Tak coś czułem. Grając w Brotherhooda miałem poczucie, że czegoś tu jeszcze twórcy nie zawarli, że zachowują pewne elementy na przyszłość i że nie są gotowi oddać Ezia do domu starców. No i miałem rację: świeżo zapowiedziany nowy Assassin’s Creed (z podtytułem Revelations) to – niestety – znowu włoski buc w roli głównej, to znaczy współgłównej, bo tym razem nasz czas będziemy dzielić po równo na Ezia i Altaira z jedynki (że o Desmondzie nie wspominam).
Miejscem akcji będzie – ZNOWU – jedno miasto z przyległościami. Tym razem padło na Konstantynopol, ciekawe czy już będą sklepy z polskimi szyldami tak jak dzisiaj. W każdym razie powinno być ciekawie, bo samo miasto leży nie dość, że na dwóch kontynentach naraz, to jeszcze na stosunkowo skalistym terenie.
Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, twórcy nie puszczają na razie pary z ust, ale jeśli chcą te Revelations rewelacyjnie sprzedać, muszą zaproponować coś nowego. Po cichu obstawiam, że będzie się można przełączać między Altairem i Ezio, prowadząc ich obu przez te same miejsca odległe o kilkaset lat.
Motyw podróży w czasie względnie zależności czasowych jest w grach wdzięcznym tematem, jak sądzę autorzy też na to wpadli. Oby tylko nie uprościli tego do stopnia “najpierw gramy Altairem, a teraz siup, gra przeskakuje do Ezia i tego muru już tam nie ma”. W każdym razie Edzio Audytor z Firency będzie w podeszłym samfisherowym wieku, zobaczymy jak to będzie ze śmiganiem po oknach i dachach.
Premiera oczywiście na jesieni, na razie pecetowa równo z konsolową, ale wszyscy wiemy jak to się skończy – przeniesieniem tej pierwszej na marzec 2012.
Brotherhood był całkiem dobry, bo miał sensowne poboczne questy i to jedyna do tej pory gra, gdzie nabijanie achievów mnie jarało – zrobiłem wszystkie oprócz durnej kolekcjonerki oraz multi, bo nie będę specjalnie tylko po to kupował golda. Ale sam main quest nieco mnie rozczarował. W dwójce za to main quest był naprawdę fajny (grałem w wersji pc, więc miałem od razu 2 “zagubione” dna), z kolei misje poboczne w zasadzie z tego co kojarzę to nie istniały – jakies durne ścigania ze złodziejami itp mnie nie bawiły.
No nic, czekam, bo lubię tę serię
Lubiłem Altaira, ale Ezio był dla mnie tak odpychającym pierdołą, że po kilku misjach AC2 miałem tak Ezia jak i gry kompletnie dość.
Pamiętam lament Cubiego nad sprzedażą któregoś CoDa (chyba to Black Ops był, pogubiłem się w tej telenoweli), ciekawe co powie o sprzedaży Mortal Kombat.
http://www.gry-online.pl/S013.asp?ID=58918
6 tysięcy sztuk. Jak ciśnienie?
Heh, cudowny rynek, nie ma co.
To Altair byl takim chlopcem, co to zawsze wszystki wiedzial najlepiej i narazal pozostalych asasynow. Ezio byl wloski, ale kierowal sie zadza zemsty i to bylo fajne, wole jego od Altaira.
Chętnie przeczytam co było takiego kiepskiego w zachowaniu Ezio, bo AC2 kończylem ponad rok temu i nie mogę sobie przypomnieć tych jego kiepskich zachowań.
Tak jak jedynke i dwojke wymeczylem (dzieki za wyciecie kontentu, zdziercy) i bardzo sie podobala, tak do Brotherhooda robie juz chyba 3 podejscie. Jak dla mnie za malo nowosci, fabula tez jakas taka – slabsza, no i tylko jedno miasto. Licze, ze w koncu uda sie skonczyc. I szczerze mowiac – liczylem na nowego bohatera i odmienne realia historyczne, tym calym renesansem – juz rzygam. No ale – zobaczymy co tez tworcy wymodza, rewolucji sie nie spodziewam. A spozniona wersja pc, to juz tradycja, w koncu trza zarobic na konsolach 🙂
Ezio to nasłabszy element tych dwóch części. Renesansowy dres z okrutnie przygłupawą aparycją. Naprawdę liczyłem na nową postać a nie zachowawcze – “wsadźmy tam obu bohaterów z poprzednich części to na pewno komuś się spodoba”. Poza tym mam nieodparte wrażenie, że ta seria fabularnie zjadła własny ogon i cała ta historia “jabłka” etc lata mi koło dupy. Przekombinowana i nudna. W dalszym ciągu urzeka mnie “otwartość” świata….tyle :]
Nie “Firency” tylko Florencji kuwa 😛
Naprawdę, sądziłem że jak tuż obok napiszę “Edzio Audytor”, to dowcip będzie zrozumiały 😉