Nie wiem czemu, ale bardzo lubię wracać do niektórych gier, które już kiedyś skończyłem. Być może przez achievementy, a być może przez ich ogólny geniusz, ale teraz właśnie na dobre zawiesiłem się nad The Orange Boxem, którego skończyłem na pececie ze dwa razy całego – w sensie i podstawkę, i oba dodatki. Obawiałem się, że na Xboxie będzie się nienajlepiej sterowało czy też że grafika mnie odrzuci, no i cóż… gra nie wygląda może jak milion dolarów, ale grafika – nawet w podstawce, gdzie są najuboższe tekstury – prezentuje się w górnych strefach stanów średnich, czyli całkiem zjadliwie.
W grę wmontowano valvowy system achievementów (pojawił się dopiero przy premierze całego pakietu), więc z zainteresowaniem patrzę, jak mi rośnie wynik tu czy tam, a przy okazji czasami cykają ciekawe achievementy xboxowe. Pod tym ostatnim względem Orange Boxa zaprojektowano właściwie wzorcowo. Gra składa się przecież aż z pięciu tytułów, na które Valve miało tylko 1000 punktów i jakoś udało im się to wszystko tak elegancko pożenić, że człowiek nie ma absolutnie wrażenia, iż gra “za darmo”. Co więcej, jest tu masa achievementów, które uważam za ozdoby każdego gamercarda – mam zamiar mieć jeszcze dwa z nich, jeden już mam (przejście Ravensholm za pomocą wyłącznie gravguna).
Następny w kolejce powrotów… hmm… nie mam następnego. Ale czuję, że ten The Orange Box zajmie mnie akurat do czasu premiery czegoś fajnego za miesiąc czy dwa. Portal już skończony dawno, brnę teraz przez więzienie w HL2… muszę kogoś zastrzelić kiblem, jest za to achievement… 🙂
Sam bym też na X’a kupił, ale mam już od dawna wersję PC. Kupione za pierwotne 139.90. Jedyna gra, pardon, gry, które były warte tej kasy. Może dlatego, że jedna kosztowała z 25 zł.
Ach, byłbym zapomniał. Cubi, znalazłeś gwiżdżącego vortigaunta w etapie Water Hazard?
Dzięki Orange Box moja piękna wzięła się za “prawdziwe” gry. Trzeciego wymiaru nauczyła się na Portal, na HL2 i epizodach poznała smak przygody i ogarnęła FPSy, a TF2 było jej pierwszą strzelanką online. Dziękuję, Valve!
Dziś nabyłem własny egzemplarz Orange Boxa. Mam nadzieję, że nie będę żałować…
@cymcyk
Jedyne, czego możesz żałować to to, że nie zrobiłeś tego wcześniej.
Moim zdaniem, jeśli Orange Box to tylko na konsolach. Na PC za dużo roboty z logowaniem się i wielogodzinnym ściąganie łatek i instalacji gry przy słabym złączu. Osobiście preferuję Xbox’a z 12x DVD
Ale na PC ludzie graja w Team Fortress 2, a z tego co wiem, to na konsolach ta gra wielkiej popularności nie zyskała.
Sam musze przyznac ze kaska wydana na Orendża to prawdopodobnie najlepiej wydane pieniadze w mojej growej karierze: TF2 to najlepszy sieciowy FPS w historii, HL2: Ep2 to moj ulubiony singlowy FPS w historii, a i z resztą gier można sie dobrze pobawić.
Na PC posiadacze Boxa maja dodatkowo preludium do Portala zrobiony przez fanow, no i szukuje sie Black Mesa :] tak wiec wersja na pieca jest bardziej godna polecenia
naprawde wkrecajaca gierka. najfajniejsza jest jej grywalnosc. ze po 1,5 roku mozna na nowo odpalic gierke i miec swietna zabawe przez kilka kolejnych dni