rynku ich zaskoczyły, że tanie rozwiązania psują im interesy, a kiedyś nie mieliby takich problemów. Moim zdaniem akurat jest to bardzo dobry znak, że konsument nie łyka wszystkiego jak leci, nie ważne ile włożymy w to szmalu. Sukcesy wielu innych tytułów AAA pokazują, że kryzys, który ma niby ich dotykać jest fałszem (osiągają często sprzedaże jakie w historii gier wideo nigdy nie miały miejsca). I na pewno w ogólnym rozrachunku gracz nie może stracić choćby na takich rzeczach, że wcześniej niezagrożone Nintendo i Sony na poletku konsol przenośnych, musi teraz dwa razy zastanowić się nad ceną swoich gier, otwarciem się dla nowych developerów czy cyfrową dystrybucją. Wcześniej walnęliby mocno pięścią w stół – “tak ma być” i trzymali się własnych rozwiązań.
Vermi, po pierwsze w grach Blizza jest już MASA mikropłatności, w tym w WoWie. Po drugie jest już mobile guild chat i mobile auction house. Po trzecie w Diablo III będziesz sobie mógł kupić KAŻDY item na zewnętrznym AH za prawdziwe dolary. To jest Twoim zdaniem przyjazna dojna krowa?
Co do ceny DIII, to ja się raczej obawiam tego, czy będzie ona tak NISKA jak 200 zł, sprawdźcie ile kosztuje ponad roczny Starcraft II w ofercie CDPu.
Jeśli chodzi o kluczyk za 60 zł… to jest on efektem nagminnego w Polsce oszustwa, polegającego na tym, iż nieuczciwy sklep zapewnia sobie 1 czy tam ileś procent gwarantowanych zniszczeń. Dostaje zamówione 1000 pudełek, ale musi oddać tylko 990 (przy założeniu, że nic nie sprzeda). Bierze więc te 10 pudełek, wyciąga z nich cd-keye, a resztę niszczy, robiąc protokół zniszczenia, żeby wszystko na papierze było OK. Stąd zalew tanich cd-keyów na Allegro. Chcecie to wspierać – wspieracie oszustów.
@Cubi
Po pierwsze możesz kupować a nie musisz bo te przedmioty NIC nie wnoszą do gry.
Po drugie mobile chat i AH to umówmy się jest dla super nerdów którzy nie maja życia 😉
Po trzecie będziesz mógł kupić każdy przedmiot który ktoś będzie chciał sprzedać. Nie musisz nic kupować żeby cieszyć się grą. Tu jest pole do popisu dla “chińskich firm” (a i ja się cieszę bo jak znajdę coś “cennego” to chętnie przygarnę kilka $$$)
Różnica jest taka że nic nie musisz kupować żeby cieszyć się grą w pełni.
Hanek, to co piszesz jest dokładnie tym, co klepią marketingowcy od lat i jak widać skutecznie 🙂
Otóż chętnie się z Tobą założę, że na PvP w Diablo III bez ubrania się od stóp do głów na AH nie będzie sensu wchodzić. Czyli jednak nie będę mógł się cieszyć grą w pełni. A jednocześnie grindowanie (pindleruny i mefruny 😉 straci jakikolwiek sens. Po coś przez te lata wymyślono te wszystkie przedmioty klejące się do osoby, która je znalazła, a w DIII będzie wejście na AH i kupienie sobie lepszego Miecza Tłuszczu. Dla mnie to odarcie tej gry z sensu, tak jakbym mógł sobie w WoW-ie wynająć za 2 dolce postać na end-game raid, i jeszcze żeby bot naciskał za mnie skille.
-> Cubituss – ja Diablo III kupie, w wewnetrznym sklepie nie wydam ani grosza, a gra bede sie cieszyl przez kilkaset godzin. Jak to mozliwe?
@Pianandrill – dla gracza 30+ wartość gry polegająca na tym, że “prawdziwa gra zaczyna się od 30h tygodniowo” to żadna wartość.
heniu, jeśli odpuszczasz sobie PvP – jest to możliwe. Wyklucza to jednak “cieszenie się grą w pełni”.
Cóż jeśli w PvP załatwi mnie nastolatek z kartą kredytową taty to nie dostanę -10 do fajności i jakoś myślę będę wstanie z tym żyć 😉
(brakuje edit) 🙁
A jak już pisałem sklep bardzo mi się podoba bo jeśli mam tam szansę sprzedać jakąś rzadkość za $$$ to dawać mi to!!11 😉
Cubituss, ano do tyłu jestem z Wowem, przegapiłem appsa.
Pewnie, że to przyjazna krowa. Cała sztuczka właśnie w tym, że nie musisz. Nie spędzę ani minuty w PvP, bo mnie to kompletnie nie interesuje i nie będę kupował na AH.
I będę się cieszył grą w pełni.
Ba, mam zamiar olać achievementy, chyba że jakiś mi się szczególnie spodoba.
I w dalszym ciągu będę się cieszył grą w pełni.
Oczywiście, jeśli się okaże, że SP jest biedny jak w CoDzie i jeśli chce się pograć, to trzeba parę rzeczy dokupić, to zmienię zdanie.
Dlaczego grindowanie nie ma sensu? W tym ich sklepie będzie można zawsze kupić dowoly przedmiot, czy też tylko te, które Chińczycy wystawią?
Tylko te, które Chińczycy wystawią, czyli każdy przedmiot.