Szybko i do rzeczy, z kronikarskiego obowiązku: skończyłem Batmana. Więcej o tej grze we wcześniejszym wpisie Cubitussa, ja tylko od siebie dodam parę zdań podsumowania.
Po pierwsze – i najważniejsze – Batman Arham Asylum to gra warta polecenia każdemu. I temu co zęby zjadł na grach video, i temu co niedawno konsolę zakupił i szuka po omacku “czegoś fajnego”. Batman fajny jest i przypasuje niemal każdemu.
Gra się łatwo, przyjemnie i dynamicznie. Nie ma jakiś szczególnych zamułek, szukania, macania i kręcenia się w kółko. Jest łatwa do opanowania (a trudna do wymasterowania!) walka, są momenty do pogłówkowania, ale generalnie gra prowadzi nas praktycznie za rękę w momentach z cyklu “i co teraz mam zrobić”.
Grafika stoi na przyzwoitym poziomie, podobnie jak animacja postaci, chociaż o przełomie tutaj nie ma mowy. Jest solidnie i przyjemnie dla oka, na szczególną uwagę zasługują modele głównych przeciwników.
Twórcy gry, prawdopodobnie zachęceni dobrymi recenzjami ostatniego filmu o Batmanie postawili na większy realizm postaci i historii. Nie ma tutaj sił nadprzyrodzonych, super mocy i gadżetów z kosmosu. Batman to po prostu przypakowany do granic pakowności, wysportowany zawodnik z każdym możliwym certyfikatem sztuk walki, mający w dodatku smykałkę do gadżetów, dzięki którym szybko przenosi się z podłogi pod sufit i paru innych kierunkach.
Mimo że ani razu nie używa żadnej spluwy a wszyscy przeciwnicy zostają jedynie ogłuszeni gra nie razi wcale sztuczną poprawnością polityczną czy ukierunkowaniem na mocno nastoletniego odbiorcę. Zamiast krwi i rzezi Batman stawia na spryt, szybkość, tężyznę fizyczną i przed wszystkim mocny cios z piąchy albo kop z buta.
Nie mogę powiedzieć, że się jakoś okrutnie tą produkcją zajarałem – w przeciwieństwie do kolegów z pracy, którzy wycisneli z niej calaka. Aby to zrobić, należy przysiąść solidnie do trybu walki i nauczyć się spokojnego, wyrachowanego, precyzyjnego wymierzania ciosów, robienia bloków, uników, ciosów markujących, itd. A to wszystko wymaga wciskania kilku przycisków na padzie w odpowiednim tempie i kombinacji, czyli czegoś co z reguły przekracza możliwości moich przekaźników neuronowych pod czachą. Po prostu jestem w tym kiepski. Aby przejść grę na Normalu starczyło, ale nie miałem ochoty po zakończeniu singla bawić się w challenge. Są już inne gry w kolejce, a że Batmana pożyczyłem (dzięki Adam!) to bez wahania oddałem i zakończyłem grę na 540 punktach GamerScore – i tak raczej zostanie.
Batman to solidna, znakomicie wykonana i dająca czystą przyjemność z gry pozycja. Jeśli lubicie komiksowe historie, postacie i stylistykę – pozycja obowiązkowa. Jeśli lubicie gry akcji TPP z dużą ilością walki wręcz – ponownie, pozycja obowiązkowa. Dla wszystkich innych – pożyczyć albo kupić poniżej stówy i koniecznie zagrać. Polecam!
I pomyśleć, że płacą Ci za granie.
To tak jakby każdy, kto się zapisze dostaje kasę za łażenie po mieście w butach Nike lub Adidas 2 zł za 100 m.
Dobra, dobra massca to już wiemy, teraz czekamy co powiesz o Flashpointcie 😉
Flashpoint – jedna z lepszych gier, które nie są w 99% skryptami. Fajny hełm, ładne drzewa.
Budyń – nie zrozumiałem pierwszego wpisu ? Kto mi płaci za granie? To ja płacę w sklepie za gry.
haha, wczoraj również skończyłem B:AA, mam identyczne odczucia co do tej gry, bardzo mile spędzony czas, co do challange to jeszcze zobaczę czy do nich przysiądę, ale również nie jestem fanem takiego maxowania dla maxowania…
aha… jeszcze jedno, chyba najfajniej zrobione “znajdźki”… tak w sam raz…
przeważnie wystarczy się porozglądać…
Corto – o Flashpoincie sie wypowiem jak pogram wiecej, na razie jestem przy trzeciej misji i mam tzw. mieszane uczucia, wiec cieżko mi wydac jakąś sensowną opinię. Jedno jest już pewno – na bank jest gra dla dosyć wąskiego grona graczy, w przeciwieństwie właśnei do takiego Batmana na przyklad
“Zawodowo pracuję w branży QA (testowanie gier)”
Że niby ty im płacisz? Jakoś sensu nie widzę.
podstawowa zasada higieny forum jest nie dac sie sprowokowac przyglupom
Nah, to mi płacą za granie, mniej więcej tak jak szefowi marki Wyborowa płacą za picie wódki.
Urodziłem się w 1973, dokładnie rok po premierze Ponga. Gram od czasów ZX Spectrum przywiezionego razem z zestawem oryginalych gier na kasetach magnetofonowych przez Tatę-marynarza. W grach lubię akcję, szybkość i krew. I jaja u developera. Bez szans są pedofilskie mangi, infantylne fantasy i Gwiezdne Wojny. Swój czas na granie przeznaczyłem w 100% na X360. Kiedy nie gram w gry na konsoli, gram w pokera na pieniądze. ZAWODOWO PRACUJĘ W BRANŻY QA (testowanie gier). Aktualnie razem z ukochaną pracuję nad odblokowaniem achievementa ?Get you first real baby?. Moje motto: wszystko gra!
Czarno na białym i przeczytane na wylot!!!!!!!!!!!!!!
Fuu Netoperek ROBI TO 😉