Gra ma swoje lata, ale dopiero w listopadzie zeszłego roku trafiła na iPhone’a. Polega na tym, że prowadzi się studio robiące i wydające gry komputerowe. Zacząłem grać w piątek wieczorem i grałem właściwie bez większych przerw do dzisiaj do popołudnia, kiedy to moje studio, po 20 latach działalności i wydaniu około 60 gier, zamknęło kasę z aktywami na poziomie 1,1 miliarda dolarów, a gra mnie poinformowała, że to już koniec i już nie liczy się nic do statsów. Ale jak chcę, to mogę zacząć od nowa.

Zacząłem więc od nowa i wprawdzie zapał mi minimalnie osłabł, to jest to jedne z najlepiej wydanych 1,59 euro w moim życiu. Nie wiem co w tej grze jest fajnego, wiem że czuję się przy niej tak samo jak wtedy, gdy Bullfrog wydał Theme Hospital, a ja siedziałem nad nim bez końca.

Tytulik jest zgrabnie wymyślony i nieźle przemyślany: pracownicy mają jeden z kilku zawodów, jakieś parametry w czterech kategoriach, jeden poziom z pięciu, a grę charakteryzują cztery główne parametry plus osiem pobocznych, określanych jako “game direction”, jak również główny gatunek i setting. Wprawdzie gra wyraźnie zniechęca do przygotowywania idiotycznych kombinacji, ale jednak najlepiej sprzedał mi się online RPG w kategorii swimsuit. Zapewne w realu też by się dobrze sprzedał. Chociaż z drugiej strony byłem po wydaniu własnej konsoli, która natrzaskała 20 milionów userbase, więc miałem na co te swimsuity wydawać.

Grafika jest pikselowato-mangowata, ale spełnia swoją rolę. Polecam wszystkim miłośnikom ostrych wkrętek w prościutkie strategie. Myślałem, że we mnie już ten pierwiastek zaginął, a tu proszę – wymagał tylko małej iskierki.