Ostatnio uruchamiam gry głównie na swoim pececie i mówiąc “gry” nieco naciągam rzeczywistość, bo gra jest tylko jedna, na dodatek taka, od której ten cały blog się zaczął (czasami sobie przypominam ten tekst, żeby uzmysłowić sobie, jak bardzo byłem głupi tych parę lat temu), niemniej zdarza mi się włączyć coś konsolowego dla odprężenia.

I niestety mam racjonalny wniosek, wyrażony w tytule niniejszego posta. Dawać nowe konsole! Stara generacja jest już tak stara, że skrzypienie tacki od DVD w Xboxie 360 przyprawia mnie o dreszcze żenady, a gdy włączam Battlefielda 3 na pięćdziesięciocalowym ekranie, to się wstydzę, zwłaszcza jeśli jest to ostatni dodatek do tej gry, który obnaża już całkowite techniczne inwalidztwo konsol.

Biedni producenci stają zapewne na głowie, żeby ich najnowsze asasyny, farkraje i fify chodziły na tym krapie, który kurzy się u mnie za telewizorem, w totalnej frustracji włączając milion dodatkowych efektów graficznych. Efektów, które potrafi bez większej zadyszki udźwignąć nawet mój gaming laptop sprzed niemal dwóch lat. Laptop podłączony przez HDMI do monitora o rozdzielczości 1680×1050, dodajmy.

Walają mi się te płyty konsolowe po szufladach, a tymczasem w pececie bez żadnego chrzanienia się z pudełkami i ryskami na powierzchni trzymam sobie biblioteczkę tytułów w wersji cyfrowej, zupełnie nie przejmując się, na której półce mam upchnąć kolejną fizyczną manifestację licencji na używanie oprogramowania. Owszem, przyjemnie mieć kolekcjonerki i przyjemnie wymieniać się grami przez gametrade.pl, ale przy pewnej skali (i wieku) jedyne co człowieka interesuje, to brak badziewia i śmieci w mieszkaniu.

Wiem, że jest cyfrowa dystrybucja na obecne konsole, ale ja oczekuję jednak next-genu również w tej kwestii. Moja potrzeba zagrania w coś musi być spełniona natychmiast, nie mam czasu czekać, aż się łaskawie ściągnie tych x gigabajtów. Ten zarzut dotyczy oczywiście również pecetów, na palcach jednej ręki da się policzyć tytuły, w których można zacząć grać w minutę po rozpoczęciu ściągania gry – ale takie tytuły w ogóle są. I ja tej technologii potrzebuję.

Grafika niby nie jest ważna, ale rozstrzał pomiędzy moim starym laptopem a sędziwymi konsolami zrobił się już zbyt potężny. Proszę o nowe konsole, tu i teraz, natychmiast. Co więcej, sygnały z rynku mówią, że nie jestem w tej potrzebie sam, bo rynek gier pudełkowych podobno po raz pierwszy od wielu lat w tym roku nie wzrósł o tyle, o ile powinien wzrosnąć. Tak więc Microsofcie i Sony – wypychać te pudła już-już.