Parę leveli w multi wbite, jedna duża misja w trybie singleplayer skończona – czas zatem na pierwsze wrażenia.

A te są zaskakujące, nawet dla mnie samego. Mimo że kocham gry, to crapów nie znoszę, ale jeszcze bardziej nie znoszę nienawiści wobec produktów, które na nią nie zasługują.

Bo Medal to gra dobra z plusem.

Multiplayer, bo to od niego zacząłem, jest uproszczony względem Battlefielda, i wcale nie jest to wada. Pojazdów jest bardzo niewiele, klasy żołnierzy mamy trzy, a wszyscy całkiem fajnie customizowalni w miarę levelowania – podoczepiałem sobie jakieś kolimatory, a za pasek zatknąłem dodatkowe magazynki. Feeling z multi w sensie dynamiki jest gdzieś w trzech czwartych drogi od CoDa do BFa (czyli jest bliżej BFa). Dobrze się kampi, dobrze się rushuje, ginie się łatwo, na moje wyczucie łatwiej niż w BFie. Autorów czeka dużo roboty nad tweakowaniem, bo jak odblokowałem sobie shotguna, to nie było na mnie mocnych, szczególnie w wersji z brenekami. Tryby rozgrywki są generyczne, nie ma tu żadnego nagłego błysku geniuszu, natomiast same mapki są super – zazwyczaj dwupoziomowe (ulica versus dachy) i zawsze jest do kogo postrzelać, odwykłem już od grania dziesięciu na dziesięciu. Oczywiście klasycznie już dla DICE spieprzony jest teambalance, co mnie nieszczególnie przejmuje, gdyż jak się okazało, MoH ma multi wymarzone dla mojego stylu gry i parę razy top 3 rundy zdążyłem już zaliczyć (za 10 jest achievement, ha!)

Singleplayer z kolei zauroczył mnie bez reszty. Jest na razie kameralny, ma mocno rwane napięcie, cudowna jest możliwość strzelania przez ściany, a story jak na razie jest w porównaniu do MW2 “małe”, to znaczy jeszcze nie było o wojnach atomowych i głównym złym. Może będzie, może nie, ale single wygląda mi na fabularyzowany film dokumentalny, a nie film za 200m $ z maksymalnym wypiardem. Grafa zresztą temu wrażeniu odpowiada, jest piaszczysto i szaroburo.

Medal na razie kupił mnie na tyle mocno, że rozważam wytysiącowanie go, co się mi rzadko przytrafia. Czy będzie to godny rywal Call of Duty… za bardzo lubię zapieprzać jak królik, żeby był, ale przez najbliższy miesiąc raczej innych gier nie tknę, bo po prostu mi się ten cały przykurzony spokój podoba.

Recenzja po skończeniu singla i wymaksowaniu przynajmniej jednej klasy.

Hoo-ah.