Tak coś czułem. Grając w Brotherhooda miałem poczucie, że czegoś tu jeszcze twórcy nie zawarli, że zachowują pewne elementy na przyszłość i że nie są gotowi oddać Ezia do domu starców. No i miałem rację: świeżo zapowiedziany nowy Assassin’s Creed (z podtytułem Revelations) to – niestety – znowu włoski buc w roli głównej, to znaczy współgłównej, bo tym razem nasz czas będziemy dzielić po równo na Ezia i Altaira z jedynki (że o Desmondzie nie wspominam).

Miejscem akcji będzie – ZNOWU – jedno miasto z przyległościami. Tym razem padło na Konstantynopol, ciekawe czy już będą sklepy z polskimi szyldami tak jak dzisiaj. W każdym razie powinno być ciekawie, bo samo miasto leży nie dość, że na dwóch kontynentach naraz, to jeszcze na stosunkowo skalistym terenie.

Jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki, twórcy nie puszczają na razie pary z ust, ale jeśli chcą te Revelations rewelacyjnie sprzedać, muszą zaproponować coś nowego. Po cichu obstawiam, że będzie się można przełączać między Altairem i Ezio, prowadząc ich obu przez te same miejsca odległe o kilkaset lat.

Motyw podróży w czasie względnie zależności czasowych jest w grach wdzięcznym tematem, jak sądzę autorzy też na to wpadli. Oby tylko nie uprościli tego do stopnia “najpierw gramy Altairem, a teraz siup, gra przeskakuje do Ezia i tego muru już tam nie ma”. W każdym razie Edzio Audytor z Firency będzie w podeszłym samfisherowym wieku, zobaczymy jak to będzie ze śmiganiem po oknach i dachach.

Premiera oczywiście na jesieni, na razie pecetowa równo z konsolową, ale wszyscy wiemy jak to się skończy – przeniesieniem tej pierwszej na marzec 2012.