Z reguły pisujemy tu o grach. Tym razem będzie o filmie, chociaż z perspektywy gracza.
Miałem przyjemność… hmmm… to może złe rozpoczęcie. Ciężko mówić o przyjemności oglądając wojenny dokument. Nie taki dokument, gdzie pięciu zdolnych montażystów wyszkolonych w MTV powstawiało muzyczkę, przy które kiwa się głowa, wymiksowało wypowiedzi bohaterów z fotkami, animacjami 3D, itd.
Mówię o prawdziwym reportażu. O filmie kręconym na środku pola walki, gdzie kule trafiają parę metrów od kamerzysty, gdzie nie raz gubimy ostrość czy widoczność bo filmowiec starał się przeżyć. Bez ubarwnień, bez wzniosłej ścieżki dźwiękowej, bez trików i patentów. Bez komentarzy ekspertów, polityków i emerytowanych generałów.
“Restrepo” to przyczółek zdobyty przez wojska Amerykańskie w Afganistanie w dolinie Korengal, uważanej za miejsce wyjątkowo silnego i intensywnego oporu Talibów. To także nazwisko medyka, który zginął w pierwszych dniach operacji oddziału będącego bohaterem filmu.
Jak powiedział jeden z krytyków – film jest tak dobry jak Hurt Locker – tyle że wszystko dzieje się naprawdę. Oczywiście materiał to nie tylko relacja z pola walki, to także wyprawa w psychikę żołnierzy, seria niewypowiedzianych pytań o sens misji i moralność obu stron wydarzeń. Nie ma krwi – ale są martwi. Nie ma wroga – ale są jego pociski. Atmosfera ciągłego zagrożenia, stresu, strachu i tego jakie wyzwala to emocje stanowi o wyjątkowości tego filmu.
Jako gracz lubiący generalnie wojenne shootery zrozumiałem jeszcze lepiej jak płytką i mylącą rozrywką są wszystkie te MOHy, CODy i BFy. I naprawdę zatęskniłem za czymś, co pokaże pole walki na mojej konsoli od innej strony. Od tej realistycznej, pokrytej kurzem ziemi w której chcemy się zakopać leżąc pod ostrzałem; od zanurzonej w złowrogiej ciszy oczekiwania na atak, który musi nastąpić; od oblanej łzami po stracie kompana z jednego oddziału.
Próżne nadzieje. Nie ważne jak pompatyczne i wzruszające będą cut-scenki w kolejnych growych premierach tej zimy – wszystko sprowadzi się w końcu do beztroskiej wycinki po raz enty setek szarżujących wrogów pochodzenia arabskiego.
Wszystkim, których też już to męczy, polecam Restrepo. Mocna rzecz.
massca
—
Więcej informacji na stronie filmu:
http://restrepothemovie.com/story/
Trailer poniżej:
MOHy, CODy i BFy to nie jest dobry przykład na symulator pola walki. To są w końcu gry zręcznościowe. Może jednak trzeba przywołać Armę?
Hurt Locker był słaby 🙁
mass, koniecznie obejrzyj serial HBO pod tytułem Generation Kill, do kupienia w PL.
Arma jest tak samo zrecznosciowa, tylko udaje bardziej rozbudowana gre. Dla mnie gry fps to naturalne rozwiniecie space invader – wszystko, co sie robi, to uzywanie interface do tego, zeby ‘pociski” nie dotknely nawszego sprite’a, i zeby nasze pociski dotarly do sprite’a, za trafienie ktorego dostaniemy punkty…;)
Dlatego smiesza mnie czesto okreslenia o moralnosci w grach. Jestem dorosly, gra to gra, rzeczywistosc to rzeczywistosc. Nie oczekuje od gry symulatora zolnierza, bo siedzenie tygodnia w okopie i potem 15 minut strelania zanudzilo by kazdego. Tak samo jak nei oczekuje realnego symulatora jazdy, bo gdybym musial placic za kazde uszkodzenie wozu, a dodatkowo po kazdej kolizji powyzej 80km/h witalby mnie napis: zginales/zostales inwalida, teraz skupimy sie na symulatorze krzesla na kolkach i rehabilitacji w szpitalu’ …
Gra to jest przyblizenie, i jezeli ktos mysli, ze pole bitwy wyglada tak, jak w grze, no to coz…
Dokładnie, “Generation Kill” – ten serial pokazuje jak “żaden plan nie wytrzyma kontaktu z wrogiem (lub własnym dowództwem)”. Do tego lektura książek “Jarhead” czy gazety “Komandos” i masz obraz.