Jak bym tego tytułu nie układał, to jest albo monstrualnie za długi, albo nie oddaje wszystkiego, co chcę przekazać, więc zdecydowałem się na tę tam powyżej nieprawdę. To znaczy nie do końca prawdę.

O co chodzi? Ano o to, że w wersji pecetowej Call of Duty: Modern Warfare 2 odejdzie od klasycznej (i klasycznie koszmarnie niewygodnej) listy serwerów dedykowanych, zastępując je metaforycznym zielonym guzikiem z napisem PLAY NOW. Gra będzie za nas wybierała miejsce do grania, dbając o to, żebyśmy za bardzo nie spłaszczyli noobów i sami nie zostali za bardzo spłaszczeni przez pr0sów. Jednocześnie precyzyjnym headshotem zlikwidowana zostanie cała scena modderska i klanowa, wszystkie promody i inne zombie hardcore odejdą do lamusa, bo po prostu nie będą z MW 2 działać. Sam MW2 posadzony zostanie na platformie Steam, co ma umożliwić dołączanie do gier, w których grają nasi steamowi znajomi oraz przymus patchowania gry przed jakąkolwiek grą online.

Mówiąc wprost, online w MW2 na pecetach będzie wyglądał tak samo jak na konsolach. I dla mnie to jest nieprzyjemna wiadomość.

W multi cenię sobie atmosferę serwera, miejsca, w które wbija określona grupa ludzi o określonym chociażby poczuciu humoru. Gdy jestem na [NANO] Elite Hardcore, to wiem mniej więcej, z kim gram, czuję, jak gadać z gośćmi, którzy mają tag [NANO], bo są u siebie. Teraz będę wbijał centralnie w randomów, którzy być może będą mieli taki sam level swojej postaci, jak ja, ale jednocześnie nikt mi nie zagwarantuje, że nie są to jacyś zmanierowani i znudzeni profesjonaliści, levelujący sobie szóstą postać dla zabawy. Nie żebym miał problem z pr0sami, bo lubię z nimi grać, ale jednak codziennie będą to zupełnie inni pr0si. Zniknie możliwość łączenia się w okołoserwerowe społeczności, którą lubię, bo sam z takiej społeczności wyrosłem kiedyś – po części razem z masscą.

Od strony gracza cierpię, od strony obserwatora rynku… no cóż, nie mogę nie przyznać Infinity Ward racji. MW1 do dzisiaj należy do sieciowych hitów mimo słabej pecetowej sprzedaży, co dowodzi jednego – wszyscy tę grę ukradli, potem sobie wygenerowali dobre klucze i wskoczyli na multi. Serce by mi krwawiło na miejscu producenta, gdybym dowiedział się, że na milion sprzedanych CoDów na PC przypada taka masa piratów, że aż wstydzę się powiedzieć ile (real story – tak właśnie IW zrobiło). A potem postarałbym się odciąć piratów od ich pirackiego cycka, przekształcając klasycznie pecetową (od strony technologicznej) grę w nowy twór, którego nie da się ukraść. Walnięcie przy okazji w łeb modderów nie jest najszczęśliwsze, ale to jedyne wyjście.

Oczywiście internet zapałał świętym gniewem i już klika zaciekle pod petycjami, które mają zmusić IW do zmiany decyzji. Bawi mnie to niezmiernie, złodzieje postulują, żeby dalej móc kraść. Bo założę się, że na zmodowanym serwerze grał pewnie jakiś dumny promil klikających.

Tak więc drodzy piraci, pogratulujcie sobie nawzajem. Wreszcie skutecznie podcięliście sobie gałąź spod tyłka.