Trudno mi w to uwierzyć jako człowiekowi, który z grami Lucasfilm Games (potem przemianowanego na LucasArts) zaczynał swoją wielką przygodę z grami komputerowymi, ale Disney zwolnił około 150 osób pracujących w tym właśnie zespole i ogłosił, że marka przetrwa, ale nie w formie wewnętrznego studia. Jednocześnie anulowano produkcję świetnie zapowiadającego się Star Wars 1313 oraz Star Wars: First Assault.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa Disney chce Gwiezdnych Wojen z siódemką w tytule, korzystających z nieuniknionej gargantuicznej kampanii reklamowej, związanej z premierą kolejnej filmowej części sagi. Biznesowo decyzja moim zdaniem jest słuszna (wiem, wiem, nie widzę cyferek żadnych). Studio od czasu Kinect Star Wars nie stworzyło żadnej gry, wcześniej niemiłosiernie się męcząc nad obiema częściami Star Wars: The Force Unleashed, wydanych w 2008 i 2010 roku, jak również w jakimś stopniu współpracując przy Lego Star Wars III oraz Lego Star Wars: The Complete Saga. Ach, no i oczywiście przygotowali dwa remake’i Secret of Monkey Island. Trochę mało jak na tak potężny zespół i pięć lat.

LucasArts zapamiętam na zawsze jako pierwszą firmę, która bawiła się swoim własnym logotypem (pierwszy raz świadomie zanotowałem to w Day of the Tentacle). To też firma, dzięki której poznałem gatunek przygodówek, dzięki której połamałem swój pierwszy joystick na Tie Fighterze, dzięki której zrozumiałem jak to jest czekać na Nowy Tytuł Mojego Ulubionego Autora Gier. A potem w niego grać bez opamiętania.

Studio miało 31 lat. TRZYDZIEŚCI JEDEN LAT. Pepperidge Farm remembers. Minuta ciszy ku pamięci tego logo i tych wspomnień.