Cyc z naturalnym, butla ze sztucznym, przewijanie, kołysanie, masowanie, bujanie wózkiem – na wczorajszą beksę Heleny nie było patentu. W końcu koło trzeciej w nocy przejąłem mojego ryczącego dwutygodniowego skarba i zmuszając żonę do zmrużenia oka poszedłem z córą na konsolę. Skoro ma ryczeć bez powodu, niech ryczy razem z konającymi zombiakami. Odpaliłem Black Ops – i jak ręką odjął!
Mruganie wielkiego telewizora i posoka nieumarłych zaintrygowała na tyle malucha, że przestał płakać i przez godzinę wodził niewiele jeszcze widzącym wzrokiem za moimi postępami. Koło czwartej zasnęła a ja trzymając moją słodycz na ramionach pobiłem rekord na solówce.

Polecam metodę wszystkim świeżo upieczonym ojcom – i naturalnie, rzucam zombiacze wyzwanie 😉
Jeśli wśród zaglądających tutaj graczy są fani tego trybu (najlepsza część CoD :OP dla mnie) to chętnie podzielę się strategiami i przemyśleniami.