Ponieważ gry na Xboxa zaczęły mi się wysypywać z szuflad – a jedną z nich już zaanektowałem na potrzeby kolekcjonerskie, usuwając z niej, wstyd się przyznać, dziecięce książeczki – zrobiłem sobie remanent inwentarza, rozkładając gry na trzy kupki. Środkowa z nich, o której pisać nie będę, to gry, które chcę mieć z takich czy innych względów.

Jedna z granicznych kupek to tytułowa kupka do śmieci, czyli sterta pudełek z grami, które kupiłem, ale w które na 99% nie zagram (a w tym 1 wypadku na 100 zawsze zostaje Allegro). Wstyd się przyznać, ale jej wartość rynkowa – nawet po cenach o 10% niższych od Kup teraz – to dobre kilkaset złotych, które z niewiadomych przyczyn trzymałem w szufladzie, gdzie porastały kurzem i traciły na wartości. Zaraz to wszystko sprzedam, z przyjemnością równą tej, którą odczuwałem, gdy kiedyś postanowiłem spylić pierwszego Xboxa z całkiem pokaźną kolekcją gier.

Zmartwiła mnie jednak wysokość kupki wstydu, czyli zestawu gier nieskończonych, które muszę skończyć zanim przejdą do kupki kolekcjonerskiej bądź allegrowej. Mam tu takie tytuły jak oba Fallouty, Bulletstorm, Crysis 2 (JEZU jaka ta gra jest długa), Heavy Rain, God of War III czy Assassin’s Creed: Brotherhood… i muszę się za to ostro zabrać. Oczywiście w maju powiększę kupkę wstydu o LA Noire oraz Lego Pirates of the Caribbean (chociaż tę ostatnią mam zamiar wymaksować, o ile nie będzie takiego absurdu jak misje RTS z LSW3), ale co robić – to są wszystko ważne gry i każdą z nich chciałbym doprowadzić do końca.

A jak z wysokością Waszej kupki wstydu?