Dobrze pamiętam z czasów swojego wczesnego dziennikarstwa, jak Peter Molyneux obiecywał niestworzone rzeczy, choćby przy pierwszym Fable. Gra miała być tak głęboka i tak dopracowana, że raz wycięte nożem serce na korze drzewa po 10 latach czasu gry wciąż znaczyłoby pień, gdybyśmy tylko postanowili podjechać na naszym koniu pod to właśnie drzewo w nastroju na wspominki.

Stanęła mi ta obietnica przed oczami, gdy przeczytałem wiadomość o tym, że zagrożony jest dalszy rozwój nowej gry Petera Molyneuxa pod tytułem Godus. Gra dostępna jest we wczesnym dostępie na serwisie Steam (celowo nie wklejam adresu, żeby ktoś przez przypadek jej nie kupił), ale niestety ostatnia informacja na jej temat pochodzi z grudnia zeszłego roku, kiedy to zespół 22Cans udał się na święta i najwyraźniej z nich nie wrócił, co sugerował najpierw wpis jednego z programistów, a potem coraz bardziej niepokojące informacje, jakoby większość zespołu Godusa przeszła już do prac nad nowszym projektem 22Cans.

Godus miał być kolejnym największym, najwspanialszym i najprzełomowszym produktem Molyneuxa – ale w tym akurat wypadku Molyneux nie nakładł słodkości w uszy wydawcy, który zwykle przyzwyczajony jest do nawijającego Molyneuxa, tylko nakłamał zwykłym ludziom. Peter na Godusa zbierał bowiem na Kickstarterze, a na dodatek obiecał rolę nadboga w tej grze graczowi, który zlikwidował ostatni klocuszek w przedziwnym poprzednim jeszcze projekcie 22Cans (Curiosity), gdzie klikało się w kostkę składającą się z klocuszków, obierając ją w ten sposób z kolejnej warstwy. Nadbóg w Godusie nie dość, że miał podejmować ważne decyzje w module multiplayerowym (którego nie ma), ale na dodatek miał być bogaty: Molyneux obiecał zwycięzcy 1% zysków z gry.

Gry nie ma i nie będzie, nadboga w Godusie też nie, a Molyneux pokazał, że nie zmienił się od lat i nadal obiecuje złote góry, a potem dochodzi do wniosku, że mu się nie chce albo że się nie da. Ciekawe co obieca w następnej kolejności!