Electronic Arts i DICE zrobili sobie krzywdę. Wypuścili – na razie do ograniczonej liczby ludzi, ale od jutra do wszystkich – wersję beta produktu, który ma za miesiąc premierę. Nie wiadomo, z jakiego dnia pochodzi ten build i jak bardzo prace poszły do przodu. Beta rządzi się swoimi prawami, które ludziom nieobytym z betami są obce, przez co dla nich Battlefield 3 stanie się grą brzydką i bylejaką.

Bo niestety ta beta taka jest. Liczyłem po cichu – w końcu to wielkie marketingowe przedsięwzięcie wymierzone w huragan premier w październiku i listopadzie, nie oszukujmy się – no więc liczyłem po cichu, że to będzie tylko beta z nazwy, za to wysadzi mnie z butów jakością może nie grafiki, ile samego gameplaya. Wiedziałem, że graficznie nie będzie to tip-top. Ale to, co pojawiło się na pecetach i konsolach, to nie jest Battlefield, którego szukamy.

Pomińmy placeholderowe tekstury, które są straszliwie brzydkie i dym, który jest jeszcze brzydszy, i ząbki aliasingowe, które na dużym telewizorze masakrują oczy. Zabierzmy się za samą rozgrywkę. A ta, prawdę mówiąc, daleko od Bad Company 2 nie odeszła. Tak samo podkłada się bomby pod m-comy, podobnie się strzela – chociaż bliżej tutaj do multiplayera Medal of Honor niż BC2 – nawet dźwięki są miejscami takie same jak w BC2.

Niefortunnie wybrano betową mapkę. Operation Metro to mapka wyłącznie dla piechoty i nie ma tu żadnego sensownego pojazdu. Ktoś tam gdzieś widział jakiś samochodzik, ale nie o to chodzi zupełnie. Tutaj po prostu strzela się na piechotę. Na dodatek sama konstrukcja misji (tunele metra, te sprawy) w ogóle nie pozwala na pokazanie engine’u destrukcji. Ot, da się fasadę jakiegoś nieważnego budynku rozwalić, ale już w samych korytarzach żadna ściana nie poddaje się ostrzałowi z bazooki. Ba, blaszane ściany pociągów opierają się wszystkim wybuchom, co już jest bardziej niż dziwne. Z mojego punktu widzenia w BF3 na razie zniszczeń nie ma, więc jest to wielki krok wstecz względem BC2.

Co mi się podoba? Przebudowanie klas. Faktycznie assaulto-medyk to lekka przesada, ale ma godnych przeciwników, choćby w klasie supporta, który potrafi położyć ogień przygniatający (dłuższa seria po prostu) i jednocześnie sam sobie podawać amunicję z własnych skrzynek. Unlocki grają jednak znacznie ważniejszą rolę niż w BC2, przynajmniej na tych początkowych etapach rozwoju postaci, jakie miałem okazję przetestować.

Ogólnie powiem, że jestem dość tą betą zawiedziony, zwłaszcza w wersji konsolowej. Liczę po cichu, że to build z maja i bardzo dużo naprawili (chociaż te pancerne pociągi raczej takimi zostaną), bo jeśli naprawili mało, szykuje się naprawdę spory fail na linii Battlefielda.