Nie, nie chodzi mi o Battlefield Heroes, które jest na swój sposób urocze, ale jednak do mnie nie przemówiła kreskówkowa stylistyka. Najwyraźniej jednak ludziom się spodobało, bo BFH odniosło finansowy sukces (na modelu mikrotransakcyjnym, i to stosunkowo mało inwazyjnym). A teraz, skoro BFH odniosło sukces, czas sięgnąć do portfeli staruchów takich jak my.

Battlefield Play4Free, który można skracać jako Battlefield P4F (czyli paf!), to poważniejsze ujęcie modelu mikrotransakcyjnego. Koniec ze śmiesznymi żołnierzykami, czas na prawdziwą wojnę! A żeby się przy okazji za dużo nie napracować, pozszywano Frankensteina: wzięto system klas z Bad Company 2 (włącznie z całym systemem unlocków i bonusów), a engine i mapki z – uwaga – najlepszego Battlefielda wszech czasów, czyli z Battlefielda 2!!! Wygląda więc na to, że znowu pobiegam sobie po Karkandzie w akompaniamencie wybuchów, rąbiąc z bazooki do czołgów i transporterów.

O modelu mikrotransakcyjnym i nowej drodze producentów gier napiszę przy innej okazji, bo teraz nie mogę przestać nucić TA-TATAM-TATAMTAM TA-TATAM-TATAMTAM!!