W weekend miałem okazję dłużej pobawić się wersją beta gry Tom Clancy’s The Division. Beta przedłużona jest do wtorku, więc jeszcze jutro macie szansę chwilę w nią pograć, a naprawdę warto ją sprawdzić. Czemu? Bo to pierwsze (w moim odczuciu) udane połączenie mechaniki MMO z mechaniką shooterową. Destiny na tym froncie poległo i wprawdzie trochę podniosło się The Taken Kingiem, ale nadal jest lata świetlne za The Division, które nota bene wcale czystym MMO nie jest i jeśli lubimy grać zupełnie samotnie, to absolutnie możemy.
Beta nie skupia się na aspekcie singlowym, chociaż w samotności warto wymaksować level PvE postaci, tłukąc przeciwników w strefie, w której nikt nie może zrobić nam krzywdy. Tutaj pojawia się pierwszy dysonans wynikający z moim zdaniem niezręcznie dobranego settingu całej gry: walczymy w Nowym Jorku, który zmaga się z nieuleczalnym i zabójczym wirusem ospy. Mamy więc degrengoladę społeczną, ludzi umierających na ulicach i próby zaprowadzenia porządku. Setting jest zatem hiper poważny i w spokojniejszych chwilach ciarki chodziły mi po plecach na myśl, co by się stało, gdyby faktycznie ktoś zaraził nowym szczepem ospy tak gigantyczne miasto jak Nowy Jork. I czy faktycznie nie znaleźliby się wariaci, którzy paliliby innych ludzi miotaczami ognia.
I do tego poważnego, dołującego settingu dołożono mechanikę MMO, czyli mocno umowną. Efekt jest taki, że gdy natykamy się na “named” przeciwnika w jakiejś bocznej uliczce, to ładujemy w niego siedem magazynków z broni maszynowej, zanim łaskawi się przewróci. No ale przynajmniej rzuca wtedy porządny loot, może nawet niebieski. Tak, kodowanie kolorystyczne jest klasyczne: zwykły przedmiot jest biały, niecodzienny jest zielony, rzadki niebieski, epicki fioletowy, a legendarny – złoty. Legendarek nie uświadczyłem, bo nie zdążyłem nazbierać odpowiednio dużo waluty. Sami więc rozumiecie, że do rozjazdu pomiędzy mechaniką gry a jej historią trzeba się dłuższą chwilę przyzwyczajać.
Ale jak już się przyzwyczaiłem, odkryłem w The Division MMO z fenomenalnymi rozwiązaniami. Gra lśni w module PvP, który automatycznie włącza się, gdy wejdziemy do Strefy Mroku – obszaru, gdzie wirus uderzył najmocniej i gdzie nie udało się zaprowadzić jakiegokolwiek porządku społecznego. Mamy tutaj potężnych przeciwników, którzy rzucają dobry stuff, ale przede wszystkim mamy arcyciekawy system walki z innymi graczami.
Wszyscy gracze są domyślnie wobec siebie neutralni, ale jeśli ktoś za dużo razy postrzeli innych, dostaje status zbuntowanego (rogue) agenta i zostaje wyraźnie oznaczony w HUD-ach innych graczy. Atakowanie rogue’ów nie oznacza przyznania statusu rogue, więc wszyscy natychmiast się na nich rzucają. Ale jeśli rogue agentowi idzie naprawdę dobrze i zabije pięć innych osób, wyznaczona zostaje za jego głowę nagroda i jego lokalizacja zostaje zaznaczona na mapach wszystkich ludzi przebywających w Strefie Mroku. Efekt jest taki, że gdy człowiek jest takim uber-rogue’iem, poluje na niego cały serwer. Dzisiaj wraz z grupką znajomych bohatersko broniliśmy się przez 20 minut, mając status takich nadzwyczajnych bandytów i zabrakło nam dosłownie 30 sekund, żeby dotrwać do końca statusu.
Bo status rogue z czasem znika. Nagroda za dotrwanie do końca jest wprost proporcjonalna do czasu, na jaki sobie zasłużyliśmy. A dotrwać trzeba, bo po śmierci nasze ciało da się ograbić, a na dodatek tracimy punkty doświadczenia – ale takie specjalne, zdobywane wyłącznie w Strefie Mroku, czyli w strefie PvP. Można nawet stracić poziom PvP i przez to utracić dostęp do niektórych broni.
Najlepszym momentem w Strefie Mroku jest jednak ewakuacja sprzętu. Nic, co znaleźliśmy w Strefie Mroku, nie może zostać wyniesione na własnych plecach – trzeba wezwać śmigłowiec, doczekać do jego przylotu, a następnie podczepić swój sprzęt (maksymalnie 6 przedmiotów) do spuszczonej ze śmigłowca liny. Czekanie na śmigłowiec to dosłownie symulator mexican stand-offu – wszyscy mierzą do wszystkich, jednej osobie puszczają nerwy i zostaje rogue’iem, reszta natychmiast ją zabija. Przylatuje śmigłowiec, spuszcza linę… i nagle zewsząd, niczym szczury, wybiegają gracze i pędzą do tej liny, żeby podczepić swoje przedmioty. Trwa to chwilę i w 9 przypadkach na 10 kończy się gigantyczną rzezią.
Zaczyna się niepozornie. Ktoś rzuca granat zapalający. Ktoś poprawia miną zbliżeniową. Ktoś zaczyna strzelać i trafia kogoś innego, sam zostając rogue’iem. A potem kilkuosobowa grupka, która celowo rozpętała to całe zamieszanie, dobija rannych, zabiera ich kasę i sprzęt i podczepia go od razu do linki spuszczonej ze śmigłowca.
Dlatego też najważniejsze w Strefie Mroku jest znalezienie przyjaciół. A The Division realizuje to na wielu poziomach. Można zaprosić kogoś na ulicy. Można do niego dołączyć. Można wyświetlić pobliskie grupy i wprosić się do dowolnej z nich. Można zobaczyć swoich znajomych z platformy (z PSN albo Xbox Live, albo Uplay) i zawiązać z nimi grupę. I wreszcie: przy każdej ukończonej misji można poprosić o matchmaking do podstawowej lub trudnej jej wersji. Byłem ciekaw, czy da się kogoś tak znaleźć – i dało się. I skończyliśmy nawet we dwóch misję w szpitalu na poziomie hard. Na koniec dostałem zaproszenie do znajomych i wiadomość “sry i played like an ass lol”.
The Division moim zdaniem samym swoim charakterem wymusza na ludziach zachowania albo bardzo prospołeczne, albo bardzo antyspołeczne. Cudownie być przez chwilę most wanted sukinsynem, który rozwalił wszystkich podczas ewakuacji i spieprzać przez pół mapy przed rozwścieczonym tłumem, klucząc po klatkach schodowych i podwórkach. Świetnie ponownie odnaleźć starych znajomych i świetnie poznawać nowych ludzi, którzy chcą sobie fajnie pograć.
Tak, to będzie wspaniała gra pod tym względem, wiem to już teraz. Jeśli nie popsują się serwery albo matchmaking; jeśli Ubisoftowi (chociaż raczej Massive’owi, bo to ich gra) uda się zapanować nad gankerskimi zapędami graczy (a nie będzie to trudne), to The Division będzie dokładnie tym MMO, w które zawsze chciałem zagrać.
Na koniec technikalia, o których nie lubię pisać, ale wiem, że dużo ludzi to lubi. Po pierwsze The Division wygląda nieźle i ma swój charakterystyczny styl, chociaż trzeba się do niego przyzwyczaić (no i oczywiście te pierwsze filmy z rozgrywki to był kit, ale już do tego przywykłem i nie mam z tym problemu). Po drugie w życiu nie widziałem tak dobrego interfejsu jak w The Division właśnie. GPS unoszący się w powietrzu, dane wyświetlające się na plecaku, hologramy w charakterze wszystkich napisów – coś pięknego. I bardzo użytecznego.
Będę najpewniej grał na Xbox One. Zachęcam do wypróbowania bety, ale to MMO, więc nie wydawajcie osądu po 3 godzinach gry. 5-6 powinno wystarczyć, żeby gra “zażarła”.
Destiny tez mialo byc super. Poczekam 3-5 miesiecy, i – jezeli istotnie bedzie to dzialac – to ew. kupie, i chyba predzej na PC niz ps4. Chociaz wychodzi Storm Rising 2 i podejrzewam, ze calkiem zastapi mi grind plus dlc plus shop, a jesli tych bedzie mi brakowac to blade & souls czy Black Desert juz pod tym wzgledem mnie zadowola;)
Mnie rowniez udalo sie dorwac klucz do bety. Gralem na PC i moje wrazenia sa pozytywne. Rowniez uwazam, ze aby czerpac maksymalna przyjemnosc z gry, nalezy grac ze znajomymi. Biegalem glownie samemu po DZ i niewiele dobrego z tego wynikalo. Wielokrotnie powtorzyl sie opisany przez Ciebie scenariusz w obszarze wyznaczonym na ladowanie smiglowca. Dopiero jak sie zgrupowalem z kilkoma osobami mialem jako takie poczucie bezpieczenstwa. Nie ogarnalem jednak, co sie dzieje z przedmiotami, ktore odeslemy do dekontaminacji z Dark Zone. Gdzie i czy w ogole mozna je pozniej znalezc? Wszystko to zapowiada sie naprawde ciekawie. Tylko obawiam sie nieco o endgame. Bo ilez mozna biegac po tej samej lokacji? Wszak Nowy Jork to dosc nieduzy obszar. Co mozna robic w tej grze po ukonczeniu misji fabularnych i po kilku wymianach ognia z innymi graczami w DZ?
Apach – przedmioty z DZ znajdujesz w swojej skrzyni (Stash) w bazie właściwej, w trzeciej zakładce (Odkażone czy coś).
Czyli jednak plotki o przesuniętej dacie premiery okazały się nieprawdziwe? Cóż za ulga… 😉
http://aszdziennik.pl/116399,premiera-the-division-dopiero-w-2096-roku-chcemy-uwzglednic-wszystkie-uwagi-internautow-z-polski
Małe sprostowanie:
Po utracie rankingu PvP tracimy możliwość zakupu broni wymagającej PvP rankingu. Jednak użycie tej broni jest obwarowane jedynie PvE rankingiem.
@Butcher – dzieki znalazlem 😛
Ja się boję wersji PC – wymagania spore (no ale wygląda obłędnie), hakerzy już zniszczyli balans w Dark Zone – http://www.lazygamer.net/gaming-news/division-pc-ruined-dead-easy-hacking/
Na szczęście wersja konsolowa wygląda i działa bardzo dobrze: http://www.eurogamer.net/articles/digitalfoundry-2016-the-division-beta-performance-analysis
I jeszcze na zachętę ładne obrazki i timelapse:
http://www.gamersyde.com/news_timelapse_on_the_division_s_beta-17497_en.html
Pozdrawiam! Dziś zrobiliśmy jeszcze większą zadymę 🙂
Cubi, nie tylko Twoje MMO 🙂 Cholera nie grałem, ale jestem najarany jak szczerbaty na suchary! Przy okazji, trzech innych DADS też, a dwóch “zobaczy”. Angh, jakby co, to czekamy z otwartymi ramionami! (Mam nadzieję że proximity voice chat nie będzie jakąś kiszką). Cubi, a czemu nie na pleyaku?
Ja sobie daruję, cieszę się z tej bety, na początku byłem na maxa wkręcony, ale wczoraj po którymś strzale w plecy w DZ lub męczeniu misji na hardzie (cały magazynek w gościa a on Cię baseballem zabija) podziękowałem. Gigantyczny generator frustracji, a ludzie to z natury ciule, gra która ich do tego jeszcze zachęca to porażka. Hardcore only, moim zdaniem nie uświadczysz niedzielnych graczy (czyli mnie). Wracam do Destiny, strzelanie ma lepiej zrobione (Division setting i grafikę).
Mój komentarz od 2 dni wisi w spam trapie.
“Cubi, a czemu nie na pleyaku?”
Strzelam że kontroler i GS.
Odpuszczam zupełnie. Od Ubisoftu kupuję już tylko AssCreedy i to bardziej z przyzwyczajenia, bo jakieś świetne to nie są. The Division wygląda mi na takie Borderlandsy ze wzbogaconym PVP (ale chyba kosztem PVE) i w Nowym Jorku. To trochę za mało.
Sorry za spamtrapa.
Czemu nie na pleyaku? Mass(a, kontroler i GS 🙂
No to odgadłem 2 z 3 😉 Massca już definitywnie nic tu nigdy nie napisze?
P.S. cubi, moze dodaj mnie do jakiejś whitelisty, bo wszystkie moje posty z linkami wiszą w spamtrapie póki się nie upomnę, a jak z niego wyjda, to juz są stare i pod nimi jest kilka nowych postów i szansa że ktoś je przeczyta spada. Pod rozwagę 🙂
Aha, wersja na One ma dynamicznie skalowaną rozdzielczosc, zeby utrzymać 30fps, ale podczas gry nie jest to bardzo widoczne – eurogamer.pl/articles/2016-02-03-beta-the-divison-na-xbox-one-z-dynamiczna-zmiana-rozdzielczosci
@Simplex, wiesz że im więcej piszesz,tym bardziej maleje szansa na wyjście ze spamtrapa 😉
Nie mam whitelisty, ale regularnie wyciągam Simplexa z szamba 😉
Ja biorę prysznic i piszę dalej 😉 Nie mam plusa i nie zamierzam go mieć, więc jeśli zdecyduję się na konsolową wersję Division, to będzie to na XONE i dynamicznie skalowana rozdzielczość mi w tym nie przeszkodzi 🙂
Wpadam do szamba 😉
http://www.youtube.com/watch?v=UKtjDDsO6Y4
https://www.youtube.com/watch?v=OiMbfcb-OxA
jak na razie, to po prostu takie a’la Destiny bez niemal zadnej nowosci. Film w sumie pokazuje ze nie mozna oceniac gry na podstawie bety, ale jednoczesnie pokazuje w zasadzie wszystko, czego sie po tym bedzie mozna spodziewac, oraz jakie sa tam ograniczenia. Nie sadze, zeby byl sens wydawania na to pieniedzy. Chociaz o SW tez tak mowilem… (i mialem racje – nie odpalalem tego od miesiaca…)
Angh, pisanie, że Division to to samo co Destiny to trochę żart 🙂 Równie dobrze możesz pisać, że Call of Duty to to samo co Battlefield 🙂 Inna mechanika, inny sens obu gier, inny core gameplay.
Po demie wydaje mi sie, ze roznice sa kosmetyczne, i gry sa znacznie blizsze, niz CoD i BF. Co ciekawe, pvp jest lepiej zrobione w Destiny – co jak co, ale nie znosze mechaniki workow na kule. Jezeli musze wladowac 3 magazynki w kolesia z baseballem to cos jest bardzo nei teges. Dlatego jezeli juz gram w bf czy podobne to tylko hardcore.
Instancjonowana calosc, rng, 3pp, i sukces pewnie tez bedzie na pozimie destiny. Coraz abrdziej si zastanawiam do powrotu do warframe, bo niby tez to samo, ale znacznie bardziej mmo;)
Coraz bliżej do open bety 🙂
Boję się, że poza ciekawym gameplayem ta gra będzie maksymalnie spłycona w warstwie fabularnej. Dokładnie jak Destiny, gdzie wiadomo – fabuły w zasadzie nie ma.
No co Wy… przecież sens tej gry to survival w dark zone 🙂 Zupełnie inna gra, nawet nie podobna do Destiny. Czekam czekam i jaram się!
“Jezeli musze wladowac 3 magazynki w kolesia z baseballem to cos jest bardzo nie teges.”
Nie musisz. Jednym magazynkiem kładziesz 3 kolesi z baseballem (headshoty). Oczywiscie mowa o tych zwykłych “mobkach”, a nie o bossach/elitach.
Zobaczymy, zapowiada się bardzo ciekawie 😉 po samej open becie będzie można stwierdzić czy warto
Cholera że też nie załapałem się na Bete 🙁 ale czekam z niecierpliwością, oglądam te wszystkie materiały na youtube i czuje ze będzie gra roku, chyba złapię na premierę 😀
Jest moc… i zarwana noc 😉
Wciąż nie miałam okazji zagrać w tę grę, ale kusi mnie od czasu, kiedy zobaczyłam pierwszy filmik promujący Division na lubiegrac.pl Całość wygląda naprawdę zacnie. To co piszesz w kwestii wygodnego interface’u i interakcji z innymi graczami potwierdza moje przypuszczenia, że gra jest na bardzo wysokim poziomie i Ubisoft znów się postarał.
Poza tym zgodnie z badaniami, które przeprowadzałam do swojej pracy dyplomowej ludzie zaczynają grę z różnych powodów (głównie rywalizacja i osiąganie mistrzostwa), a kontynuują ze względu na relacje z innymi osobami. W związku z tym pozyskanie przyjaciół, o którym piszesz, prędzej czy później i tak stałoby się jednym z moich celów w grze. Wiadomo, w grupie raźniej, dlatego tak lubię MMO 🙂
Opis Strefy Mroku (zwłaszcza podlatującego śmigłowca) przyprawia o ciarki. Ależ chciałabym zagrać w Division! A zamiast tego siedzę po nocy i czytam wszystko, co znajdę o tej grze… Argh!
I z czystej ciekawości – czy pojawiły się duże rozbieżności pomiędzy betą a wydaną grą?