Dzisiaj będzie o temacie, który nikogo poza mną nie interesuje, ale skoro to mój (no, współmój) blog, to mogę sobie pisać, co mi się podoba, najwyżej nie przeczytacie 😉 Ale do rzeczy – mam ochotę podzielić się garścią odczuć na temat Lego Indiana Jones 2, gry, która gdzie by nie była recenzowana, krytykowana jest za wtórność i słabość. Niestety w mojej ocenie wtórność i słabość to przypadłości tekstów o tej grze, a nie gry jako takiej.
Więc ponownie z krzesła wąskiego eksperta pozwolę sobie napisać, czemu Lego Indy 2 wymiata.
Po pierwsze, to gra Lego od Travellers Tales. Zbudowana jest na schemacie platformówkowych przygodówek, w których każda postać potrafi coś innego, a całość jest lekka, łatwa i bardzo przyjemna, bo połączona z kolekcjonowaniem najróżniejszych przedmiotów. Zagadki logiczne są prościutkie, ale nie zmienia to faktu, że odkrywanie zasady ich działania jest cholernie przyjemne. Indiana Jones ciągnie biczem za ten hak, wypadają jakieś części, dowolna postać składa je w hmm… to wygląda na śmigło w obudowie, ale dymi i iskrzy. Podbiega więc pan z kluczem i wszystko elegancko naprawia, śmigło zaczyna się kręcić, a dzięki ruchowi powietrza postacie wzlatują na platformę powyżej. To wszystko było już wcześniej, ale teraz jest ciekawiej.
W każdej legogrze występuje coś takiego jak hub – centralny metalevel, który w pierwszym Lego Star Wars był zwykłą kantyną i rządkiem drzwi prowadzących do epizodów, a następnie leveli. W miarę rozwoju serii hub przechodził drobniutkie zmiany, ale teraz – wreszcie – został gruntownie przebudowany. Na samym początku gra wita nas bowiem nie hubem, a wyborem odpowiedniego epizodu – jest ich sześć (trzy to Kryształowa Czaszka, po jednym na starsze filmy) oraz jedno dodatkowe pole z edytorem, o którem potem. Wejście do danego epizodu to otwarcie huba, który tym razem jest jednak pokazywany w rzucie izometrycznym i wreszcie nie jest pomieszczeniem plus rządkiem drzwi. To zazwyczaj duża, tętniąca życiem okolica, pełna najrozmaitszych tajemnic. Odblokowujemy je za pomocą nowych postaci – na przykład pancerne drzwi wymagają ostrzału rakietowego, a gość z rakietnicą wychodzi dopiero po tym, jak skończymy trzeci poziom danego epizodu. Co więcej, najpierw trzeba go sprać, a potem jeszcze zapłacić za możliwość przełączenia się na niego. Fajne jest to, że każdego nowego poziomu trzeba szukać w hubie – nie ma pięknie świecących drzwi w rządku, tylko należy deczko pokombinować. Na każdym hubie ukrytych jest dodatkowo pięć poziomów bonusowych (prościutkich, ale sympatycznych) oraz alternatywne nocne wersje poziomów fabularnych. Wszystko to trzeba skończyć, żeby odblokował się szesnasty, ultratajny poziom, który jest wariacją na temat Lego City z poprzednich gier. Mamy więc wielkie miasto, w nim masę poukrywanych monet i trzeba ich zebrać równiutki milion lub więcej. I tak właśnie kończy się epizod… a nie, zaraz, wcale się nie kończy! Bo na hubie stoją jeszcze pojazdy (za które trzeba zapłacić), wejście do pojazdu odblokowuje tor przeszkód (który trzeba skończyć), po skończeniu toru przeszkód odblokowują się zawsze nowe postacie (za które trzeba zapłacić), zazwyczaj mające zdolności niezbędne do przebrnięcia przez alternatywne wersje pierwotnych poziomów lub do odblokowania jakiegoś przejścia w hubie lub znalezienia jednej z trzydziestu podzielonych na trzy kolory cegiełek, odblokowujących bonusy (za które trzeba zapłacić)…
Roboty tu jest jak widzicie od cholery, ale to robota znacznie przyjemniejsza niż snucie się po fabularnych poziomach i odkrywanie, że w siódmej minucie dało się tam skręcić w lewo, ale potrzebny był złoty robocik. Tutaj cała praca związana z poszukiwaniami bonusów (i chwały oczywiście) odbywa się na poziomie huba. I to jest rewelacyjne!
No ale czy ta Kryształowa Czaszka to dobry materiał na grę… cóż, film był dość skandaliczny, ale po przerobieniu go na prześmiewczą modłę legogier (a musicie wiedzieć, że tu nie ma litości dla żadnych świętości i Indiana po ucieczce przed kamienną kulą zamiast złotego bożka wyciąga najpierw z torby gumową kaczkę) bardzo zyskał w moich oczach. Stary koń ze mnie, ale wciąż śmieszą mnie takie sceny jak ta z pierwszego poziomu, w Hangarze 51, gdzie po odkryciu, iż szukany przez Złą Panią ufok jest silnie namagnesowany, przez magazyn zaczynają latać nie tylko śruby, ale też przejeżdżać stalowe ławki i huśtawki.
Pozostałe filmy potraktowano z nie mniejszą miłością. Do hubów wykorzystano fragmenty leveli z jedynki, ale sporo im dobudowano, a same misje są zupełnie inne i całkiem dobrze pomyślane. Żałuję tylko, że każdy film nie dostał takiej porcji leveli jak Kryształowa Czaszka, grałbym wtedy w to pewnie do Gwiazdki włącznie. Ale nie narzekam, bo w sumie na przejście czeka aż 96 urozmaiconych poziomów (chociaż trzeba to powiedzieć wyraźnie, 64 z nich to kilkominutówki).
Ostatnie słowo – czy raczej oklask – należy się edytorowi poziomów, który ma tak głęboką i tak przemyślaną funkcjonalność, że moim zdaniem stanowi tylko lekko podkręcone narzędzie Travellersów do robienia legogier. Można w nim ustawić wszystko, najbardziej skomplikowane zagadki i najśmieszniejsze poziomy, w moim odczuciu jest równie dobry jak ten z LittleBigPlanet, a pod niektórymi względami lepszy, bo levele w tej grze ogląda się (i rozgrywa) w izometrii, a nie w dwóch wymiarach (plus dwa plany głębi). Janek na razie nie umie wszystkiego obsługiwać, ale strasznie go śmieszy ustawianie pułapek i potem błyskawiczne testowanie ich w praktyce na biednych legoludkach.
Do tego wszystkiego jeszcze gra wygląda prześlicznie – kolega peestrójkowiec z telewizorem HD raportuje mi, że tytuł chodzi w rozdziałce 1080p. Nie wiem jak technicznie jest na Xboxie, ale wiem, że to najładniejsza z dostępnych legogier. Jeśli macie grające dzieci, jest to bezcenny nabytek.
nie przeczytalem, kogo to interesuje?
😉 milo widziec czlowieka z misja
Mnie temat interesuje więc jest nas dwóch 🙂 , a gra faktycznie wspaniała.
Gra dla dzieci tak do 40-tki, czy niżej?
ha, a właśnie miałem wrzucić na wasze forum zapytanie o Jones’a 2 bo recenzje w necie słabe. Na pierwsza cześć nie moeg już patrzeć (100% zrobione) i zastanawiałem sie nad zakupem 2 bo młody nic innego tylko w ‘Dzonsa’ chce grac. Po tym tekście wybiorę sie pewnie jutro do sklepu. BTW jak acziwy wchodza, bo tez chciałabym coś mieć z tego grania, hehehe?
mnie moja córa by zabiła jakby ta gra nie znalazła się pod choinką 🙂
Jest nas trzech 😛 Gra faktycznie może się podobać.
jest nas czterech.
Może ktoś porównać edytor z LBP z tym z Indiego? Najlepiej, z obserwacji swojej własnej pociechy. Moj “prawie” sześciolatek czeka na IJ Lego 2 już od czasu, gdy nieopatrznie przeczytałem na głos – że ma być. 90% czasu jaki spędza przy konsoli to LBP, z czego ponad połowa to edytor.
Mamy wszystkie 3 lego (Indy, SW, Batman), ale ten nowy zainteresował go przede wszystkim – edytorem właśnie.
Daje radę?
rzaba –> achievy zgromadzone dziwnie, bo pod koniec gry zasadniczo, ale jakoś cykają. Natomiast trzeba wszystko obwąchać, żeby wpadł chociażby jeden.
ezrony –> w LBP jest wygodniejsza nawigacja (większe panele z elementami), w Indym 2 masz wielopoziomowy interfejs kołowy (wiesz, wybierasz po kolei ozdoby -> duże -> zielone -> jedno z sześciu drzew). W Indym jednak ogólny poziom trudności tworzenia poziomów jest moim zdaniem niższy, tu można stworzyć małą, zabawną przygodę w 10 minut. No, 20.
Jestem fanem pierwszego Lego Jonesa. Kupiłem go w paczce z Kung Fu Pandą głównie z myślą o dzieciach. Ostatecznie to ja się bawiłem Lego Jonesem, a dzieci wolały Burnouta i Sonica. Omawianej tu drugiej części nie kupiłem, bo została mocno zjechana przez recenzentów. M.in. w nowym Neo+ z którego zdaniem się liczę. Podobno zepsuto wszystko co było najlepsze w poprzedniku, przekombinowano i na dodatek masa tu irytujących baboli. Jestem więc potężnie zdziwiony zachwytami Cubitussa. Zaufam i wpiszę grę na listę zakupów. A przy okazji wielkie dzięki za tekst o grach dla dzieci.
Aż przeczytam ten tekst z N+… baboli nie stwierdziłem, irytacji również – obstawiam niestety, że recenzent po prostu nie znał się za bardzo na legograch :/ W mym zachwycie wspiera mnie yodacki tam wyżej, jeden kolega z redakcji również kupił na mój wniosek i jest zachwycony zmianą filozofii huba… same levele też są troszkę inaczej zorganizowane. Nie wiem co się w tej grze fanowi legogier może nie podobać.
Cubi, a jak wygląda sprawa “nurkowania” w klockach? Lubię ten efekt, kiedy coś tam się w legosach rozwala i ludzika zasypują tony STUDów 🙂 Z tego samego względu szaleję też za Ratchetem. Zbieractwo nadal na obłędnym poziomie, czy nieco przychamowali?
heh… a moja żona klnie na grę ile wlezie!:-) Właśnie za to, że jest niepotrzebnie “unowocześniona”. Poprzednią część wymaksowała a w tej głównie narzeka na zmieniony schemat rozgrywki, zbyt duże plansze i ogólny chaos… Acha no i nie za bardzo lubi w niej jeździć a w “dwójce” jest tego sporo. Modli sie więc, że Harry Potter na którego czeka z wypiekami rozgrywką przypominać będzie Indianę “jedynkę” lub Batmana… Ma ktoś jakieś informacje?
Dobry Wujek –> jest dużo studsów, bardzo dużo, i więcej też jest fioletowych, tych po 10000 :).
Retro Adam –> poziomy z jeżdżeniem faktycznie są nieco upierdliwe (szczególnie jak robisz na nich drugie podejście), ale do przeżycia. Mi się ten wielki hub z poukrywanymi wejściami szalenie podoba.
No dobra Cubi. Natchnales me serce nadzieja, a reke odwaga do siegniecia glebiej w portfel. Tez prtzeczytalem niepochelbna recenzje w N+ i bylem na skraju zalamania, bo jedna z moich ulubionych gier miala okazac sie klapa. No ale mam nadzieje, ze za kilka dni sam sprawdze jak to z tym LEGO Indiana 2 jest…
Hubertoo –> siedzę teraz w domu, dochodzę do siebie zdrowotnie i mam czas na przewalenie przez czytnik konsoli całkiem sporej masy gier. Wiesz co robiłem dzisiaj przez pół dnia? Maksowałem hub Poszukiwaczy Zaginionej Arki :).
Cubi dobrze rozpoznał ten tytuł. Grywalny i przyjemny, jak każde Lego od TT, począwszy od Batmana, poprzez wojny gwiazd, aż po ostatniego Indy! Przysięgam, że bezgranicznie ufam w nieomylność tej ekipy przy pisaniu Harry’ego Pottera i reszty gier ze świata Lego. Naprawdę świetnie wyczuli temat – wiedzą, jak sprawić, aby walenie po przyciskach pada sprawiało przyjemność! Cubi, zaufałem Twojej opinii i się nie zawiodłem. Dzięki!
Fajne to lego, ale chciałbym wreszcie doczekać się jakiejś “normalniejszej” gry na boxa o przygodach Indiany. Nie uważacie, że Indy jest olewany przez twórców gier? Gwiezdne Wojny wałkowane są na sto różnych sposobów (na wszystkich platformach), a archeolog jakiś niedoceniany jest. A przecież to mój idol 🙂
jak można grać w gta 4 w neće
Mam pytanie:W części poszukiwacze zaginionej arki,nie moge poradzić sobie z pierwszą misją (chodzi mi o walke z Totchem)
ta gra normalnie jest czadowa jeszcze jej niemam ale na yotubie wydziałem filmiki
It is appropriate time to make some plans for the long run and it is time to be happy. I’ve read this submit and if I may just I want to counsel you few fascinating things or suggestions. Maybe you can write subsequent articles referring to this article. I desire to read even more issues approximately it!
Lego Indiana Jones: to bardzo fajna gra dużo w niej się dzieje i jest bardzo bogata.
Lego Indiana Jones:to fajna gra i jest dobrze rozegrana grafika trochę słaba ale to nic LECISZ W KULKI