Dwa dni temu skończyłem 35 lat. Miałem popełnić jakiś wpis z tego powodu, ale uznałem, że będzie to żebranie o życzenia, więc odczekałem dwa dni i piszę teraz.

Mam więc 35 lat i jestem graczem. Nadal. Wokół mnie wykształciły się cztery podstawowe grupy rówieśników, do jednej z tych grup zaliczam się sam. Pierwsza z nich to “nie mam czasu na granie, nie gram od liceum”, na tych spuśćmy zasłonę milczenia. Druga grupa, “kiedyś było lepiej” okazjonalnie kupuje współczesne gry, a potem narzeka, że nie są idealnie takie same, jak te, w które grali 15 lat temu (przykład z ostatnich dni – XCOM).

Trzecia z grup, “gram tylko w jedną grę, ale za to jak”: tutaj od jakiegoś czasu sam się zacząłem zaliczać. Postanowiłem pobawić się nowym dodatkiem do WoW-a i dopracowałem do perfekcji granie (już teraz naprawdę) 45 minut dziennie, nie licząc dni wolnych i weekendów oczywiście. Dishonored leży w szufladzie i czeka na lepsze dni (chociaż pierwszą misję głównego wątku przeszedłem – tę z nadrewidentem – i bardzo mi się podobała), XCOM-a nawet nie tykam, bo nie byłem jakimś wielkim fanem oryginału. Wrócę sobie do singlowego grania w jakiś deszczowy i chorowity poranek, a może wcale nie wrócę przez najbliższe dwa miesiące, kto wie.

Co zabawne, w tej grupie graczy znajduje się cała spora grupa moich znajomych, jak choćby już dość mało aktywny na tym blogu massca, który sądząc po wpisach na fejsie strasznie wkręcił się właśnie w XCOM-a, ale nie gra w nic innego. Wcześniej orał Max Payne 3, oczywiście na najwyższym poziomie trudności od razu, właśnie po to, żeby grać w jedną tylko grę.

Czwarta grupa, reprezentowana (zabawne) już wyłącznie przez growych branżowców, to ludzie, którzy starają się grać we wszystko. Sam długo w tej grupie przebywałem, ale obecnie po prostu nie mam na to czasu ani już chyba też ochoty. Świetnie grać w każdy przebój, jaki wychodzi, świetnie jarać się, gdy uda się go kupić parę dni przed premierą… ale chyba już dotarłem do tego momentu, w którym powinienem racjonalizować i porcjować sobie rozrywkę w sposób ekonomiczny, a nie jest gimnazjalista.

Dlatego też blog musi przejść (w zasadzie już przeszedł) istotną zmianę w częstotliwości wrzucania nowych tekstów. Nie chcę pisać w kółko o WoW-ie (bo obchodzi on wąską grupę ludzi, mimo że jest naprawdę fajną grą), więc jak tylko będę w coś grał, albo przeczytam coś interesującego ze świata gier – natychmiast będę dawał znać. Ale jeśli nie będę w nic grał, albo nic nie przeczytam – nie będę wynajdował tematów na siłę.