Poczytałem (nieopatrznie) na forum Polygamii parę wpisów o Bad Company 2, w którego rzekomo wciąż ktoś gra. Jakoś mi się tak zrobiło dziwnie w środku, włożyłem płytkę do konsoli i – nie, nie zacząłem grać, ściągała się jeszcze półtoragigowa maciora i prawie mi przeszło. Ale nie przeszło do końca, więc wbiłem w jakieś starcie i cóż – magia znowu zadziałała.

Ktoś z mojej friendlisty gra ciągle w BC2. Dołączam do niego, znajome głosy w słuchawce, dzień później to samo i już się gra lepiej niż totalnie samemu. Nic nie pamiętam, uczę się na nowo co do czego służy i którędy najlepiej podchodzić do flagi. Nowe bronie się odblokowują, ginę dużo, ale darmo skóry nie oddaję, bo faktycznie – BF to gra bardziej taktyczna niż CoD.

Zastanawiam się nad ściągnięciem Vietnama, ale póki co gram w podstawkę i bawię się niemal tak dobrze jak zaraz po premierze. Tylko teraz więcej tu wariatów z maksymalnym levelem pięćdziesiątym, którzy zabijają mnie z połowy planszy z Uzi. Ale to akurat u weterana CoD-a nie powoduje nawet minimalnego podniesienia ciśnienia.