Wkręciłem się w to Diablo III do stopnia, jakiego się po sobie samym nie spodziewałem – w końcu co to takiego, takie zwykłe klikanie na potworki i zbieranie lepszego sprzętu. Okazuje się jednak, że mimo podeszłego już wieku nadal łapię się na najprostsze blizzardowe sztuczki.

Zestaw sztuczek nie zmienia się od lat, ale wciąż działają – a dlaczego? Bo są oparte na podstawowych mechanizmach gier i nie pozwalają się oddalić minimalnie choć uzależnionemu użytkownikowi.

Zacznijmy od tego, że gra w Diablo III nudzi mnie tak samo bardzo, jak gra na automacie w kasynie lub obstawianie w ruletce. Poziom nudy nie ma tutaj nic do rzeczy, podobnie jak powtarzalność tego, co się tutaj robi. A robi się tutaj dokładnie to samo bez przerwy, z drobnymi zmianami w mechanice w miarę rozwoju gracza (co w kasynie dzieje się również). W kasynie obstawia się coś, w Diablo III klika się na potwory, korzystając z zestawu zdolności. O ile jednak w kasynie gra ma swój cel finansowy, tak w Diablo III celem jest wyłącznie samodoskonalenie.

Ten aspekt uzyskuje się w sposób wiązany. Diablo III to bowiem gra, w której sprzęt liczy się znacznie bardziej od skilla, ale tylko umiejętne połączenie głębokich rozważań na temat odpowiedniego połączenia jednego z drugim zaowocuje tym, czego od gry oczekujemy – czyli samodoskonalenia właśnie. Szybciej przejdziemy te same potworki, które już 10 razy przeszliśmy, znajdziemy lepsze przedmioty i podbijemy sobie statystyki postaci, która jeszcze szybciej przejdzie te same potworki, które już 10 razy przeszliśmy.

Granie w Diablo od pewnego poziomu (a właśnie się bawię na inferno, czyli najwyższym) to bezustanne oranie tych samych miejsc, testowanie nowych buildów wraz z odpowiadającym im sprzętem i wzrastający poziom irytacji, gdy gra (a konkretnie jej poziom trudności) nas przerasta.

Inaczej jednak niż w tradycyjnych grach tego typu, tutaj możemy pójść na skróty, odkrywając tę drugą, równie ciekawą jak Diablo III grę dołączoną w pakiecie. Ta gra to dom aukcyjny, który cieszy się taką popularnością, że wszystko wysypuje się raz na dwie godziny, a materiałów budowlanych nie daje się kupić od tygodnia, bo ta część została na razie wyłączona. W domu aukcyjnym poluję sobie codziennie na okazje i zarabiam na nich kasę i żałuję tylko, że nie mogę robić tego przez zwykły interfejs www zamiast z poziomu gry. Wtedy wbijałbym sobie z komórki w korku i sprawdzał, co tam ciekawego można kupić i na czym można zarobić…

Powszechnie uważa się, że od pewnego momentu inferno (dokładnie od aktu II) nie da się już swobodnie wyfarmować odpowiednich itemów, tylko trzeba je kupić w domu aukcyjnym, gdzie potrafią kosztować grubaśne miliony goldów. I coraz częściej narasta we mnie poczucie, że jakoś z tymi goldami mi nawet idzie, ale jakbym sobie mógł ich nakupić więcej, to bym to zrobił…

Nie wiem czy znalazłem nową siłę uzależniającą tak jak WoW, czy po prostu jakoś mi “siadł” ten cały koncept gry kasynowej w przebraniu opowiastki o klikaniu na potworki. Wiem za to, że wczoraj już uskuteczniałem exploitowanie punktów doświadczenia, żeby szybciej dobić do maksymalnego poziomu postaci i szybciej sprawdzić, z czym się je to całe inferno.

Niech ktoś mi da jakąś nową grę. Albo chociaż pozadiablowy dom aukcyjny.