Korzystając ze steamowej przeceny zaopatrzyłem się w kilka gier indie, które będę w przeciągu najbliższych dni opisywał, w miarę ich kończenia tudzież prędzej rozgrzebywania. To the Moon to jednak nietypowe jak na gry niezależne rozwiązanie, bo nie zakłada nieskończonego czasu grania oraz wyśrubowanego poziomu trudności. To po prostu pewna fabuła, ubrana w proste, growe szatki i umowną grafikę.
Komuś ta historia musiała nie dawać spokoju, skoro został reżyserem, scenarzystą i jednym z głównych grafików projektu. Czuć, że To the Moon to osobista opowieść, nie wiem czy autobiograficzna w jakimś względzie, ale na pewno głęboko przemyślana.
Mimo że grafika przypomina stare japońskie RPGi (początkowo napisałem tu przymiotnik “proste”, ale tym słowem nie da się ich opisać), ładunek emocji niesiony przez nią jest olbrzymi. W ogóle sam koncept fabuły przemawia wysokim poziomem wyobraźni: oto jako para pracowników pewnej nietypowej agencji przybywamy do umierającego pana. Agencja zajmuje się zaszczepianiem w ludzkich mózgach wspomnień, a pan przed śmiercią chciałby polecieć na Księżyc – choćby w swoich własnych wspomnieniach. Zanim jednak dokopiemy się do jego odpowiednio wczesnych wspomnień i uruchomimy lawinę dalszych wspomnień, prowadzących go do księżycowej podróży, czeka nas mnóstwo scen z jego życia.
Przesuwamy się coraz bardziej w przeszłość, w każdym wspomnieniu znajdując katalizator pozwalający nam przeskoczyć do wcześniejszego wspomnienia oraz kilka wspomnień wspomagających, bez których katalizator się nie odpala. Gdy już je zbierzemy, czeka nas króciutka zagadka logiczna – i to w zasadzie cały gameplay To the Moon, no może poza klikaniem na postaci i przedmioty, które mają coś do powiedzenia.
Siła tej gry leży nie w zagadkach ani w gameplayu, tylko w opowiadanej historii właśnie. Autorzy (czy raczej ten jeden główny autor) umiejętnie pogłębiają naszą więź z umierającym człowiekiem do stopnia, którego sami się po sobie nie spodziewamy. Chętnie poznawałem coraz dawniejsze jego wspomnienia, coraz bardziej wyblakłe i pełne pustych obrysów ludzi, którzy zanikli już w jego wspomnieniach. Podczas grania miałem skojarzenia z Memento, tylko że tutaj zamiast sensacji mamy melodramat i melodramat wysokiej próby.
Niestety pod koniec autorowi się nieco pomieszało i popsuł efekt końcowy, przesadnie przeciągając zakończenie i dostawiając jeszcze do niego całą niepotrzebną sekwencję, ale mu to wybaczam, bo to wielka sztuka skończyć z klasą tak przejmującą opowieść. Wielkim budowniczym nastroju jest muzyka, symboliczna od pierwszych scen, a jak jeszcze w którejś chwili do prostego pianina dochodzi wokal, to achievement “Nie uroń łzy podczas rozgrywki” okazuje się nie do zdobycia. Oczywiście nie ma takiego achievementa, ale są jakieś tajemnicze dwa osiągnięcia na liście na Steamie i nikt nie wie co oznaczają (stąd powstał żart). Natomiast sam fakt ich istnienia świetnie wpisuje się w przekaz gry – nie wiem, czy twórca miał taki zamiar, ale mu wyszło, nawet jeśli nie miał.
Polecam To the Moon każdemu, kto chce przeżyć niebanalną historię i przez 2-3 godziny trochę sobie pomyśleć i trochę się powzruszać. Warto.
Przymierzałem się do tej gry ale jakoś nie starczyło kasy na paypalu więc muszę poczekać na następną wyprzedaż 😉
Czytałem o tym projekcie i możliwe, że widziałem go na pewnej półce w pewnym sklepie w dziale PC. Więc pytam – czy możliwe, że można go nabyć w plastiku bez łączenia się z netem i zakładania kont?
Jeśli tak, to wiem gdzie się udam w przeciągu kilku dni. Choć nie ukrywam, że z japońskich pogadanek wciągnął mnie tylko FF:VII i też bez szczególnego fanatyzmu.
“czy możliwe, że można go nabyć w plastiku bez łączenia się z netem i zakładania kont?”
O dziwo, możliwe – o dziwo, bo nie spodziewałbym się że taka gra jak To The Moon będzie dostępna w “detalu”. To raczej typowa gra z dystrybucji cyfrowej. Tym niemniej:
http://dobragra.techland.pl/gry,to-the-moon,1.html
http://www.cdaction.pl/news-33404/zawartosc-cd-action-82013.html
Jak kupisz w pudelku, to gra nie podpina sie pod Steam (DRM Free). Wydanie z serii “Dobra Gra” zawiera na plycie cyfrowy soundtrack.
@Ropuch
Nie ma co sie zrazac. To jest kanadyjska produkcja zrobiona w RPG Maker, stad ten japonski feeling: http://www.rpgmakerweb.com
Jest tez na GOGu, oczywiscie bez DRMow. W tej chwili stosunkowo droga (choc oczywiscie warta swojej ceny), ja jakis czas temu zlapalem ja za 50%.
http://www.gog.com/gamecard/to_the_moon
Troche oftop, ale moze sie komus przyda. Wpadly mi dwa kupony po -10% na zakup Toki Tori 2+ wazne do lipca przyszlego roku. Po prostu oddam. Moj nick na steam: postscript767
Jako gra, jest to produkt średni. Jako opowieść, zdumiewająco dobry. Nie żałuję ani chwili spędzonej przy To The Moon. No i ta muzyka:)
https://cdp.pl/gry/to-the-moon – przed 3 dni cena 7,49 (złotych oczywiście).
Świetny tytuł, choć oczywiście gameplay jest kiepski, ale dla historii warto.