Coraz większy tłum, coraz większy szum, coraz głośniejsze informacje o tym, że na smartfonach i tabletach można zarobić ogromne pieniądze. Miliony sprzedanych Samsungów, HTC i iPhone’ów (piątka pierwszego dnia sprzedała się w 9 milionach egzemplarzy). Czy należy odtrąbić koniec pecetów i w całości przesiąść się na smartfony? Wszak sprzedaż pecetów spada (za co taki Gabe Newell wini na przykład Microsoft i niedobry system Windows 8), a nowych konsol jeszcze nie ma. Czy przeniesiemy się w całości na telefony? I z drugiej strony – czy rację ma już Adrian Chmielarz, który stwierdził, że “mobile is dead”, mówiąc w kontekście rozpoczynania przygody z developmentem gier?

Teza o przerzuceniu się graczy z platform stacjonarnych na smartfony/tablety denerwuje mnie – tym mocniej, im częściej słyszę, że internet/rozrywka/świat przenosi się na urządzenia mobilne. Daleki jestem od wynoszenia peceta na piedestał, ale nie zgadzam się z poglądem, że się skończył w charakterze platformy do grania.

Nie zmienia to faktu, że na platformach mobilnych jest jeszcze mnóstwo do zrobienia i tutaj się z tezą śmierci mobile nie zgadzam. Na razie rynek ten został zalany falą prostackich zabijaczy czasu – grami casual i facebookopodobnych free-2-play (Hayday), i to te gry odnoszą największe sukcesy. Ale tak jak kiedyś na konsoli grałem w Ponga za pomocą wiosełek (naprawdę!), tak teraz gram na smartfonie w Cut the Rope – jednocześnie oczekując tytułów poważniejszych i bardziej mnie angażujących, zupełnie tak jak 25 lat temu.

Z tego też powodu pilnie obserwowałem karierę gry X-COM na platformach mobilnych. Gra została wydana w szalonej jak na mobile cenie 17,99 euro, ale przez długi czas trzymała się w szczycie najlepiej zarabiających aplikacji. To pokazuje, że po etapie radosnego przecinania linek, przesuwania cukierków, smyrania diamencików i strzelania ptakami z procy (czyli po współczesnych odmianach prymitywizmu Ponga) rynek zaczyna powoli dojrzewać do tego, żeby pojawiły się na nim większe, poważniejsze produkcje. Sam zacząłem swoją przygodę z graniem na iPhone’ie od wyszukania pamiątek z moich młodszych lat i zapchałem dysk telefonu pierwszym Broken Swordem oraz Beneath a Steel Sky (obecnie gram w Broken Sword II, w ogóle się ta gra nie zestarzała).

I jakkolwiek zgodzę się, że rynek mobile jest martwy dla nowych gier casual, a może nawet f2p (ich fala jest zbyt wysoka, żeby przeskoczyła nad nią więcej niż jedna rybka), to wraz z jego dojrzewaniem pojawiają się na nim nowe możliwości. W kategorii nowych możliwości właśnie rozpatruję rychłe wydanie przez 11 bit studios (tu pracuję) gry Anomaly 2 w wersji mobilnej. Nie jest to gra casual, trafia do core’owych graczy, a jednak doskonale się w nią gra na tablecie czy smartfonie.

Mobile oczywiście nie przejmie rynku pecetów ani konsol. Ale na urządzenia przenośne trafiać będzie coraz więcej poważniejszych produkcji i coraz więcej “dużych” gier będzie miało coraz bardziej rozbudowane towarzyszące aplikacje mobilne (czyli companion apps) – takie jak mają Splinter Cell: Blacklist czy Grand Theft Auto V. A silniejsza pozycja companion apps to zwiększenie prawdopodobieństwa pojawienia się “dużej” gry na platformach mobilnych. Rynek dojrzewa, jest komplementarny wobec pecetowego, nie ma powodu do paniki. W żadną stronę.