Jeszcze nie zaczął się wysyp kickstarterowych gier, na które rozmaici weterani branży zbierali kasę (Ron Gilbert zebrał całkiem sporo kasy na swoją przygodówkę – konkretnie 3,3 miliona dolarów), ale okazuje się, że moda wcale nie wygasła. Po tym, jak androidowa konsola Ouya zebrała szokujące 8,6 miliona dolarów wydawało mi się, że Kickstarter już się wypalił i raczej nie ma szans na następne spektakularne projekty.

Tymczasem jednak okazało się, że nie miałem racji. Kickstarter ma się dobrze, czeka tylko na odpowiednio inspirujące projekty. Tym razem za robotę wziął się Obsidian, który ma kłopoty ze znalezieniem wydawców na swoje bardziej hardkorowe pomysły, w związku z czym zwrócił się do fanów o dofinansowanie oldschoolowego erpega w zupełnie od nowa wymyślonym świecie. Prośba została w sposób profesjonalny, dzięki czemu już w dwa (niecałe) dni od startu zbiórki udało się już zgromadzić 900 tysięcy dolarów (potrzebują 1,1 miliona, tak mi jakoś się wydaje, że potrzebują okrągłego miliona, a 100k to górka bezpieczeństwa). Wygląda na to, że uda im się zebrać znacznie, znacznie więcej niż o 200 tysięcy więcej, więc albo gra będzie bardziej dopracowana niż Obsidian zakładał, albo Obsidian nieco więcej na tym zarobi, niż zakładał.

Ciekaw jestem bardzo pierwszych kickstarterowych projektów, bo to one pokażą, czy warto ufać twórcom prowadzącym w taki sposób zbiórki pieniędzy na swoje nowe projekty. Budżet 2-3 miliony dolarów to we współczesnym świecie rozrywkowym raczej żart niż poważna suma, ale kto wie, może faktycznie pasjonatom wystarczy na to, żeby zrobić dobrą grę gdzieś pomiędzy rynkiem indie a tytułów dystrybuowanych cyfrowo. Jeśli się uda, będziemy mieli nową grową niszę.

Oczywiście nie w Polsce, bo u nas celowe zbiórki pieniędzy są obwarowane ustawą o przeciwdziałaniu żebractwu (ustawa jest z okresu dwudziestolecia międzywojennego) i na każdą zbiórkę trzeba mieć urzędnicze podpisy i zgodę Ministerstwa Finansów. Względnie należy założyć fundację i nic na tym nie zarabiać. Tym sposobem mamy w naszym kraju kolejne potencjalne źródło podatkowych przychodów odcięte u samych korzeni, bo nie ma komu się zająć nowelizacją prawa. Ale spoko, zajmujmy się dalej becikowym, to ważniejsze na pewno. W międzyczasie wpłacę coś Obsidianowi, popełniając przestępstwo.