W chwili słabości podyktowanej potrzebą zagrania w jakieś MMO wykorzystałem swoje darmowe 7 dni w WoWie (które przysługiwały mi z niezrozumiałych dla mnie powodów) i grałem równo 4 minuty, podczas których po zalogowaniu zajrzałem na tablicę z questami, a potem mi się odechciało.
Potrzeba grania natomiast nijak mi nie minęła. Dlatego z otwartymi ramionami przyjąłem informację o rozpoczęciu preorderów na Star Wars: The Old Republic. Głównie dlatego, że ma to być “WoW, ale nie WoW”. Przeklikałem się przez www.swtor.com i doszedłem do pewnego ekranu, który pozwolę sobie tutaj wkleić w dwóch etapach.
Etap 1:
Zaraz… kliknąłem przecież digital download… cofam się o jeden ekran, sprawdzam parę razy – jest, digital copy from Origin (to ten nowy elektroniczny sklep EA). I nawet mimo tego mam komunikat o tym, że liczba kopii w preorderze jest ograniczona?
Ale jest jeszcze lepiej. Na tym samym ekranie mam coś takiego:
Czyli za preorder (o ile dostąpię zaszczytu dopuszczenia do niego oczywiście) mam dopłacić producentowi 5 euro.
Mocno wierzyłem w SW:ToR, ale powoli moja wiara słabnie.
Gra jest bardzo droga – 55 euro za wirtualne pudełko to dużo, nawet jeśli dorzucanych jest 30 dni abonamentu. To jeszcze mógłbym przeboleć. Natomiast dwie pozostałe rzeczy, które zobaczyłem, wzbudzają mój wielki niepokój.
Ograniczenie liczby cyfrowych preorderów oznacza bowiem jedno – paranoiczną sytuację, w której producent boi się zbyt dużego sukcesu swojej gry. Bać się powinien: gdy Blizzard uruchomił swoje serwery i te nagle zostały zalane tysiącami graczy, WoW nie działał, po prostu. Sam stałem w wielogodzinnych kolejkach, a potem odechciewało mi się grać przez potworne lagi, które trwały tygodniami, a może i miesiącami. Blizzard wygrzebał się w końcu spod natłoku klientów, ale EA nie może tego błędu powtórzyć, bo czasy są inne i zniechęceni klienci po prostu zalogują się do WoWa.
Wyjścia z sytuacji są dwa: albo przeinwestować w serwery i postawić ich za kolejne X milionów dolarów, albo ograniczyć liczbę klientów. Paranoja? Kompletna. Utwierdzająca mnie w przekonaniu, że SW:ToR nie jest już tak hurraoptymistycznym projektem, jak jeszcze był dwa lata temu.
Druga rzecz, czyli opłata za preorder, to ewenement w skali światowej. Owszem, bywają jeszcze banki, które życzą sobie pieniędzy za możliwość operowania naszymi pieniędzmi, ale jest ich już coraz mniej i opłata bynajmniej nie sięga 10 procent.
Czemu więc preorder SW:ToR-a kosztuje?
Po części z powodu, który opisałem wyżej – preorderów nie może być za dużo, bo serwery w pierwszym dniu padną. Ale skoro już robimy koszmarne założenie “oby tylko nam się nie udało”, to przy okazji się zabezpieczmy. Konieczność płacenia za preorder to 5 dodatkowych euro od każdej transakcji. Utopiliśmy już w tym projekcie tyle kasy, że każde odbite 5 euro się liczy. Bierzmy kasę i zmykajmy.
Mam nadzieję, że się mylę, naprawdę, bo chciałbym w SW:ToR-a pograć. Ale producent robi wszystko, żebym uwierzył, że tej gry nie chce mi sprzedać i na dodatek chce wyciągnąć ode mnie tak dużo kasy tak szybko, jak tylko się da. Nie tędy droga, panowie.
WIELKI, TŁUSTY EDIT: przy checkoucie cena za preorder cudownie maleje: z 54,99E (i 5 euro na pomarańczowo) robi się 49,99E plus 5,00E, czyli tyle ile powinno. Czyli 5 euro nie płaci się górką. Przepraszam za konfuzję.. Jestem troszkę spokojniejszy. Ale tylko troszkę, bo właśnie do mnie dotarło, że gra będzie droższa od każdej obok siebie na półce – równo o 5 euro. SRP wydawca ustalił właśnie na 54,99E.
To się nazywa taki dupochron na wypadek niewypału (żeby zedrzeć $) lub na rozwój infrastruktury dla następnych graczy – pionierzy współfinansują projekt (powszechne w wielu branżach).
nie wiem, czy opłata za preorder jest opłatą extra; zdarzyło mi się kilkukrotnie złożyć preorder, zapłacic jakis tam ułamek sumy (np warhammer online – 10 funtów) i reszte dopłacic przy odbiorze pełnej wersji.
zarith –> tutaj płacisz full price plus te 5 euro, tak zrozumiałem.
wygląda na to, że masz rację… poza tym, ta cena… 45 funtów za standardową cyfrową edycję to jest po prostu smiech na sali – premierowe gry kosztują zwykle 30, czasem do 35 funtów, a jakis czas temu kupiłem crysis 2 za 15. nówkę, w sklepie. można miec tylko nadzieję, że ludzie zbojkotują te preordery, a nawet sama grę jesli ea nie zmieni polityki cenowej…
Ja żałuję, że obecnie nie ma żadnego rywala dla Wowa, rywala który zmobilizowałby Blizzard do cięższej pracy, bo to co się obecnie dzieje z Wowem to kpina z pamiętających poziom Classica i Burning Crusade. Liczyłem naiwnie, że Rift będzie czymś ciekawym i zawiodłem się tak srodze, że informacje o SW:TOR omijam szerokim łukiem. Jak widać po wpisie, całkiem słusznie.
Echhhh Burning Crusade i wszystkie rajdy z tamtego okresu – mój najlepszy czas związany z grami nie licząc przechodzenia Planescape Torment 🙂 Może te czasy jeszcze wrócą…
Hmm, troche nie zrozumieliscie. Oplata za pre-order jest jak najbardziej odejmowana od ceny calej gry. Tak samo jest jak sie preordera zamowi w polskim sklepie.
Rzuć jakiegoś linka, wszędzie gdzie czytam, to ludzie piszą, że te 5 euro jest górką. Nie chodzi mi o wersję pudełkową, tylko cyfrową.
Ha, 5 euro jest górką od 49,99 euro. Ładnie wprowadzeni w krzaczory 😀 edytuję wpis.
Nie bardzo rozumiem tego narzekania na cene. To jest MMO i nie mozna go oceniac tak jak kazdej innej gry, nawet z dobrym trybem multiplayer.
Pamietam jak zaczalem grac w Wowa tydzien czy dwa po europejskiej premierze. Nie bylo wtedy ograniczenia w zakupach, ale ilosc egzemplarzy rzuconych na polski rynek byla mala i z trudem zdobylem swoj.
Zaczalem rogalem i przy nim zostalem, z perspektywy czasu moje poczatki w wowie to najlpeszy crpg w jakiego gralem, rowniez w kategorii single player.
Dla mnie wow to byly dwie gry w jednej, single player crpg z olbrzymim swiatem, kupa questow i ciekawym lore, plus mmo z cala jego socjalna czescia.
Jak juz bede dziadkiem to wlasnie o wowie bede opowiadal swoim wnukom gdy zapytaj jak kiedys wygladaly gry.
Dlatego za nowy dobry mmo moge zaplacic i 2 x 54 euro, w koncu dostane za to dwie gry.
Niestety nic nie moze byc takie same po wowie, teraz mam dzieci, wiecej obowiazkow i bardzo malo wolnego czasu. Granie w Star Wars: The Old Republic nie bedzie juz tak smakowac jak poczatki wowa.
Tobie radze poczekac z perorderm, wyjdzie gra poczytasz co warta. Moze nie popelnisz tego bledu co w wowie wybierajac swoja pierwsza klase 🙂
Ja zawsze gram sercem 😀
naprawdę danielu nie rozumiesz narzekania na cenę? to że ty jestes bezkrytycznym fanem i zapłaciłbys każde pieniądze za niewiadomo co, nie znaczy że niewiadomo co jest tyle warte. napisałem w poscie wyżej, jaka jest przeciętna cena premierowego tytułu a jaka jest cena old republic. za co ja mam płacic 15 funtów ekstra? na piękne oczy panów z bioware, którzy mogą mnie po raz kolejny uraczyc shitem pokroju dragon age 2? a wała. pamiętasz poprzednie ‘najdroższe’ mmo, tzn takie na stworzenie którego poszło najwięcej kasy? tak, to był all points bulletin, i gra była tak beznadziejna że po miesiącu wyłączyli serwery. poza tym ta sytuacja jest dosc podejrzana — z jednej strony mamy bardzo ostre nda, więc potencjalny nabywca jedyne co się może na temat gry dowiedzieć to ‘wiadomosci’ działu marketingowego, z drugiej strony, mmo tak naprawdę zarabia abonamemtami. więc najlogiczniejsze założenie jest chyba takie, że gra jest słaba, panowie z bioware zdają sobie z tego sprawę i próbują odzyskac utopione pieniądze naciągając klientów.
w mojej opinii, każdy zamawiający ten preorder jest idiotą i działa na szkodę całej społecznosci graczy, tworząc niebezpieczny precedens.
SW mmo mnie nie przekonuje. No ale nie przekonal mnie tez wow. Po latach gw i warhammera, nieudanym rifcie, poczekam spokojnie na innych grach do wyjscia gw2, ewentualnie blade and souls. W tera tez jakos nie wierze. Nic to, wiecej czasu do nadrabiania zaleglosci 😉
@zarith: w mojej opini idiota jest ta osoba, ktora innych wyzywa od idiotow tylko dlatego, ze maja odmienna opinie. Moja kasa i nic nikomu do tego, jak ja wydaje – kupowanie gier nie jest u nas zabronione.
angh – nie nazywam ludzmi idiotami tylko dlatego, że mają odmienne zdanie, tylko dlatego że zachowują się idiotycznie, co uargumentowałem w poprzednim poscie.
Ech, kolejny temat i kolejna granda. Dlaczego wersja elektroniczna jest droższa od pudełkowej? Tego nie zrozumiem nigdy. Odpada koszt tłoczenia, dystrybucji, pośredników a nawet głupich pudełek, czyli około połowy tego co się płaci w sklepie. A te dranie zamiast obniżyć cenę cichutko chowają całą górkę w kieszeń i udają że nic się nie dzieje.
Ja jak tylko mogę nie kupuję wersji cyfrowych, choćby dlatego że nie mogę potem odzyskać choć połowy kasy na rynku wtórnym.
W dzisiejszych latach każda z osób udostępnia prawie takie same wpisy na portal dla kobiet.
ownage make. rank. stop this