Ponieważ wypstrykano się już z Fallouta i prawdopodobnie trzeba robić czwórkę od zera, wypieprzając uprzednio ten dziwaczny engine do kosza, koncern ZeniMax postanowił dać Bethesdzie do roboty jedną ze swoich żelaznych marek, czyli The Elder Scrolls.
Piąta odsłona cyklu będzie się nazywała najgłupiej ze wszystkich (Skyrim), i ma przynieść rewolucyjne zmiany w sposobie rozgrywki, co zapewne oznacza “więcej g, mniej rp”. Już widzę te płacze na forach, że jest wspólny wskaźnik amunicji do wszystkich łuków i kusz.
Oblivion zanudził mnie na śmierć swoją rozlazłością i podejściem “hej, wow, można wszędzie pojechać, ale czad”. Wybaczcie wobec tego sceptycyzm, jakim darzę ten tytuł. Ale wiem, że starzy ludzie tacy jak ja potrafią się w erpegach (nawet mało rp) zagubić, stąd wpis.
To jak opiszesz “rozlazłość” w Morrowindzie gdzie, w takim razie jest (chyba) nie do ogarnięcia dla zwykłego śmiertelnika.
“Starzy ludzie”? Prędzej “rozpieszczeni przez prostotę współczesnych gier”, inaczej w prawdziwym życiu by się pogubili przy wypełnianiu PITów czy innych tabe).
I niech mi nikt nie piszę że się pluję (co czynią forumowicze gdy się pojawi choć słówko sprzeciwu).
PS. Nie pisz o wspólnej amunicji bo mi się DE Invisible Wars przypomina :/
To chyba młodzi ludzie się mogą zagubić, Ci “rozpieszczeni przez prostotę współczesnych gier” 🙂 Ja tam się zagrywałem w Morrowinda i mam cicha nadzieję, że Skyrim będzie dobrym erpegiem.
Ale pewnie i tak wyjdzie z tego “rpg” pokroju ME2. Czyli taki z tego erpeg jak z koziego tyłka trąba. Ważne, żeby było prosto, ładnie i szybko.
( Nie żeby mi się ME2 nie podobało, ale nazywanie go rpg, to trochę przegięcie. )
Ja wiem, że lepsze są gry w stylu call of duty czyli “wow, nie mogę otworzyć drzwi w żadnym domku ani przeskoczyć żadnego murka” które starczają na 5 godzin w single?
O właśnie coś mi się przypomniało: twierdzisz, że grę (tu RPGa) z tabelkami nie dałoby się dzisiaj grać.
Nikt o tym nie wspomina a to bardzo ważne: co z marginesem błędów jakie może popełniać gracz?
To taki drugi poziom trudności. Więc czemu by nie stworzyć takiej gry “z tabelkami” jak ty to nazywasz, pozwalająca na pewien margines błędów dla graczy, żeby ich pomyłki nie kosztowały tak drogo.
Dla przypomnienia – takie Baldusy czy Icewind Dale miały bardzo mały margines błędów na jakie mógł sobie pozwolić gracz.
Gry z tabelkami mają się bardzo dobrze. Wystarczy popatrzeć na to jak rozwija się paradox. Z małego studyjka rozwinęła się firma, która może nie trzepie kokosów (bo robi gry dla bardzo wąskiej niszy) ale zarabia na siebie i ciągle wydaje nowe, rozbudowane strategie, gdzie tabelki, wykresy i statystyki to podstawa rozgrywki.
Cubi by się w nich pogubił, ale taki sir Haszak bawi się świetnie.
ES V Skyrim może odnieść sukces – pod jednak jednym malutkim warunkiem. Znaczniki questów. O ile rozlazłość poprzednich części zupełnie mi nie przeszkadzała – o tyle szukanie questgivera może doprowadzić do stanów odrzucających. Może takie “?” nie pasują do świata ES, ale mi się nie chciało szukać pół godziny questa, aby go wykonywać przez 10 minut, wole jednak ten czas poświęcić na zwiedzanie nowego WoW’a
Oblivion był moim zdaniem słabym RPGiem. Oczywiście oferował bardzo ciekawy i ogromny świat, ale uproszczenia na które poszedł developer były dla mnie niedopuszczalne i po któtkim zachwycie swobodą i możliwościami świata zrezygnowałem z dalszej gry znudzony jej prostotą i ograniczeniami (rozwój postaci został niesamowicie uproszczony, fatalnie zrobiona fabula glowna – swiat wali sie i pali a my wykonujemy drobne questy dla gildii zlodziei).