Jeszcze nie ostygły mi łapki od wciąż ciepłej Komplentej Sagi Gwiezdnych Wojen (pun intneded), a już pogubiły mi się płyty od LA Noire na Xboxa 360. Czytam sobie teraz, że drugi Wiedźmin w wersji na klocka wyjdzie na dwóch płytach DVD oraz że Rage wyjdzie na trzech, co oznacza, że znowu przed uruchomieniem gry spędzę pół godziny na podziwianiu paska postępu (a wcześniej 10 minut na usuwaniu zainstalowanych gier, które pokończyłem).

Włączyłem wczoraj Gearsy 3 i siadłem za blisko ekranu. Na filmach przerywnikowych moje oczy zostały zmasakrowane koszmarnymi teksturami dłoni (z niewiadomych przyczyn było zbliżenie dłoni), a wcześniej płyta rzęziła mi w napędzie, bo Microsoft jakiś czas temu wymyślił, jak z tych ich DVDków wyskrobać 1 gigabajt więcej i to prawdopodobnie przez to płyty rzężą, nawet zainstalowane.

I naszła mnie taka myśl, że już chcę konsolę nowej generacji. Taką, która ma napęd Blu-Ray (no dobra, jedną taką mam), ale przede wszystkim taką, która wyświetli porządne 1920×1080 bez żadnego obcinania paseczka od góry i od dołu (tak zrobi Battlefield 3), i która podorzuca jakieś fajne efekty, żebym nie musiał się krzywić na widok rozpikselowanych paluchów Marcusa Fenixa.

Niepokoi brak zapowiedzi jakiegokolwiek nowego sprzętu, równie mocno niepokoi jak nowe rekordy kolejnego już casualowego rynku, tym razem gier do odchudzania się. Dance Central i Zumba Fitness wrogiem narodu! To przez te tytuły cykl życia obecnych konsol wydłużył się tak bardzo, że nawet mega-optymistycznie do grania na telewizorze nastawiony facet (czyli ja) zaczyna odczuwać pewną nerwowość.

Sony, Microsoft, a może ktoś inny? Guys, już czas na zmiany. Poskakać przed telewizorem fajnie, ale sami wiecie.