Tak, wiem, stopień rozpoznawania ludzkich ruchów przez Natala, przystawkę Microsoftu do Xboxa 360, może robić kolosalne wrażenie. Można się zachwycić tym technologicznym cudem, jakim bez wątpienia będzie dwukamerkowe ustrojstwo. Niestety, gdy już się człowiek wyplącze z tych wszystkich w zasadzie marketingowych zachwytów, pozostaje przed nim jedno pytanie. A brzmi ono następująco:

PO CO TO W OGÓLE KUPOWAĆ?

Przecież to wygląda po prostu idiotycznie. Okej, pograłbym z Jaśkiem w taką siatkówkę pewnie przez 10 minut, po drodze zdjęlibyśmy abażur z lampy i zapewne mieli jedno albo dwa zderzenia… ale do “prawdziwych” gier nie widzę zastosowania tego systemu zupełnie.

I mimo że jestem gadżetowym zajawkowiczem, to na Natala czekam mniej więcej tak bardzo, jak na nowego Pokemona.

Wydają jeszcze Pokemony, nie?