Dostaliśmy pod choinkę szczoteczkę do zębów, elektryczną. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że dodatkowo ma też łączący się z nią radiowo wyświetlacz, który mierzy czas mycia zębów, pokazuje, którą część paszczęki aktualnie należy szczotkować, świeci lampką, jak się za mocno człowiek przyłoży oraz wyświetla uśmiechniętą buźkę, gdy dotrwamy do końca czyszczenia. Gdy jednak spędzimy na szczotkowaniu dodatkowe 25 procent czasu, na wyświetlaczu pojawia się buźka jeszcze bardziej uśmiechnięta.
Nasz syn, szczotkowaniem zębów zainteresowany – jak każda młodzież – raczej śladowo, dostał na punkcie nowej szczoteczki obsesji, zwłaszcza gdy odkrył, że końcówki z jego szczoteczki pasują do naszej. Obserwuje pilnie wyświetlacz i cieszy się jak dziecko (którym oczywiście jest, ale to wątek poboczny), gdy buźka wyświetli się w formie bardziej roześmianej.
Dotarło do mnie przy okazji tej szczoteczki, jak wiele instytucja państwa mogłaby skorzystać na takich prościuteńkich mechanizmach gamifikacji. Wiele osób nie chce się w to oczywiście bawić, ale gdyby zrobić to opcjonalnie…? Wszyscy płacimy obecnie taki sam ZUS (poza rolnikami i zatrudnionymi na etat, za których płacą wszyscy inni), ale przecież nie chorujemy wszyscy w jednakowy sposób i nie dbamy o siebie równie dobrze lub źle. Czemu zatem nie wprowadzić systemu promującego tych, którzy mało chorują, a promować tych, którzy chodzą na siłownię i biegają?
Oczywiście zaraz podniosłyby się krzyki, że Orwell, że Wielki Brat i permanentna inwigilacja, ale moim zdaniem te płacze w śladowym, mało istotnym stopniu pochodziłyby od tych, których naprawdę interesuje ochrona ich prywatności. Głównymi krytykami takiego systemu byliby wszyscy ci, którzy z dzisiejszego burdelu czerpią zyski. Czyli w moim przykładzie – palą, nie chodzą na siłownię i w kółko siedzą na zwolnieniu, a i tak obowiązuje ich taka sama stawka za ubezpieczenie zdrowotne, jak wszystkich innych.
Moje rozwiązanie można przełożyć na każdą dziedzinę życia. I tak jesteśmy obserwowani przez miliony kamer, zostawiamy po sobie setki śladów w bankomatach, terminalach kart płatniczych, sieciach komórkowych i GPS-ie. Coraz więcej ludzi własnoręcznie ogłasza, gdzie się obecnie znajduje, co dla pokolenia starszego od nas jest kompletnie szokujące, ale dla nas – całkowicie naturalne. Przebiegłem 12 kilometrów, spaliłem 1400 kalorii, oto moja trasa, a oto ludzie, z którymi biegłem. Nowoczesne państwo powinno się o tym dowiedzieć i w nagrodę dać mi 0,1% zniżki na ubezpieczenie zdrowotne, wszak sam dbam o swoje zdrowie. A jeśli zapłaciłem w podatkach w 2011 roku iks tysięcy złotych, to w następnym dostaję 0,2% ulgi podatkowej, aby zachęcić mnie do jeszcze większej efektywności.
Obecnie całkiem niesprawiedliwie jesteśmy równani do wspólnego mianownika; wysportowani i grubasy, nieroby i pracusie. A przepraszam, ci ostatni są od lat zgamifikowani: im więcej zarabiają, tym więcej procentowo muszą zapłacić podatków, co jest konceptem całkowicie i kompletnie przeciwnym od zamierzonego przeze mnie, bo karze się ich za aktywność, przedsiębiorczość i pomysłowość.
Istnieje zatem niezerowa szansa, że gdy nasz kraj zajmie się gamifikacją, w pierwszej kolejności dowali wyższe stawki zdrowotne niepalącym i niepijącym, wszak nie dokładają się akcyzą do powszechnego dobrobytu urzędniczego. Ale zawsze miło sobie pomarzyć.
Wracam na ziemię i idę wyszczotkować zęby. Firmo Oral-B, w następnym modelu poproszę o zrzucanie danych o przebiegu szczoteczki do internetu, listy rankingowe, listy celów, achievementy, daily questy i wyróżnienia dla najpilniej szczotkujących na świecie.
Każdy kij ma dwa końce. A proca trzy. Więcej biegasz, jesteś zdrowszy, ale też bardziej narażony na złamania z powodu upadku.
Ale sam jestem za tym, że kto mało choruje albo w ogóle powinien płacić mniej. Sam nie chorowałem od lat 17 (serio), z lekarza nigdy nie korzystałem, połamany nigdy nie byłem, ani razu z publicznej służby zdrowia w życiu nie skorzystałem. Ostatni raz w przychodni byłem w 4 klasie podstawówki. Gdybym miał zapłacić za siebie OC to bym dostał 95% zniżki.
Pomysl super: w USA pelno instytucji zaaplikowalo gamifikacje w przerozne sposoby – od urzedow do firm energetycznych.
Poki co w Polsce jakos nie widze tego zbytnio (oprocz Twojego przykladu, takiego pelna geba), ale byloby ciekawe zobaczyc , ktora firma (czy instytucja) sie pierwsza odwazy. Mialbym kilka pomyslow…
A o ulgach podatkowych słyszał? Jak dom ocieplisz to masz ulgę, bo to i ekologicznie i państwo mniej uzależnione energetycznie od Rosjan itd. A o mandatach za złe parkowanie, albo wyprzedzanie w miejscu zakazanym? Albo za prąd płacisz mniej w nocy niż w godzinach szczytu. Albo badziewne “zbieranie punktów” na stacjach benzynowych. Ta cała gamifikacja to prosty mechanizm nagrody i kary, który ludzkość wymyśliła pewnie w okolicach epoki kamienia łupanego. Z ubezpieczeniami sprawa jest bardziej złożona. Tu też gamifikacja działa w tym sensie, że jeśli masz wypadek samochodowy to masz potem wyższą składkę (czyli negatywna motywacja), ale gdyby w przypadku ubezpieczeń zdrowotnych uzależnić wysokość składki od szkodowości to ci, którzy naprawdę opieki potrzebują (np. starsi ludzie) nie mogliby sobie na nią pozwolić. I jeszcze jedno – system deklarowania takich osiągnięć byłby podatny na przekręty, pewnie trzeba by było kolejnych urzędników podatkowych zatrudnić, żeby kontrolowali, czy ktoś nie nadużywa obniżek składki.
P.S. Ja jestem zatrudniony na etat (umowa o pracę) i ZUSu płacę sporo, o co chodzi?
O to, że płaci za to przede wszystkim Twój pracodawca jednak. To było z przekąsem napisane, nie bierz tego osobiście.
Ulgi podatkowe to udowadnianie, że nie jesteś wielbłądem i straszliwie mnie irytują, bo są modyfikowaniem efektu post factum. “A nie, jednak nie dostaję 20 punktów, tylko 30, bo mam dzieci”.
Płaci pracodawca, ale z moich pieniędzy, bo jakby nie płacił to bym więcej zarabiał! Bo gdybym nie dostawał żadnego ubezpieczenia emerytalnego, to chciałbym zarabiać więcej, żeby odłożyć coś na starość, a pracodawcę byłoby stać na to by płacić mi netto to co teraz mam brutto (bo by nie płacił ZUSu) – kosztowałoby go to dokładnie tyle co teraz. Pracodawca po prostu zgodnie z prawem i w moim imieniu przekazuje składki, bo tego wymaga prawo (gdyby każdy z nas robił to sam to byłaby masa opóźnień, niektórzy kombinowaliby, żeby tego nie przelewać itd.).
Analogicznie mógłbyś powiedzieć, że to nie przedsiębiorca płaci ZUS tylko jego klienci, byłoby to równie nieprawdziwe.
A ulgi podatkowe są znane, spokojnie je sobie w internecie znajdziesz, rzeczywiście część z nich jest nie do końca zależna od naszego codziennego zachowania (choćby liczba dzieci, której raczej od ulg się nie uzależnia; choć z drugiej strony patrz becikowe), ale z niektórych możesz, państwo zachęca do darowizn czy do oddawania krwi.
@henio: Żebyś na etacie na minimalną krajową 1600 brutto mógł dostać niecałe 1200 na rękę, to pracodawcę kosztujesz prawie 2000. Tak, pracodawca wykłada na TWÓJ ZUS drugie tyle ile ty sam wykładasz (a w praktyce nawet więcej). Zatem z pocałowaniem ręki dałby ci to całe 1600 brutto gdyby mu było wolno, bo nadal byłby prawie 4 stówki do przodu.
Podatki sa przerzucalne, wiec stwierdzenie, ze placi pracodawca jest pewnym niedomowieniem. To sluzy tylko i wylacznie temu, zeby szary czlowiek na etacie nie wiedzial jak bardzo okrada go wlasne panstwo. Widzi na pasku 1600, a nie 2000 i mysli, ze musi oddac duzo mniej niz oddaje.
Ja zamiast inwigilowaniam proponowalbym po prostu rezygnacje z NFZ. Rynek znakomicie radzi sobie z wyliczaniem skladek za ubezpieczenie medyczne.
ukash – myśl o ekonomicznej stronie płac, nie o prawno-podatkowej. Koszt pracy ww. pracownika (nawiasem mówiąc, zarabiam wielokrotnie więcej, więc i wielokrotnie więcej dokładam się do ZUSu) w sensie ekonomicznym (a więc i wartość jego pracy dla pracodawcy) to owe 2 tys. zł (gdyby była niższa to by nie zatrudniał) i gdybym tyle zarabiał to gdyby zniesiono ZUS, domagałbym się płacy netto na poziomie 2 tys. zł (bo taki jest mój rzeczywisty zarobek – także w postaci emerytury). Bo z ekonomicznego punktu widzenia tyle właśnie wynosi mój zarobek już teraz. Pracodawcę z kolei stać na to, skoro teraz łącznie tyle na mnie wydaje. Emerytura to też wasz zarobek ludzie!!!
Nawiasem mówiąc, ludzie mitologizują “złe państwo” i “drogi ZUS”. Wpływy ZUS już dzisiaj nie wystarczają na pokrycie kosztów rent i emerytur i różnicę z podatków dorzuca państwo – w 2013 r. planuje się na to 5 mld zł. Tymczasem wydatki administracyjne ZUS to 3,6 miliarda. Nawet jeśli udałoby się tam zaoszczędzić kilkaset milionów to i tak państwo musiałoby dokładać. Ponadto ci, ktorzy narzekają na ZUS nie mają prawa narzekać na niskie emerytury – bo żeby je podnieść trzeba podnieść ZUS. Dość narzekania na “złe państwo”, państwo to my.
Tak sobie dzisiaj pomyslalem, apropos tej gamifikacji.
Zaplacisz podatek – dostaniesz sexi fotki Malaszynskiego/Przybylskiej/Papieza/kozy… (zaleznie od preferencji).
Nie zaplacisz – dostaniesz fotki Depardiejewa.
Właśnie dlatego heniu staram się płacić jak najniższy ZUS – bo nie odkładam na swoją emeryturę, tylko na miliony innych emerytur, na które zresztą nie wystarczy. Plus jestem przekonany, że w przeciągu najbliższych 30 lat (a tyle mi brakuje do emerytury, o której zresztą zaraz) ZUS się załamie i zbankrutuje, więc im mniej tam stracę pieniędzy, tym lepiej.
Emerytura to wymysł naszych czasów. Przeświadczenie, że w pewnym wieku obywatel ma przestać się sam utrzymywać i może liczyć na państwo jest dla mnie absurdalne, bo gdybym całą kasę utopioną w ZUSie przeznaczył na lokatę, wyszedłbym na tym dobrze, czyli wiedziałbym, jak wyjdę. Z ZUS-em, nie wiem. To znaczy wiem, nie będę miał od ZUSu nic.
W kontekście składki na ubezpieczenie zdrowotne mam podobne zdanie. Co z tego, że płacę ZUS, skoro i tak mam abonament w prywatnej służbie zdrowia, bo w tej państwowej umarłbym już pewnie ze dwa razy, gdybym miał na nią liczyć? Rynek sam sobie poradzi z sytuacją braku NFZ-u, jak ktoś już mądrze wcześniej pisał.
keiran –> i to niestety może być jeszcze lepszy sposób zgamifikowania podatników 🙂
A jeśli ten bank, w którym odkładasz na lokacie przez 30 lat zbankrutuje? I powiedzmy, że jest to PKO BP albo Pekao SA albo inny bank zbyt wielki, żeby zwrócić wszystkim pieniądze z BFG, to z czego będziesz żył w wieku 70 lat? ZUS ma gwarancje rządowe i jak już wspomniałem rząd do niego dokłada jeśli brakuje. A bank naraża depozyty na ryzyko, oczywiście również jest ograniczony regulacjami, ale jednak trochę inwestuje w różne bardziej ryzykowne inwestycje, a bankom upaść się zdarza.
Poza tym ty przeznaczyłbyś tę kasę na lokatę, a inni poczuliby się odważniejsi i zainwestowaliby w akcje albo inne produkty. I część by te pieniądze straciła. I potem miałbyś bandy 50-60 latków napadających na ludzi na ulicach (zwyczajnie z głodu), albo żebrzące bądź też umierające w rowach. Doświadczenie pokazuje, że przeciętny człowiek nie zaoszczędziłby dość na te ostatnie 20-30 lat życia.
Nawiasem mówiąc problemy ZUSu wynikają z takiego podejścia jakie reprezentujesz. Ograniczając kwotę którą wpłacasz sprawiasz, że jest mniej środków na wypłaty emerytur i różnicę musi dokładać rząd. Jeśli masz babcię czy matkę, które otrzymują śmiesznie niską emeryturę to pamiętaj, że sam dokładasz do tego cegiełkę, bo rząd już teraz musi kombinować, żeby ograniczyć wydatki z tego tytułu (a to waloryzacja kwotowa a to procentowa).
Już ponoć 30 % Polaków pracuje na umowy zlecenie / o dzieło tudzież szuka innych metod ograniczania ZUSu, gdyby wszyscy oni płacili go normalnie to nie byłoby problemu, ba, wysokość składki można by było nawet obniżyć.
heniu, skoro reprezentujesz tak czysto socjalistyczne podejście, to skoro państwo zapewnia wszystkim ubezpieczenie, to niech zapewni wszystkim również pracę (i za to oczywiście zapłaci), będziemy szczęśliwi.
ZUS ma gwarancje rządowe i jest pewniejszy od banku? Niech mnie ktoś uszczypnie… ZUS zbankrutuje szybciej niż dowolny bank z obecnych dzisiaj na rynku, chcesz się założyć?
Czysto socjalistyczne podejście? Bo popieram istnienie obowiązkowych emerytur? To chyba wszystkie kraje rozwinięte są rządzone przez socjalistów, bo jakoś wszędzie te emerytury funkcjonują. Nie przypominam sobie nawet żeby jakaś partia polityczna A założyć się chcę jak najbardziej, bo ZUS nie ma nawet prawnych możliwości zbankrutowania, a rząd w ten czy inny sposób spokojnie te składki ściągnie, ewentualnie podniesie podatki żeby bardziej ZUS (a właściwie FUS) dofinansować, wkurza mnie tylko, że trwa to tak długo (zwłaszcza rezygnacja z ozusowienia umów śmieciowych, którą Tusk ogłosił w “expose” jesienią).
Błędne koło – dlaczego ZUS ma mieć problemy z tego powodu, że ja płacę niską składkę. Przecież z tego powodu powinienem mieć tylko niższą emeryturę, bo odkładam pieniądze na siebie prawda ?
A co do bankructwa – no cóż, wystarczy popatrzeć na Grecję, tam nie ma na wypłaty dla urzędników, emerytów, rencistów. Już widzę, jak Niemcy, Francja i UK lecą nam na pomoc i dają 100mld euro pożyczki za reformy.
-> gro – nie rozumiesz tego czy tylko udajesz? Oczywiście, że na bieżąco wypłaty emerytur są realizowane ze środków wpłacanych przez pracujących. Polska jako jedno z niewielu państw na świecie podjęła próbę przeniesienia wpłat do systemu kapitałowego czyli do OFE (coc zostało w 2011 r. ograniczone żeby deficyt nam nie urósł zbytnio). Oczywiście nie w 100 % bo na to nikogo nie stać.
Zgodnie z planem część naszych wpłat byłaby przeznaczana na emeryturę gwarantowaną (I filar, czyli tak zwana część “socjalistyczna”), a część zgodnie z naszymi zarobkami, trafia do OFE, gdzie jest inwestowana (głównie w obligacje i akcje, większość w Polsce; to jest II filar). Do tego jest jeszcze dobrowolne dodatkowe ubezpieczenie czyli IKE, gdzie możesz dodatkowo oszczędzać (opłaca się to z podatkowego punktu widzenia). Docelowo w przyszłości większość emerytury ma być wypłacana z II. filaru.
Pretensje o to, że pieniądze nie były od początku oddkładane na osobnym rachunku możesz mieć do Piłsudskiego, Grabowskiego czy kto tam ten FUS zakładał ok. 1920 r. Wtedy (jak i przez większość PRLu) system był w 100 % socjalistyczny.
Problem Grecji wynika z faktu, że jest członkiem strefy euro, więc z jednej strony nie może sobie waluty dodrukować (prawo emisji euro ma tylko EBC, dlatego Grecja musiała prosić całą ferajnę o pożyczki), a z drugiej strony nie było efektu stabilizacyjnego w postaci osłabienia waluty (bo inne państwa strefy euro trzymają się nieźle). A jeśli chodzi o system emerytalny Grecji to jest on, w przeciwieństwie do polskiego, w większości socjalistyczny – wysokości emerytury nie ustala się na podstawie wartości kapitału odłożonego, ale na podstawie wynagrodzenia przez ostatnich 5 lat pracy (w uproszczeniu). Nie ma się co dziwić, że im się to nie spina.
Kończmy tę dyskusję, bo to jednak blog o grach jest. Najlepsze jednak w tym wszystkim jest że Cubituss zaprezentował się we wpisie jak dziewica-bohater finansujący składki ZUS “etatowcom”, tymczasem jak się okazuje to on kombinuje jak zapłacić tego ZUSu jak najmniej, podczas gdy zatrudnieni na etat składają się w największym stopniu.
Oczywiście, że doskonale to rozumiem, lubię się droczyć. Natomiast ciężko nie widzieć, że obecny system jest chory. Zresztą państwa bez emerytur to też nie jest wyjście, niestety.
Doskonale także rozumiem, że obecny rząd ograniczył wpłaty do OFE. Niestety, nikt mi nie zagwarantuje, że za 5 lat, kolejny nie ograniczy tych wpłat dalej, bo znów trzeba będzie kreatywnej księgowości, żeby nie pokazać, że dług publiczny przekracza z dużą część PKB i jesteśmy w ciemnej d…
A problem Grecji, to nie jej przynależność do strefy euro, a rozpasanie socjalne oraz nakłady na armię, które pochłaniały bardzo dużą część budżetu.
Wypraszam sobie “kombinowanie”, bo jest zabarwione złodziejstwem. Prawo to prawo. Skoro mam prawo płacić minimalny ZUS, to będę go płacił, obawiając się dokładnie tego, o czym pisze gro.
@gro – zgadza się, greccy politycy kradli tyle z Unii, ile mogli. Ale gdyby Grecja była poza euro, to nastąpiłaby dewaluacja drachmy, ostry, ale krótki kryzys i powrót do konkurencyjności. W obecnej sytuacji mają przesrane. Mogą ogłosić bankructwo i jednostronnie wyjść z euro, ale to skończyłoby się katastrofą dużo większą, niż te głodne lata, które ich czekają.
Ech, olewało się historię w szkole, albo chodziło za czasów komuny, co?
System emerytalny został wprowadzony najpierw w Niemczech przez Bismarcka (Francuzi sfinansowali kontrybucją za przegraną wojnę 1870/71, tak samo zresztą jak pierwszy powszechny system bankowy).
Wypłata emerytury została ustalona w większości krajów w początku XX wieku na 65 lat. Przeciętna długość życia wynosiła 61 lat. Dziś masz 67 i blisko 80. Prosta matematyka.
Dodatkowo system zaczyna odczuwać presję przechodzenia w wiek emerytalny pokolenia “baby boomers”, czyli urodzonych w latach 50-tych XX wieku. Doszło wtedy do ostatniej eksplozji demograficznej u białego człowieka, która również stworzyła tzw. gruszkę demograficzną (jedno pokolenie wyraźnie liczniejsze, niż pozostałe).
Wszystkie kraje białe, z USA na czele ogromnie skorzystały, gdy boomersi byli w wieku produkcyjnym, ale mają w tej chwili ten sam problem – baby boomers wszyscy zaraz przejdą na emeryturę. To dlatego, że jest ich tak dużo, a nas, w wieku produkcyjnym relatywnie mało, ZUS ma problemy z wypłatą.
Najgorsze dopiero nadejdzie, bo baby boomers wejdą masowo w wiek emerytalny w ciągu najbliższych 5 lat, a sytuacja się ustabilizuje (i presja na ZUS zelżeje), dopiero pod koniec lat 20-tych.
@Cubi, patrzysz na to oczami człowieka sukcesu, który nie kuma, że inni nie są tacy obrotni (tudzież kuma, ale ma to w dupie). Henio ma całkowitą rację. Albo podzielisz się tym, co zarabiasz z głupszymi od ciebie, albo będziesz ich miał w formie żebraków, a potem również rewolucjonistów na ulicach.
To może smutne, ale niektórzy są zbyt głupi, żeby sami zadbać o siebie i nie, nie jest tylko ich problem.
Pamiętaj też, że masz pracę i możliwości właśnie dlatego, że głupi mass market konsumuje dobra, które wytwarzasz (odnosi się to do każdego, żaden wjazd personalny). Jeśli mass market nie będzie miał kaski na dobra, to stworzy się jakże klasyczna spirala deflacyjna (vide Japonia od 20 lat).
To jest podstawowa zasada dystrybucji bogactwa i państwo jest właśnie od tego, żeby takich jak ty do tego przymusić. W innym wypadku tworzy się trzeci świat w którym nieliczna grupka jest bardzo bogata, a reszta klepie wieczną biedę.
Możemy się oczywiście spierać o to, jak ta idea jest wcielana w życie w Polsce, czy płacenie najniższego możliwego ZUS-u jest moralne, czy Depardiejew powinien emigrować, do jakiego stopnia obrotni powinni być skubani, jakie mechanizmy powinny zostać wprowadzone itd.
Decydując się na niższą stawkę ZUS, zwiększasz presję na państwo, które w odpowiedzi będzie wydawało coraz więcej podatków na pokrycie dziury w ZUS, aż w końcu może stanąć w obliczu załamania finansów (bo to państwo zbankrutuje, a nie ZUS).
Robisz tak, bo nie masz wiary w państwo, które zamiast być dla obywatela, jest natawione na wyzysk tegoż. Tak samo jak ty robi chyba każdy w Polsce i w efekcie mamy sytuację w której każdy każdego rucha, a business funkcjonuje w strefie półszarej, będącej alternatywną rzeczywistością do tej państwowej.
Vermi, oczywiście, że u podstaw mojej postawy leży brak wiary w państwo i jego instytucje. Z chęcią się kiedyś stąd wyniosę, jak tylko dzieci podrosną. Póki co nasze wspaniałe państwo dokręciło śrubę swoim obywatelom (głównie SMB oczywiście) na tyle mocno, że jeden z moich dalekich krewnych, który outsourcuje usługi dostawcze firmom kurierskim (czyli po polsku: “ma dziesięć furgonetek i dziesięciu kierowców”) właśnie wszystkich zwolnił i zaczyna im płacić pod stołem, bo zwiększenie ZUS-u o 10% od stycznia przesunęło jego biznes na czerwone pole.
Aż tak daleko bym się nie posuwał oczywiście oraz – równie oczywiście – chętnie płaciłbym składki w państwie, któremu ufam. Temu niestety nie ufam, a bardzo bym chciał.
I nie pisz mi BŁAGAM o dystrybucji bogactwa, bo pusty śmiech we mnie wzbiera. Cały bogaty świat produkuje wszystko za bezcen u bezkresnej biedoty, która następnie nie ma czasu marzyć o efektach swojej pracy, bo jest zbyt zajęta pracą… to nie jest kwestia kraju, w którym żyjemy, tylko całego świata. Świata, który grzmi, żeby samochody mniej smrodziły (cholera wie po co, skoro krowy smrodzą tysiące razy bardziej w skali globu), ale za to takiego, który w swojej schizofrenii szyje dżinsy rękami pięcioletnich niewolników.
Wybacz, że nie mam złudzeń co do tego, że każdy każdego rucha i że nie mam pomysłu jak świat naprawić, więc postanowiłem się dostosować i jak jakiś oszust odpisuję sobie faktury zgodnie z prawem i płacę zgodny z prawem ZUS.
Ależ ja cię nie potępiam, tylko opisuję rzeczywistość polską, tak jak ją widzę.
Latami jechałem na własnej działalności gospodarczej i serce mnie bolało, jak to jest, że cały czas czuję się okradany przez własne państwo, a także rodaków. Że jak wchodzę do sklepu, to muszę sprawdzić datę ważności, że jak jadę, to muszę uważać, bo za rogiem czają się policjanci z radarem.
Parę lat temu, wkurwiony tym właśnie stanem wiecznego ruchania, zabrałem kopyta za pas i się wyniosłem do innego kraju. I jest mi lepiej.
Coś żeś mnie nie pojął w kwestii dystrybucji kasy. Odbywa się ona w obiegu zamkniętym, zwykle w granicach państwa narodowego, nikt z Zachodu nie ma zamiaru się przejmować tym, że Malediwy toną, albo dzieci umierają w fabrykach w Chinach.
Stosunki międzynarodowe to jest pełna anarchia jadąca na niczym nieograniczonym kapitaliźmie i trzymana w jakimś stopniu za ryja przez pax americana.
ale wewnątrz zawsze jest jakaś superbogata elita rządząca, czy to waspy, czy chłopcy z Eton, albo rodzina panującego.
W bardziej zaawansowanych państwach, te elity pojmują, że aby utrzymać porządek społeczny (i dostęp do koryta), muszą zapewnić pewien standard życia oraz przyszłość tym 99%, które elitami nie są. Że skubać trzeba z umiarem, a system ma być w miarę sprawiedliwy i w miarę elastyczny.
Z ciekawości zatem – gdzie jesteś i co robisz? Może znajdę jakąś inspirację.
Dystrybucja kasy racja, nie pojąłem, bo i pojąć nie chcę. Nie będę płacił więcej dlatego, że więcej zarabiam, uważam to za bazową niesprawiedliwość.
Verminaard ja doskonale rozumiem po co jest system emerytalny, dlaczego został wprowadzony i kiedy. Zdaje sobie także sprawę z tego, że jeżeli ludzie zarabiający najmniej nie będą mieli środków do życia to skończy się to rewolucją. Historia pokazała wiele takich przypadków.
A co do naszego systemu emerytalnego to wydaje mi się, że nie jest on chory tylko i wyłącznie z powodu tego, że ludzie na działalności jednoosobowej płacą minimalny możliwy ZUS. To jest jedna z wielu, wielu przyczyn. Mamy przerost administracji, przywilejów pracowniczych i tym podobnych, widać to wszędzie na około. Niestety nie jest to tylko problem Polski, ponieważ łatwiej jest dawać, niż trzymać potencjalnych wyborców w ryzach i mówić “nie, nie stać nas na to”.
Kurde nie spodziewałem się, że nauczę się czegoś na prawdę mądrego i pożyteczego w txt o gamifikacji… 🙂
OFE mogą zbankrutować równie szybko co ZUS. Wystarczy mi przenalizowanie w latach “kryzsu” i “krzywych” lokat sprzed kilku lat ile straciłem w swoich składkach. Co usilnie utrdniał fundusz emerytalny nie podając kwot tylko jednostki rozrachunkowe i ich wartość na chwilę zestawienia. Licząc chyba na to że co drugi klient nie potrafi dodawać, odejmować, mnożyć i dzielić. Co do ubezpieczeń to powinno być karta w rodzuju medicare na które gromadzone są twoje składki lub twojej rodziny. Z wyszczególnieniem jakiegoś procentu na NFZ. Im więcej zarabiasz tym większe skłądki ale tym większy kapitał na karcie. Mniej chorujesz tym więcej gromadzinsz na ewentualne choroby w przyszłośći. Żeby nie było sytaucji że kogoś nie stać na operacje itp powinno być refundacja z NFZ dla osób ubogich. Co innego jak ktoś jest prezesem banku zarabia 15k i stać go ze składek na leczenie a co innego robotnika stojącego przy maszynie zarabiającego 2k. Owszem można się dąsać dlaczego mam na kogoś płacić ale nie zdajecie sobie sprawy że tak naprawde nikt nie zna dnia ani godziny moższ biegać, nie palić, jeść korzonki być okazem zdrowia a tu trach i obudzisz się w szpitalu po zawale. Więcej humaniturazmy mniej egoizmu. Wtedy świat bedzie lepszy. Owszem można mieć pretensje do państwa polityków i wszytskich wokół byle nie do siebie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Jeśli chcemy coś zmienić zacznijmy od siebie. Takim dlaczego mam płacić za kogoś daleko nie zajdziesz. Nie życzę ci żle, i żebyć dalej nigdy nie był w sytuacji gdy ktoś bedzie musiał płacić na Ciebie. Bo to nic miłego ale może wtedy byś się przekonał że nie ma w tym nic fajnego a osoba zdana na łaske państwa w 80% przypadków wcale nie jest cwaniaczkiem, nierobem czy wykolejeniemcem zyciwoym. Nie wiesz co przyneisie jutro.
Kapitalny blog na pewno jeszcze tu wrócę