Kiedy osiem lat temu recenzowałem pierwszą Mafię dla GryOnline, otwierający paragraf nie pozostawiał wątpliwości jakie zrobiła na mnie wrażenie. Przed chwilą skończyłem dwójkę. Czy nadal się tak jaram? Niestety nie.
Aby podejść do kontynuacji jednej z najważniejszych gier w moim życiu naprawdę obiektywnie i bez żadnych oczekiwań poza jedynym – aby była tak samo dobra – zarządziłem sobie prywatną blokadę informacyjną. Do premiery nie dopuszczałem do siebie żadnych innych komunikatów oprócz daty dnia, w którym mam lecieć do sklepu. Nie widziałem trailerów, nie widziałem gameplaya, nie ściągnąłem demo, nie czytałem recenzji profesjonalnych dziennikarzy.
Po prostu w ciemno zamówiłem pre-ordera i ciekawością raczej niż z podnieceniem zacząłem grać. Dosyć szybko okazało się, że twórcy gry obrali jedną z dwóch strategii dostępnych przy kontynuacji mega-hitu. Pierwszą jest ciągłe usprawnianie tego co się tworzy, dodawanie najnowszych technologii, patentów, kserówek od konkurencji, itd. W rezultacie gra nie pojawia się nigdy (vide Duke Nukem Forever). Drugą metodą może być zamknięcie teamu developerskiego w przeciwatomowym bunkrze na kilka lat i czytelne wydanie rozkazów: zróbcie jeszcze raz to co już robiliście.
2K Czech – twórca gry – wyraźnie preferuje takie rozwiązanie. Gra technologicznie nie powala na łopatki. Mamy rok 2010, a przechodząc pierwsze poziomy miałem wrażenie że skończono ją w okolicach roku 2007 i od tamtej pory leżała sobie na półce. Stosunkowo niska jakość tekstur i wygładzania, lekko sztywna animacja postaci, mimika twarzy już nie robiąca takiego wrażenia jak prawie dekadę temu, zachodzące na siebie modele postaci i otoczenia, parę irytujących błędów, których nie powinno być przy produkcji z najwyższej półki. Ale…
Jeśli myślicie jednak, że to moje marudzenie to wstęp do spisania gry na straty, to uprzedzam – tak nie jest.
Mafia II to bardzo dobry, solidny produkt. Oldskulowy. Nie będzie tu nowych patentów, które przywiążą was do konsoli poza przejściem historii. Nie będzie dodatkowych trybów gry, minigierek, misji pobocznych czy zadań specjalnych. W trakcie rozgrywki robimy trzy rzeczy – jeździmy po mieście samochodem, strzelamy do innych bandziorów siedząc za jakimś murkiem lub wpierdalamy popcorn oglądając przerywniki filmowe. Jest ich dużo i w przypadku gry nad którą pracowałby sztab speców z Hollywood plus armia programistów byłoby to nawet ciekawe, ale tutaj nie jest. Ot, są, pchają fabułę na przód.
A tej specjalnie bym się nie czepiał, chociaż miejsca na fanfary też nie ma. Jeśli Mafia jedynka była opowieścią o tym jak szeregowy chuligan pnie się w górę przestępczej drabiny, to Mafia dwójka jest dokładnie tym samym, tyle że dwie dekady później. Autorzy scenariusza próbują zaskoczyć nas kilka razy, ale stosując wyświechtane filmowe motywy (tajniak z FBI, zdrada kogoś bliskiego, knucie za plecami, itd) efekty są jak dla mnie mierne. Może byłbym bardziej wylewny gdyby nie obejrzane przed chwilą zakończenie – jeden głośny krzyk : DLC IS COMING! Powiedzieć że historia się kończy to jak nazwać Karmi piwem – po prostu zabrakło tylko napisu “Ciąg dalszy nastąpi” (“PS. szykuj hajs albo punkty”). Oczywiście nie będę wnikał w szczegóły żeby nie zepsuć zabawy.
Jedna rzecz na bardzo duży plus: kiedy patrzę na Mafie II całościowo widzę naprawdę potężną ilość roboty wsadzoną w zaprojektowanie otoczenia. Wnętrza, budynki, samochody, dekoracje, szyldy – to wszystko tworzy mocny klimat początku lat 50-tych, z dbałością o detale które przyćmić może chyba jedynie Bioshock. Coż z tego, kiedy szybko kończy się nam motywacja aby miasto to eksplorować. Być może brak misji pobocznych jest celowym ruchem, zaplanowanym na wspomniane dodatki, a być może po prostu miało być ładnie i prosto jak po sznurku z fabułą. Czas pokaże.
Czy warto więc zagrać w Mafię 2? To trudne pytanie. Jeśli jesteś drogi Czytelniku tego bloga takim maniakiem gier video jak ja, wizualnie znajome są ci najnowsze produkcje z każdego zakątka świata, nie mlaskasz z zachwytu nad byle czym – kup tę grę, ale poczekaj aż stanieje. 100 zeta to uczciwa cena za jakieś 3-4 wieczory, potrzebne na przejście gry na najwyższym poziomie.
Jeśli jesteś natomiast tzw. niedzielnym graczem, który nie ma wygórowanych wymagań i po prostu szuka gry z dobrą historią i fajnymi strzelaninami – Mafia II będzie idealnym wyborem na rozpoczynającą się jesień. Bo być może jest tak, że lepiej czasami skupić się na swoim zadaniu i skończyć je, nie oglądać na innych. Tak jak zrobili to chłopaki z Czech, pracujący nad tytułem ostatnie parę lat. Tak, to prawda, jest szansa, że to co nam wyjdzie w efekcie końcowym nie będzie już do końca na czasie, ale przynajmniej … będzie. Nie skończy się na szumnych zapowiedziach i niespełnionych obietnicach. Skończy się za to na konkretnej, klasycznej, rzetelnej porcji grania dla tzw. “mainstreamu”. I to na pewno spodoba się tym, którym też nie zależy aby koniecznie być na czasie z grami.
Moja ocena ? Solidne 4+ z czasów kiedy skala ocen nie miała jedynki ani szóstki.
massca
Jak z czasow bez jedynki i szostki, to bardziej pasuje 3+.
Zakonczenie (jesli mozna to tak nazwac) ssie ostro, a brak jakichkolwiek misji pobocznych czy free raidu to jakas pomylka. Fabula przecietna, bohaterowie tacy sobie. Calosc zbyt krotka zeby kogokolwiek naprawde polubic/znienawidzic.
Ale gra sie calkiem przyjemnie. Szkoda tylko ze potencjal zostal zmarnowany i rozmieniony na drobne.
A Alan Wake to nie był dopieszczony stylistycznie. Ach, zapomniałem – skończyć się nie chciało.
A dla mnie bomba! Nie rozumiem, o co chodzi z tym narzekaniem na grafikę i animację twarzy. Przecież wszystko świetnie się prezentuje. Mafia 2 nie jest sandboksem pełną gębą i bardzo dobrze, po co kolejne GTA? Fabuła nie jest wyszukana, ale jak na grę to i tak pierwsza liga. Grałem w sporo tytułów w tym roku, włącznie z RDR, Just Cause 2, Assasin’s Creedem 2, ale najwięcej frajdy dostarczyła mi nowa Mafia. Czynnik sentymentalny w moim przypadku w ogóle nie występuje, bo nigdy nie grałem w pierwszą część.
Trzeba było kontynuować na tej samej i jedynej słusznej do tej gry platformie – PC. Piękna grafika.
Dla mnie natomiast jest to największe tegoroczne rozczarowanie. Do jedynki nie ma startu. Do konkurencji również. Paradoks – na RDR nie czekałem, kupiłem po długich namowach znajomych i opadnięciu fali hype’u. Efekt ? Nie mogę się oderwać i szykuje się druga “dyszka” w moim prywatnym rankingu.
Na Mafię 2 czekałem osiem długich lat z wywieszonym jęzorem… i zawód na maksa. Gra masakrycznie pocięta. Jedyne co dobre to historia. Nie na tyle jednak dobra żebym grał codziennie…
Skończę pewnie lada moment i o grze zapomnę. Dodatkowa wtopa, że kupiłem na PC (ech poleciałem na ładną grafę i niższa cenę), w efekcie nie będe mógł tego średniaka puścić na allegro… (gra wymaga STEAMa)
ps. Warto by też skrobnąć o tym co wyprawia Cenega – kodów na dodatkowe auta nie dostałem do tej pory, kodu na rejestrację gry w Kompanii Graczy również (a zarzekali się że wystarczy wysłać skan faktury na podanego maila – wyslałem dobry tydzien temu…). W zyciu nigdy więcej nic od tych “profesjonalistów” nie kupię.
A u mnie odwrotnie, napalony byłem na RDR, ale w praniu okazało się, że gra niestety mnie nudzi.Szmery-bajery, wszystko na swoim miejscu, a jakoś RDR mnie nie wciągnął. Chyba za dużo kontemplacyjno-sennego klimatu. Po Mafii 2 nie spodziewałem się niczego specjalnego, ale że opyliłem Red Deada, to stwierdziłem, że kasę wydam na czeską produkcję. Byłem potwornie zaskoczony, ponieważ mnóstwo osób narzekało właśnie na grafikę, na niewykorzystany potencjał i takie tam różne. Nie wiem, widocznie percepcja mi nawala, bo widzę bardzo ładny i niesamowicie grywalny produkt.
Wersja na konsole wygląda po prostu gorzej. Na PC ciężko powiedzieć, że to oldskulowy tytuł który jest z 2007 r.