Podekscytowawszy się odpowiednio Valve ARG-iem (który się chyba skończył, chociaż z Valve to nigdy nic nie wiadomo) nabyłem w drodze kupna Portala 2 w wersji konsolowej – premiera wprawdzie w piątek, ale najwyraźniej nie wszyscy o tym słyszeli. Pograłem półtorej godziny, więc zwyczajowo czas na pierwsze wrażenia.

Tak, wiem że miałem niczego nie ruszać, póki nie skończę Crysisa 2, ale jestem słaby.

Ad Portalem jednak. Gra jak na razie absolutnie mnie miażdży klimatem i przyjemnie narastającym poziomem skomplikowania zagadek. Rozkminka póki co nie wychodzi poza dość proste rzeczy, ale już w czwartej czy piątej salce trzeba było nabrać rozpędu, spadając w portal na podłodze, a potem wylatując przez drugi, na ścianie. Nowicjusze będą się czuli jak ryby w wodzie, bo przez dobrych parę poziomów mamy zafiksowany jeden portal na stałe, operuje się wyłącznie tym drugim, więc mechanika jest wprowadzana stopniowo – znacznie wolniej niż w jedynce zresztą.

Same zagadki to jednak materiał na grę flashową, a nie pełnopudełkową, więc autorzy musieli się postarać bardziej – i się postarali. Klimat od pierwszych sekund gry kojarzy mi się z Cube, takim niskobudżetowym filmem rozkraczonym między sci-fi, horrorem i teatralnym dramatem. Tutaj setting jest podobny (zresztą sami zobaczycie w pierwszych pięciu minutach), a potem napięcie narasta, bo budzi się GlaDOS, system komputerowy, który strasznie chce być człowiekiem, ale mu to zupełnie nie wychodzi.

Na każdym poziomie GlaDOS gada jak najęta i przyznaję, że już ze trzy czy cztery razy głośno się zaśmiałem na jej słowa. Oczywiście staram się walczyć z systemem, w związku z czym próbuję się jej nie słuchać i nawet achievement już za to jeden dostałem. Szalenie rozbawiło mnie też pierwsze spotkanie z wieżyczką strażniczą, ale nie będę spoilował.

Graficznie nie było trudno – w końcu to ośrodek badawczy, czyli powinno być sterylnie – ale wychodzi na to, że akcja toczy się wiele lat po pierwszej części, bo wszędzie widać ślady zniszczenia, a nawet rośliny.

Ciekawostka, której nie było w pierwszej części – wygląda na to, że pomieszczenia są składane na żywo przez GlaDOS, w wielu miejscach widać, że panele ścienne (co do jednego!) umieszczone są na hydraulicznych ramionach, dzięki czemu na przykład w jednej z zagadek system obniżył mi sufit, a w innej przestawił ścianę. Dobry klaustrofobiczny klimat gwarantowany, a na dodatek jeszcze każda kolejna zagadka kończy się wejściem do windy, która jedzie wiele pięter w dół. Czyli jestem coraz głębiej.

Coopa nie ruszałem, zabiorę się jak skończę singla. Jest bardzo, bardzo dobrze i bardzo, bardzo klimatycznie. Valve w topowej formie.