Podczas Digital Days, imprezy Ubisoftu poświęconej planom na najbliższe miesiące, zapowiedziano kilka tytułów, o których może być głośno, a może wcale nie będzie głośno, ale byłoby miło, gdyby było. Piszę o tym, bo mam wrażenie, iż Ubisoft delikatnie przestawia wajchę z hiper-blockbusterów i zaczyna szukać jakiejś bocznej drogi. Oczywiście wrażenie może być wywołane celowo i nie wątpię, że naczelnym celem firmy wciąż będzie zarabianie pieniędzy, ale jeśli podejmuje ryzyko produkcji gier, które mogą uchodzić za artystyczne, to tylko mogę przyklasnąć.

Pierwsza gra, którą zaczynam niniejszym pilnie obserwować to Valiant Hearts, której akcja dzieje się podczas pierwszej wojny światowej. Ryzykowny, trudny temat, bardzo ciekawa stylizacja graficzna. Nad tytułem pracuje zespół, który zrobił Rayman Origins i Rayman Legends, co z jednej strony może nieco niepokoić, ale z drugiej – może się już wyżartowali i wyśmiali, i teraz chcą powiedzieć coś poważniejszego. Oto łapiący za serce trailer, niestety nie widać w nim, na czym gra ma polegać.

Drugi “niezależny” tytuł (celowo biorę to słowo w cudzysłów) to Child of Light, nad którym z kolei pracuje zespół odpowiedzialny za Far Cry’a 3, co wobec faktu, iż mamy do czynienia z rysunkową grą z walkami w stylu jrpg nie znaczy kompletnie nic. Mądrze zrealizowane walki turowe plus francuska stylistyka i wrażliwość – mam nadzieję, że to wypali i nie ucieknie w infantylność. Oto trailer:

A żeby nie było tak artystycznie, Ubisoft zapowiedział też dość sprytną eksploatację marki Assassin’s Creed. Przede wszystkim dostaniemy Assassin’s Creed Liberation na duże konsole, gra będzie się nazywać odkrywczo Assassin’s Creed Liberation HD i stanowić ma remake tej odsłony Assassina, która wyszła tylko na Vitę. Podciągnięte tekstury, animacje, bohaterowie, twarze, rozdzielczość, seria dodatkowych misji… będzie świetnie, bo Liberation to kawał porządnej gry. No i nieczęsto zdarza się, żeby główną postacią była Murzynka. To będzie prawie-że-normalny Assassin’s Creed. Na pewno go skończę. Trailer poniżej:

I na koniec tabletowy atak Assassinowy. Trailer nie pokazuje rozgrywki, ale bez problemu można sobie wyobrazić przeniesienie serii w klimaty morskie, zwłaszcza po tym, jak mistrzowsko zrobiono to w Assassin’s Creed III i jak duży nacisk położony będzie na ten aspekt w Assassin’s Creed IV: Black Flag. Oto Assassin’s Creed: Pirates

Eksploatacja marki Assassin’s Creed i jej nagły (i dosyć niespodziewany) skręt w stronę Piratów z Karaibów… jeszcze nie wiem, czy mi się to podoba. Zawsze lubiłem gry o morzu i zawsze lubiłem Assassin’s Creeda, ale obawiam się, że utkniemy na tych Karaibach na najbliższe 3 lata, a ja bym chętnie poeksplorował jakieś inne epoki historyczne.

Natomiast w obie artystyczne gry (Valiant Hearts i Child of Light) zagram z rozkoszą. Czyżby w epoce gier nadchodził czas rozwoju artystycznej niszy, a nie tylko podążania głównym nurtem kolodudi?