[UPDATE]: Transakcja została zawarta, Microsoft kupił Mojang za 2 i pół miliarda dolarów.

[Oryginalny wpis] Wystarczająco poważne media (Bloomberg, Wall Street Journal) donoszą, że niedługo do skutku dojdzie zakup firmy Mojang (czyli autorów Minecrafta) przez firmę Microsoft (której chyba nie muszę nikomu przedstawiać). Stanie się tak mimo wcześniejszych zapewnień Notcha, czyli gościa, który de facto Minecrafta napisał i który deklarował, że się nie sprzeda. Prawdopodobnie nie musi się sprzedawać, ale czy miał gorszy dzień, czy może tak strasznie zziomował się z Philem Spencerem, szefem projektu Xbox, ale według przecieków to Notch właśnie zaproponował transakcję Microsoftowi. W sumie ile można robić jedną i tę samą grę, choćby nie wiem jak popularną.

Mówi się o sumie 2 miliardów dolarów, co z jednej strony wydaje się być niebotyczną kwotą, ale z drugiej, biorąc pod uwagę fakt, ile Minecraft sprzedał sztuk na wszystkich platformach, sprawia wrażenie rozsądnej. Wpada się tu jednak odruchowo w pułapkę myślenia o firmie przez pryzmat jej poprzednich sukcesów. Mojang wydał Minecrafta i nic więcej i choćby nie wiem, jak się starał, swój najgłośniejszy tytuł (poza Minecraftem 2 oczywiście) ma już za sobą.

2 miliardy dolarów to koszmarnie dużo pieniędzy. Wprawdzie bogatemu nikt nie zabroni i taki na przykład Facebook za tyle samo mógł sobie kupić Oculus Rifta, ale Oculus Rift to platforma. To coś, na czym będą działały inne rzeczy. To potencjalny hit rynkowy, który dopiero nim będzie – a nie taki, który nim był, jak Minecraft właśnie. Z drugiej strony nie można zapominać, że Minecraft to już nie tylko gra, ale też maskotki, klocki Lego, zabawki i cała masa innych produktów. Pod tym względem Mojang wprawdzie nie dorasta jeszcze do pięt firmie Rovio (Angry Birds są absolutnie wszędzie, i nie piszę tutaj o grach), ale istnieje szansa, że to na tym polu właśnie Microsoft zauważył potencjał.

Wracając do gier jednak – jeśli Minecraft 2 pojawi się tylko na platformach Microsoftu (liczba mnoga, bo Xbox i Windows), to… nic się nie stanie. Liczba świetnie sprzedających się gier jest obecnie tak duża, że jedna w tę stronę lub w tamtą nie zrobi kolosalnej różnicy. A tak w ogóle to wszystko może być tylko plotką, a ja się zastanawiam, “co by było, gdyby”. Tego też nie wykluczam.

Sam Minecrafta spróbowałem parokrotnie i zawsze uprzejmie podawaliśmy sobie rękę, po czym każdy z nas oddalał się w swoją stronę. Nie jest nam po drodze. Nie jestem jednak w stanie zignorować faktu, że w Minecrafta obecnie najwięcej gra Ania, moja córka, budując w nim najróżniejsze rzeczy i ekscytując się nowym zestawem szyb. Nowe pokolenie minecrafterów.