Przepraszam za permanentny brak update’ów <- tak się zaczyna 99 procent ostatnich notek na blogach tematycznych, czy dotyczą gier, czy filmów, czy może jeszcze czegoś innego. Ja jednak nie mam zamiaru zawieszać klawiatury na kołku, tylko chwilowo mam naprawdę gigantyczną ilość roboty oraz narastające coraz mocniej uzależnienie od Battlefielda 3, w którego pogrywam sobie w ramach odprężenia. Jeszcze tylko kilka killi z czegośtam, jeszcze parę headów z czegoś innego i odblokuję wszystko, co było do odblokowania! I pewnie dopiero wtedy spocznę. Póki co jednak czekam na jakieś interesujące mnie premiery, których jest jak na lekarstwo. Wobec tego faktu (oraz braku czasu, nie pamiętam czy o nim już pisałem?) zwróciłem się w stronę iPhone'a, jak zwykle przy takich okazjach zresztą. Ponieważ mam coś koło 100 różnych gier, sięgnąłem po najstarszą z nich i muszę przyznać, że do dzisiaj Puzzle Quest absolutnie rządzi. Prościutki erpeg o chodzeniu po mapie i wypełnianiu sprawunków zmienia się we wciągającą przygodę podczas walki, gdzie moduł zrealizowany jest na modłę Bejeweled. Klejnoty dają manę jednego z czterech kolorów, doświadczenie, złoto lub zadają obrażenia, czary śmigają między rywalami i ogólnie ze wstydem przyznam, że nie mogę przestać w to grać. Czy macie dla mnie jakąś radę? Jakąś prostą grę dla kogoś, kto po pracy ma może ze 45 minut dziennie na osobiste rozrywki? Muszę odstawić tego Puzzle Questa, ale mi nie idzie. Nie mam go na co wymienić, jakoś nie jestem w stanie przekonać się do żadnych z ostatnich premier. A kupki wstydu (na niej chociażby Lollipop Chainsaw) jakoś nie potrafię zacząć likwidować, bo jak tylko włączam Xboxa, to mam od razu myśl... "aaa tam, zagram sobie w BF3, tata-dam-tatatam".