Mimo paru nieoficjalnych informacji o tym, że Electronic Arts wycofuje się z serii Command & Conquer (o której to serii ostatniej części wszyscy chcieliby jak najszybciej zapomnieć, tak gracze, jak i producenci), oficjalnie otworzono nowe studio o odkrywczej (acz bardzo optymistycznej) nazwie Victory Games, które ma się zajmować wyłącznie grami strategicznymi.

Na czele VG (ej, taki jest też akronim od virtual goods, czyżby przekaz podprogowy) stanął Jon Van Caneghem, którego chciałem początkowo obśmiać, bo w życiu o nim nie słyszałem, ale gdy sprawdziłem jego wpis na wikipedii, zdecydowanie zmieniłem zdanie. Syn artystki i neurologa, wychowywany na Sunset Stripie powinien był przygotować jakąś wywaloną w kosmos strzelaninę, ale zamiast tego poszedł w spokój i wymyślił nie tylko Might & Magic, ale też Heroes of Might and Magic.

Zabawny jest fakt, że dopiero teraz wszyscy się tymi Heroesami i C&C podniecają, podczas gdy Van Caneghem przeszedł do EA już dwa lata temu i został – zgadliście – producentem wykonawczym tego najsłabszego w historii Command & Conquera z czwórką za tytułem. Opowiadał nawet o tym w wywiadzie. To znaczy wtedy, gdy jeszcze nie wiedział, jak słaba będzie czwórka.

W każdym razie możliwości są trzy: albo EA szykuje się do pozbycia się marki i Van Caneghema za jednym zamachem i po to jest Victory Games, albo wydzielenie tego studia ma na celu poprawę notowań giełdowych koncernu, albo ktoś naprawdę straszliwie mocno uwierzył w to, że następny C&C będzie totalnym wypasem.

Obstawiam opcję drugą i nie czekam na nowe C&C.