Naprawdę się starałem. Serio. Schowałem głęboko wszelkie uprzedzenia jakie miałem do tej pory. Poczekałem cierpliwie aż gra stanieje. Kiedy dotarła do domu, uśpiłem córkę i żonę, otworzyłem zimne piwo, przy konsoli zapaliłem świeczkę medytacji buddyjskich mnichów, wziąłem głęboki oddech i zacząłem grać.
Ale ni chuja…
Nie ma siły żebym przekonał się do nowych Falloutów. Ani do trójki, ani do New Vegas. Parafrazując prezydenta: Nie muszem ale chcem. Ale nie daję rady.
I nie zrozumcie mnie źle: uwielbiam taki klimat, uwielbiam postacie, dialogi, scenariusz, pomysł kreatywny na oprawę wizualną i tak dalej. Niestety, nie mogę chyba przetrawić zardzewiałych ram w jakie to wszystko wsadzono.
Może jestem za mało doświadczonym RPGowcem. Może za dużo gram w gry akcji gdzie wszystko jest ładne, płynne i wygładzone, animatorzy postaci korzystają z motion-capture, na cyfrowych twarzach można doszukać się na upartego jakiś emocji. A może jestem za stary już, żeby walczyć ze snem, który atakuje mnie gdy przedzieram się przez setki przedmiotów zgromadzonych w plecaku, rozkminiając co do czego służy, jakie ma parametry i ile waży.
Naprawdę nie mogę się zdecydować co zrobić z F:NV. Chciałbym grać dalej, poznawać nowe miejsca, przygody i postacie, ale sposób w jaki się to odbywa jest strasznie męczący. Z jednej strony gra jest nieporęczna i zmusza mnie do ciągłego gmerania w PipBoyu, z drugiej nie potrafię zaakceptować anachronicznej animacji, średniej jakości grafiki i tekstur oraz wielu, wielu uproszczeń jakimi wysługuje się gra. Brakuje w niej balansu między złożonością opcji do wyboru a prostactwem samej rozgrywki. To fajnie że mogę iść gdzie dusza poniesie, to fajnie że mogę mieć 20 różnych broni na raz, to miło że co chwilę spotykam manekina z którego wysypują się kolejne listy dialogowe. Ale jakoś trąci to wszystko myszką jak na moje standardy.
Nie gram w RPGi regularnie (a właściwie wcale) ale zastanawiam się po czyjej stronie leży wina – mojej czy gry? Ktoś w tym duecie się nie nadaje do dalszej współpracy – i w sumie to szkoda, bo fabularnie jest to naprawdę znakomity kawałek rozrywki – ale technologicznie zaklinowany gdzieś w zamierzchłej przeszłości.
Chyba sobie odpuszczę…
massca
W ‘jedynkę’ ni w ‘dwójkę’ nie grałem. W F3 wsiąkłem naprawdę mocno, łącznie z dodatkami, kupiłem F:NV, pograłem z godzinę i… nie miałem siły na więcej. Sam nie wiem dlaczego F3 tak mnie pochłonął, a na samą myśl o New Vegas odpalam po raz kolejny kampanię z któregoś CODa, lub Bad Company. 🙂
Odpuść sobie 🙂
Sam nie mogę się przekonać do prawie żadnego RPG, głównie z powodu skomplikowania rozrywki i morza menusów.
Wyjątkiem byłby ME1 i muszę przyznać, że mi akurat podobają się uproszczenia w dwójce.
No właśnie, odpuść sobie, granie w tą grę nie jest obowiązkowe.
Trzeba było brać wersję PC, mody FTW!
Ja natomiast czekam na wersję GoTY F:NV co by wszystkie zacne dodatki za jednym razem mieć. Tak zrobiłem z F3 choć gra okazała się słabym prezentem dla mnie. Wolałem skarpetki :]
Podobną sytuację miałem z Baldurs Gate czy mu podobnymi. Same ochy i achy a gry nie mogę zdzierżyć.
Pomijając to to tekst jest… bełkotliwy.
To ja dla odmiany… Odpuść sobie 🙂
Moje granie to głównie RPG, od czasów niepamiętnych i wszystko z tabelkami ( oprócz excela ) to mnie łapie od razu. Tak jak złapał mnie F3 na kilkadziesiąt godzin. Ale dla odmiany ciężkostrawne sa dla mnie wszelkiej maści FPSy, gdzie wszystko jest coraz ładniejsze i piękniejsze, a rozgrywka na poziomie wolfensteina ciągle – point and click ( nie żebym nie lubił, ale za często mnie zabijają ).
Jeden lubi jedno, drugi lubi drugie i nie ma co się zmuszać do grania. No chyba, że już naprawdę nie ma w co…
Mnie F3 na poczatku tez nie wciagnal… za wolne, za nudne, nie wiadomo jak w to grac, strzelanie denne itp. Efekt byl taki, ze biegalem z bejsbolem i walilem wszystkich recznie. Ale po kilku godzinach zaskoczylo i wsiaklem na 80h i przeszedlem wszystkie dodatki.
Wazne, zeby pamietac, ze F3 to NIE jest kolejna strzelanka, mimo widoku FPS. Trzeba inaczej grac, z innym zalozeniem i w innym tempie. Albo i nie – jest tyle innych gier :).
No ja tez nie moge zagrac w f3. jedynka i dwojka byly doskonale… trojka to woda po ogorkach.
ja uwielbiam RPGi i Fallouty 1,2 ale do NV nie udalo mi sie przemoc chociaz bardzo probowalem. Nie wiem dlaczego. Przeciez nawet od grafiki Dooma 2 mnie nie odrzuca, a na ten Oblivionowy engine nie moge patrzec.
jaknie lubisz rpg to odpusc sobie. Ja gralem w fallouta od 97, tez w stalkery i to co zobaczylem w f3 wciagnelo mnie na 200h chyba.Gram teraz 4 raz. Jak odwiedze wszysstkie lokacje i znajde wszystkie bobbleheads dopiero wtedy zaczne vegas.
@rychu: mnie też odrzuca ten silnik Obliviona, brzydki stylistycznie, postacie jak na bazie lalki Barbie. Niby widywało się brzydsze gry, ale tam twórców ograniczała technologia i domowe pecety a i tak potrafili z niego wydobyć coś, co nie powodowało odruchów wymiotnych.
Mógłbym dalej zrzędzić ale muszę się męczyć z kapitalistycznym wymysłem jakim jest wigilia bożego narodzenia, tfu!
Jakiś czas temu pograłem w Fallouta 3. Choć nie przepadam za tematami postnuklearnymi, gra nawet mi się podobała. Ale po przejściu jej miałem ogromny falloutowy przesyt. Nie wyobrażam sobie przechodzenia kolejnego, utrzymanego w tym samym klimacie, kolosa. To samo zresztą mogę powiedzieć o Mass Effect. Jedynka nawet spoko, ale całkowicie mi styka. Do dwójki zupełnie mnie nie ciągnie. Chętnie pograłbym w jakąś erpegowatą produkcję, ale osadzoną bardziej w rzeczywistości. Science fiction i fantasy to właściwie nie moje klimaty. Albo inaczej-jako tako wchodzą mi te gatunki jedynie w dość krótkich formach: filmach i grach akcji, nastawionych na gameplay, a nie fabułę. Eksplorowanie kosmicznych czy Tolkienowskich światów zupełnie mnie nie kręci. Szkoda, że rpg przypisane jest niemal wyłącznie orkom i kosmosom (no i falloutowemu złomowisku:))
F3 mnie nie zachwycił i odstawiłem go po 30h. Jednak po paru miesiącach odpaliłem jeszcze raz i nie mogłem się oderwać.
Co do NV to kupiłem z pewną dozą nieśmiałości ale świetnie zaprojektowane dialogi i questy sprawiły, że jest to kolejny dobry Fallout. Nie skończyłem go jeszcze, ale na pewno to zrobię. Jednak nie mam zamiaru kolejny raz grać w grę na tym silniku. Starczy. Jest brzydko, sztywno i rzygam gdy jedyną w miarę poprawnie animowaną częścią ciała jest twarz.
http://www.valhalla.pl/news23449-Robale-w-New-Vegas.html podobne wnioski co wy ludzie po 30stce macie jakiś gen starego dziada?
kupiłem sobie z okazji promocji na steamie, i nie mogę się oderwac:p po parunastu godzinach wydaje się o wiele lepszy od f3, jakis taki mniej sztywny i mniej ‘oblivion z giwerami’